Zaskoczenie

70 5 11
                                    

Obudziłam się w środku nocy w moim , szpitalnym pokoju. Byłam bardzo zmęczona pomimo tego, że prawdopodobnie spałam parę, dobrych godzin. Widziałam, słyszałam i czułam jak ktoś siedzi koło mnie, płacze i trzyma za rękę. Lekko drgnełam i usłyszałam bardzo znajomy głos.
- Hoki ubudziłaś się? - Spytał  pełen nadziei.
- Tak Eren. - Uśmiechnęłam lekko i przytuliłam go. On odwzajemnił  gest i pogłaskał mnie po włosach. Zaraz czy one odrosły?! Szybko podbiegłam do lusterka i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wygladałam tak jak przed chorobą.
- Eren jak to możliwe, że ja tak wyglądam? - Spytałam podekscytowana.
- To długa historia westchnął. - Wskazał gestem ręki abym usiadła obok niego, a ja to zrobiłam.
- A więc zamieniam się w słuch. - Byłam bardzo ciekawa co chce mi powiedzieć.
- A więc. - Wziął głęboki oddech i zaczął. - Po tym jak zemdlałaś przed pokojem zapadłaś w śpiączkę, która trwała miesiąc. Podczas jak ty sobie słodko chrapałaś przyszły wyniki krwi i DNA i okazało się, że jestem twoim, starszym bratem bliźniakiem.
- Ale jak to możliwe? - Przecież miałam tylko dwójkę rodzeństwa, a rodzice nie mówili mi nic o czwartym dziecku.
- Gadałem z twoją mamą i okazało się, że nasze matki były dawnymi, bliskimi przyjaciółkami. Moja mama była bezpłodna, a twoja chcąc jej jakoś pomóc i odwdzięczyć się mojemu ojcu za uratowanie miasta przed epidemią dała im mnie.
- To niemożliwe. - Byłam zła, że to wszystko ukrywały, a ja przez tyle lat nie znałam mego brata. A na dodatek się w nim zakochałam.
- Eren muszę ci coś powiedzieć. - Westchnełam. - Ja zakochałam się w tym samym czasie w tobie i w kapralu ale widząc jacy jesteście szczęśliwi dałam sobie z tym spokój. - Odetchnełam. Wreszcie mogłam to komuś powiedzieć. Kamień spadł mi z serca.
- Nie musisz się już o to martwić.
- Ale jak to? - Czułam się jakoś dziwnie i źle.
- Rozstaliśmy się. - Przecież widać było jak się kochali, więc czemu ze sobą zerwali? Czy ja coś zrobiłam źle? Czy to przeze mnie? Czułam się podle na myśl, że to moja wina.
- Dlaczego? - Spytałam na tyle spokojnie na ile pozwalał mi mój organizm.
- Nieważne. - Widziałam, że coś go trapi i chce to z siebie rzucić.
- Eren mów śmiało. Jestem twoją siostrą i przyjaciółką i nigdy cię nie zostawie. - Widać było, że poprawiłam mu nieco chumor.
- Obydwoje uznaliśmy, że nie chcemy byś przez nas cierpiała. - Czyli to jednak ja jestem wszystkiemu winna. Skuliłam się i załkałam. - Eren przepraszam. Ja chcę żebyście byli razem, bo was bardzo lubię i cieszę się waszym szczęściem. - Uśmiechnełam się smutno. To wszystko było dla mnie za trudne. Jakim ja zwiadowcą jestem skoro nawet problemów osobistych nie umiem rozwiązać.
- To nie twoja wina. Poza tym on mnie zdradził na imprezie z Petrą. - Poleciało mu po policzku parę łez.
Zajebię sukę pomyślałam. Przytuliłam brata i pocieszaliśmy się nawzajem całą noc dopóki nie usłyszałam skrobania w szybę. Eren odsunął się ode mnie ze strachu, a ja otworzyłam okno i wpuściłam kociaka do środka.
- Cześć. - Chłopak pogłaskał zwierzę po głowie na co ten mruknął. Wyglądali razem tak słodko, jednak gdy zpojrzałam na rude futerko Firea przypomniałam sobie tę ździrę. Zabije ich obydwu.
- Znacie się? - Starałam odganiać od siebie złe myśli.
- Tak. Hanji się nim zajęła po tym jak wylądowałaś w szpitalu. Jest cały i zdrowy.
- A prowadziła na nim jakieś eksperymenty? - Spojrzałam na nich niepewnie.
- Oczywiście, że nie. Karmiłabgo codziennie i czesała mu futerko. To chyba pierwsza istota, która fascynuje ją tak samo jak tytani albo Levi. - I znowu posmutniał.
- Nie powinniśmy się już zbierać? - Spytałam wskazując na dorożkę zwiadowców.
- Tak, tak. - Bujał pewnie gdzieś w obłokach tak jak ja kiedyś.
- Czekaj ogarnę się. - Szybko przebrałam się w łazience w mundur i przeczesałam włosy. Wyglądałam ślicznie. Gdy wyszłam nikogo nie było.         
Szybko poszłam na plac gdzie stał już przygotowany transport. Wsiadłam z pomocą kierowcy do środka i zapiełam pasy. Przede mną siedział śpiący Eren i kot. Byli dla mnie bardzo ważni. Nagle skóra kota zajśniała, a on powiedział.
- Nie trać czasu Hoki. Nie trać. Nikomu o tym nie mów. - Po chwili błyszczenia jego skóra powróciła do normy, a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Było to bardzo dziwne. Dlaczego mam nie tracić czasu? Co się ma wydarzyć? Czy ktoś zginie? Z tymi pytaniami zasnełam.

Ja on i...on? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz