|十五|fiveteen|

586 61 16
                                    

||Łyżwiarz||



     Nie odezwał się do mnie, choć każdego ranka dostawałem miłego smsa, w którym zawsze życzył mi miłego dnia. Nie byłem do tego przyzwyczajony i było to dla mnie dziwne, gdy po raz pierwszy to zrobił, lecz teraz... brakowało mi tego.

     Czyżbym aż tak był zależny od gajdzina?

     Złapałem się za głowę i biegałem dalej. Nie mogłem zapomnieć o wczorajszym pocałunku. Jakie emocje będą mi towarzyszyły, gdy ponownie wejdę na lodowisko, na którym to miało miejsce? Przecież dziś przyjeżdża specjalnie dla mnie Jason. Dwa tygodnie przed Grand Prix Final w Tokio. Muszę mu się zaprezentować idealnie ze swoimi dwoma układami. Jeden umiem bardzo dobrze, ale to wciąż za mało, a w drugim... zawsze występują jakieś komplikacje. Jest tam za dużo skoków, na które po prostu nie mam siły. Znajdują się tam najtrudniejsze figury łyżwiarskie. Nie dam sobie odpocząć, ani nie zdecyduje się na prostrzy układ. Te występy są dla mojej matki, a w zanadrzu przygotowałem oddzielny dla Maiku san.

     Wczoraj zamiast ćwiczyć układy konkursowe, wolałem pojechać do piosenki młodego Belga i myśleć o gajdzinie... Było mi wtedy bardzo smutno, gdy odwołał spotkanie, potem zaś wszystko się zmieniło, kiedy mnie pocałował, a teraz... Mam mieszane uczucia. Cieszę się, że taka sytuacja nastąpiła, ale też żałuję... Jeśli to jedno zbliżenie miało zniszczyć naszą znajomość, to wolałbym, aby to się nie wydarzyło...

     Dostałem smsa tuż po chwili jak zacząłem zawracać do domu. Serce podeszło mi do gardła, już myślałem, że był to Maiku san, ale mocno się rozczarowałem. Na ekranie telefonu zobaczyłem numer mojego trenera.

     Nie powinienem tak reagować, ale naprawdę chciałem wiedzieć czy gajdzin jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwie. Nie wiedziałem, co zrobiłem nie tak... Jeśli dałby mi szansę to ja to naprawię. Mogę mu to obiecać w dowolnej świątyni jaką wskaże. Pojadę nawet do Kioto...

     Tylko... Maiku san, niech będzie tak jak przedtem...



||Piłkarz||





     Nie byłem w stanie wstać z łóżka. Leżałem w samych bokserkach pod kołdrą. Nigdy tak nie spałem. Zawsze towarzyszyła mi także koszulka. No chyba, że ktoś inny rozbierał mnie po pijaku...

     Tej nocy nie mogłem zasnąć. Zrobiło mi się strasznie gorąco, gdy tylko przypomniałem sobie o tym jak pocałowałem Takumiego... Dlaczego ja to w ogóle zrobiłem?! Dlaczego... przysunąłem jego delikatne ciało do swojego. Było takie drobne i lekkie, a jego jedna z łyżew gładko rysowała taflę lodowiska. Namiętne pocałunki... Nie musiałem wcale używać języka, aby takie się stały. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem, z nikim nie było mi tak dobrze jak w tamtym jednym, krótkim momencie...

     Drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a ja odruchowo zakryłem się kołdrą. Zacisnąłem mocno oczy, a wtedy Lu złapał za róg pościeli i rzucił ją na ziemię. Już cztery razy wchodził do mojego pokoju i budził mnie na trening.

     — Co z tobą? Od wczoraj zachowujesz się jakoś dziwnie — powiedział. — To znaczy... Dziwniej niż zwykle.

     — Źle się czuję — odparłem.

     Moje serce jeszcze nigdy mnie tak nie bolało... Nieznośne kłucie, mdłości.

     — Powiedz trenerowi, że dziś nie przyjdę.

     Luis usiadł tuż przy mnie, czego bardzo nie chciałem. Nie byłem w stanie spojrzeć mu w oczy. Czułem się tak jakbym go zdradził, jakbym... zdradził uczucia względem niego. Zerwała z nim dziewczyna, a ja wtedy poczułem, że wreszcie miałem u niego jakiekolwiek szanse. Chciałem jego, więc... czemu Takumi tak bardzo mocno zapadł mi w pamięci? Dlaczego chciałem znów na niego spojrzeć, przytulić? Ponownie... pocałować? Chciałem, aby to wszystko dawał mi Lu. To miał być on... Jego pragnę od kilku lat. Takumi... czemu wszystko skomplikowałeś?

Łyżwiarz i PiłkarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz