*1*

466 24 12
                                    

24 czerwca, godzina szósta czterdzieści, a ja już jestem na nogach. Pewnie zapytacie kto normalny wstaje o tej godzinie, w wakacje... Zdecydowanie nikt ze zdrowymi zmysłami. Niestety kolejny raz wygrała moja głupota i roztargnienie, zapomniałam wyłączyć swój budzik.

Skoro i tak już nie spałam, niechętnie wydostałam się z pod mięciutkiej kołderki i ruszyłam na balkon. Jeszcze przed wyjęciem odnalazłam swoją torebkę i wyjęłam z niej paczkę papierosów i zapalniczkę z misiem.

Tak, palę. Nie chciałabym za to nikogo obwiniać ale prawda jest taka, że to właśnie moje przyjaciółki mnie w to wciągnęły. Nalegały żebym chociaż spróbowała, a biorąc pod uwagę to, że nie należę do asertywnych osób, wygrały tę rundę, a teraz ja stoję na tym balkonie i trzymam w ustach narzędzie do zabijania bez którego nie mogę żyć.

Zgniotłam niedopałek i rzuciłam na trawnik. Wróciłam do pokoju i zasiadłam za biurkiem.

Spojrzałam na stojącego na nim tymbarka. Wczoraj nawet go nie ruszyłam. Odkręciłam butelkę i automatycznie zajrzałam pod wieczko. Wy też kupujecie je tylko dla tych krótkich zdań pod zakrętką?

Otwórz się na miłość

Zaśmiałam się w duchu. Tymbarki zawsze trafiały w odpowiedni moment. W końcu są wakacje. Co to za wakacje bez wakacyjnej miłości? A ja zawsze jestem otwarta na nowe znajomości.

Związałam włosy w niedbałego koka, a przynajmniej coś co miało go przypominać. Wzięłam ręcznik oraz białą koszulkę na ramiączka i szare, dresowe spodnie. Należące do kolekcji Adidasa oczywiście. Ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie zbędne ubranie i z grymasem wymalowanym na twarzy spojrzałam w lustro. Przytyłam. Powiedziałam sama do siebie. Chyba czas zmienić moje papierosy na chude. Ponownie dzisiaj zaśmiałam się w duchu. Na zewnątrz tylko od niechcenia popatrzyłam w swoje odbicie i zrezygnowana wzruszyłam ramionami. Weszłam pod prysznic i czekałam aż moje ciało zetknie się z falą gorącej wody. Tak też się stało a ja zamknęłam oczy i oddałam się tej przyjemnej chwili.

Wychodząc z łazienki zamknęłam drzwi i zgasiłam światło. Ponownie zasiadłam za biurkiem i sięgnęłam po laptopa z chęcią odpalenia Netfixa. Miałam w planach nadrobienie paru odcinków moich seriali. Jednak przeszkodziło mi pukanie do drzwi.

Niechętnie odsunęłam się od biurka i zarzuciła na siebie bluzę grającą w komplecie ze spodniami. Wyszłam z pokoju i kierowałam się schodami w dół.

Ciche pukanie zamieniło się w nachalne walenie w drzwi. Automatycznie przyspieszyłam kroku a moje bose stopy wystukiwały coraz szybsze tempo uderzając o drewniane stopnie.

Po podejściu do drzwi miałam wrażenie, że gość chce je wyłamać. Ostrożnie odkręciłam górny zamek i pociągnęłam drzwi do siebie, tym samym prawie wywracając pukającego. Na widok chwiejącej się postaci wpadłam w niekontrolowany śmiech.

Dopiero po jakimś czasie moje oczy spotkały się z tymi czekoladowymi powoli wychylającymi się z pod rozwianej, brązowej grzywki.

Zamarłam.

Czy to naprawdę on? Czy to naprawdę Leondre?

Chłopak uśmiechnął się, a ja pośpiesznie zamknęłam drzwi parę centymetrów przed jego twarzą.

-Nie rozmawiam z obcymi -rzuciłam jeszcze przed głośnym trzaskiem.

-Nie jestem obcy... Chyba się znamy... Eee... Caroline? -ostrożnie zajrzałam przez wizjer. Dopiero teraz zauważyłam że nastolatek ma na sobie ciemną koszulkę, podarte i lekko opuszczone jeansy i czarno-czerwoną koszule w kratę spokojnie spoczywającą na jego lekko umięśnionych ramionach. W dłoniach trzymał średnich rozmiarów blaszkę okrytą sreberkiem. Pewnie zawierała ciasto.

-Ze zdradzieckimi chujami też nie -umiejętnie otworzyłam drzwi, zabrałam pakunek spoczywający wcześniej w jego dłoniach i ponownie zatrzasnęłam drzwi. Tym razem również je zakluczyłam.

Ruszyłam do salonu z zamiarem rozłożenia się na kanapie i pochłonięcia zawartości mojej zdobyczy.

-Kto to? -usłyszałam głos dochodzący ze schodów. Skierowałam głowę w ich stronę, a moje oczy ujrzały Weronikę.

-Chyba ktoś chcę się włamać

-Nie sądzę żeby włamywacz pukał do drzwi... zwłaszcza za dnia... w tak spokojnej dzielnicy...

-Nie widzisz, że chce wyłapać drzwi? -sięgnęłam do szuflady po dużą łyżkę i wbiłam ją w ciasto

-A ty skąd to masz? -Weronika powędrowała wzrokiem na moją blaszkę

-Znalazłam pod drzwiami zanim ten psychol się tu zjawił -rzuciłam jakby nigdy nic

-Taa... Jasne -zaśmiała się i ruszyła w stronę Leo

-Nie! -wrzasnęłam -będziesz tego żałowała -Weronika tylko bezsilnie pokręciła głową

-Caroline, ja naprawdę przepraszam, to nie tak miało wyglądać -pośpiesznie wypalił przybysz

-Yy... Okej -zaśmiała się moja przyjaciółka -ale nazywam się Weronika -jej usta przybrały jeszcze większy uśmiech

-Mówiłam że będziesz żałować -powiedziałam w przerwie pomiędzy kolejnymi kęsami

-A ty będziesz gruba -powiedziała blondynka z pełną powagi miną

-Od złodzieja nie tłuczy -rzuciłam udając oburzenie

-Czyli nadal coś do mnie czujesz -poruszył brwiami brunet

-Widzisz?! -natychmiast wykazałam na niego jakby w obawie że zaraz zniknie -mówiłam że to włamywacz, nie zaprzeczył!

-Zachowujecie się jak dzieci -przewróciła oczami Wer -może wejdziesz? -popatrzyła na chłopaka i ruchem ręki zaprosiła go do środka

-Będziesz tego żałować -cicho prychnęłam

-Coś mówiłaś?

-Nie, nic... -głos znowu dobiegł ze schodów, a nam ukazała się postać ubranej już Cherryl

Jako jedyna z domowniczek, nie miała już na sobie piżamy.

Zdecydowanie czułam się niekomfortowo w tej sytuacji, zwłaszcza, że w moim domu znowu gościł ten chłopak.

Nowa, stara miłość | L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz