Randka i kłótnia

70 5 4
                                    

Obudziłam się na następny dzień w pełni wypoczęta i szczęśliwa. Dzisiaj miałam spotkać się z...... jaki przypał. Ja nawet nie znam jego imienia. Nagle do mojego pokoju wparował Eren.
- Cześć siostrzyczko. - Krzyknął i rzucił mi się w ramiona.
- Co ty w takim dobrym chumorze? - Spytałam zaciekawiona. Wreszcie wszystko zaczęło się układać.
- A tak jakoś. - Mruknął i popędził do okna, na którym siedział kociak. Nagle przypominały mi się dziwne rzeczy w karocy. Blask i te głosy. Mam nie tracić na coś czasu. Tylko na co? Miałam mętlik w głowie. Co to ma wszystko znaczyć.
- Słyszałem, że gadałaś z Jeanem. - Powiedział mój brat.
- Z Jeanem? - Nie przypominałam sobie tego.
- Ten koniomordy. - Warknął Eren.
- Ah tak..... mam się dzisiaj z nim spotkać. - Wzruszyłam ramionami i wlepiłam wzrok w Firea.
- Zabraniam ci. - Co?! Zakotłowało się we mnie. Nic i nikt nie będzie mi niczego zabraniać. Ja jestem kobietą niezależną.
- Że co proszę?! - Zakrztusiłam się własną śliną (xD dop. aut.).
- To co słyszałaś. - O nie, nie. Tego było już za wiele. Wstałam i krzyknęłam zabierając kota. - Nie będziesz mi gadał co mam robić! To jest moja sprawa co i z kim robię! Mogę się nawet z nim przespać i gówno ci do tego! - Byłam cała czerwona ze złości. - A jak ci coś nie pasi to won z mojego pokoju! - Czułam, że przesadziłam. Brat bez słowa wyszedł traskając za sobą drzwiami. Otworzyłam ze zdziwienia usta, które po chwili zamknełam. A niech się w tyłek pocałuje. Mam go głęboko gdzieś.
Bawiłam się kawałkiem wełny z kotkiem.
- Zostało ci go mało. - Mruknął Fire.
- Że co?! - Wystraszona schowałam się za poduszką. Przecież koty nie gadają. Nie ja po prostu mam jakieś omamy. Lepiej pójdę na trening. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Trenowałam tak długo, aż prawie  zemdlałam. Zeszło mi na tym ponad połowa dnia. Zorientowałam się, że zostało mi pół godziny do spotkania. Szybko popędziłam pod prysznic. Uczesałam się i przebrałam w czarny crop-top i tego samego koloru spodenki. Byłam nadal smutna z powodu Erena. Nie powinnam tak na niego naskakiwać. Chociaż on też nie powinien mi tego zabraniać. Nie jest moją niańką ani matką.
- O kuźwa! - Z moich rozmyślań wyrwało mnie bicie zegara. Byłam spóźniona 5 minut. Pobiegłam na miejsce, w którym miałam się spotkać z Jeanem. Już z oddali można było zauważyć chłopaka. Czekał zniecierpliwiony, a gdy mnie zobaczył od razu się spiął.
- Witaj Jean! - Pomachałam mu i na przywitanie go przytuliłam.
- H-hej... - Zdenerwował się lekko. Był taki uroczy.
- Hoki. - Zachichotałam.
- Ach....
- To choćmy. - Powiedziałam i złapałam go za rękę. Udaliśmy się na polanę, na której byłam z Erenem.

- Wow. - Podobało mu się to. Usiadłam na trawie, a chłopak poszedł w moje ślady.
- Coś się stało? - Spytał zmartwiony.
- Nie tylko... - Ech. Nie chciałam mu się wyżalać.
- Tylko?
- Nieważne. - Uśmiechnełam się sztucznie.
- Będę naciskał dopóki nie odpowiesz. Jestem bardzo uparty jakbyś nie wiedziała. - Na jego słowa zaśmiałam się.
- Pokłóciłam się z bratem.
- To ty masz brata? - Spytał zaskoczony.
- I to nie jednego. Eren, który jest moim bliźniakiem, młodszy Krystian i jeszcze młodsza Annika. - Tak to była cała moja rodzina nie licząc rodziców. Tylko oni prócz Annie mnie znali i rozumieli.
- Ja nie mam nikogo. - Oświadczył smutnie Jean. - Wszyscy zginęli podczas ataku tytana kolosalnego.
- Ummm... - Nie wiedziałam co powiedzieć. Żadne wspólczuję czy przykro mi i tak by nie pomogło.
- Może zagramy w pytania?
- Spoko. - Była to jedna z moich ulubionych gier. Poznawali się wtedy ludzi i nie było tak nudno.
- Ulubiony kolor. Niebieski.
- Czarny.
- Ukubione jedzenie? Słodycze.
- Kocham wszystko co słodkie. - Zaśmialiśmy się i graliśmy tak przez pół godziny. Pospacerowaliśmy trochę, aż natkneliśmy się na Eren.
- Hoki co ty tu robisz, a na dodatek z tym koniem. - Warknął brunet.
- Zamknij się pedale.
- Odezwał się.
- Tytanku nie chcesz iść na spacerek poza mury? - Tego było już z wiele. Jak nie jeden to drugi.
- Ja przynajmniej coś robię w porównaniu do ciebie leniwa pało. - Wtedy w głowie zapaliła mi się czerwona lampka.
- Dość! - Krzyknęłam wkurzona. - Nie możecie chociaż raz się normalnie zachowywać?! - Rozwścieczona uciekłam do mojego pokoju i zaczełam płakać w poduszkę. Dlaczego oni to muszą robić?

Ja on i...on? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz