Obudziły mnie pierwsze promienie wschodzącego słońca. Byłam teraz bardzo wrażliwa na wszelakie ciepło ze względu na to co się wydarzyło w mym życiu. Nie chciałam wstawać, miałam zamiar leżeć cały dzień, pić i użalać się nad sobą, a nie mogłam, bo miałam te cholerne badania z Hanji i prawdopodobnie z Erenem. Nie chciałam teraz nikogo widzieć, a tym bardziej jego. Chcąc czy niechcąc musiałam jednak wstać i się ogarnąć. Po zastanawianiu się co mam zrobić z moim życiem usłyszałam jakby drapanie czy też skrobanie o szybę. W pierwszym momencie się wystraszyłam lecz po chwili zajrzałam przez okno i zobaczyłam tam małego, rudego kotka. Był mega słitaśny ( orto. speszjal xD). Wpuściłam go przez okno i chwilę się z nim bawiłam dopóki nam obu nie zaburczało w brzuchu. Wziełam go na ręce i udałam się do kuchni. Zobaczyłam tam Erena i kaprala obściskujących się. Szybko ich minełam i wyciągnełam mleko, ciastka, miskę, kubek i talerz. W tym momencie ockneli i oderwali się od siebie.
- W-witaj Hoki. - Eren drapał się po głowie, a ja nie wiedziałam czy się śmiać czy rzygać.
- Wybaczcie, że wam przeszkodziłam. - Powiedziałam sarkastycznie i zachichotałam widząc ich zdziwiony twarze. Sama się im nie dziwię, ponieważ nie byłam dla nikogo taka oschła.
- Hoki co się z tobą dzieje? - Zapytał kapral zachowując się tak jak zwykle.
- Nic. - Odpowiedziałam wychodząc z kotkiem i jedzeniem. Po prostu zrozumiałam, że ludzie to podłe i egoistyczne świnie. Nie wytrzymywałam psychicznie i czułam, że mam depresję. Jeśli diagnoza by się potwierdziła zostałabym wywalona z wojska. Weszłam do mojego pokoju i położyłam "mój bagaż" na stole i biórku. Zajadałam ciastka popijając mlekiem i patrzyłam na kotka, który bawił się kawałkiem materiału. Gdy z talerza zniknął już ostatni piegusek przebrałam się w mundur zwiadowcy.
- Nie zastanawiałam się jak cię nazwać. - Pomyślałam na głos i spojrzałam na moją małą przybłęde, która bawiła się kawałkiem materiału.
- Już wiem! - Krzyknęłam i pobiegłam do biurka, z którego wyciągnełam czarny sznurek, gumeczki i szare, kartonowe kółko. Po ok. 10 min. miałam gotową obrożę, którą założyłam na szyję kociaka.
- Grzeczny Fire. - Pogłaskałam kociaka i ostatni raz na niego zerknełam po czym wyszłam na plac treningowy, na którym była połowa kadetów. 5 minut po moim przyjściu przyszedł kapral wraz z Erenem i odbyła się szybka zbiórka. Okazało się, że dzisiaj trenujemy walkę wręcz. Ja oczywiście trenowałam z Annie i na zmianę kładłyśmy się na ziemię. Po 30-45 minutach Levi zawołał nas do siebie, a my niechętnie do niego podeszłyśmy. Wiedziałam już z kąd kipiła nienawiść do kaprala od Annie.
- Mam do was jedno pytanie. - Oznajmił kapral tajemniczym głosem, od którego robiło mi się niedobrze.
- Gadaj kapralu ponury pedancie. - Oczywiście tę ostatnią część mruknełam pod nosem ale on widocznie to usłyszał i odwdzięczył mu się kopniakiem w brzuch. Ja tylko zagryzłam dolną wargę i chwyciłam się za brzuch. Oczywiście Annie musiała interweniować i zadała kapralowi cios w szczękę. Po paru minutach cali byli w siniakach i krwi. Musiałam w końcu coś zrobić, bo każdy się na to lampił i obstawiał kto wygra, a jeszcze chwila aby obydwaj pomarli.
Dosyyyyyyyć! - Krzyknęłam tak głośno, że wystraszyłam pewnie ptaki w pobliskim lesie. Wszyscy momentalnie na mnie popatrzyli i zaczęli coś szeptać między sobą, a ja zemdlałam z powodu tak donośnego krzyku przez, który plułam krwią.
Obudziłam się w szpitalu, a obok mnie byli lekarz, kapral, Annie i Eren.
Nie wiedziałam co się dzieje dopóki lekarz nie przemówił. - Hoki mam dla ciebie złą wiadomość. - Nie wiedziałam co to ale jednocześnie nie chciałam wiedzieć. Miałam mętlik w głowie i wiele mrocznych scenariuszy. - Hoki masz białaczkę. - W momencie wypowiedzenia tych słów moje życie runęło, a moja psychika została doszczętnie zniszczona. Nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Nic nie słyszałam i widziałam jakby przez mgłę. Mama raka....ja...umrę. Jedyne co zdążyłam powiedzieć to. - Odejdźcie. - Zemdlałam z wykończenia fizycznego i psychicznego, które dostałam.Mam nadzieję, że nie zabicie mnie za tak drastyczne zakończenie, ponieważ pracowałam pół dnia na tym rozdziale. Jeśli wam się podoba plisssss dajcie gwiazdkę i komka. Kc was i cieszę się, że jest was prawie 100. Cały dzień byłam uśmiechnięta, bo było tyle oglądających. Sorka za orto. Dzk kcccccc was. 😍😍😍😍😘😘😘😘😘😘❤❤❤❤💓💓💓💟💟💟💗💗💗💝💝💝💕💕💕💖💖💖

CZYTASZ
Ja on i...on?
FanfictionPerypetie pewnej dziewczyny, która spotykają niezwykłe rzeczy. Zaginiony brat bliźniak, gadający kot, tytani jeśli lubisz takie rzeczy to koniecznie zajrzyj do tej książki. Uwaga!! Książka zawiera wątki yaoi czytasz na własną odpowiedzialność.