Minęły trzy godziny, odkąd chłopcy odeszli. Mama wracała z pracy za pół godziny, a ja znowu byłam odpowiedzialna za dzieci. Wszystko było w porządku, oni po prostu oglądali telewizję i jedli coco pop, co zwykle utrzymywało ich w spokoju. Ja z drugiej strony była, rozciągnięta na kanapie przewijając się przez twittera. Postanowiłam śledzić chłopców, polubić każdy z ich tweetów, najwyraźniej zauważyli i zrobili to samo dla mnie. To mnie rozbawiło. Kontynuowałam to przez następne dziesięć minut, zanim usłyszałam znajomy klucz w drzwiach i krach bagaży na podłodze, gdy moja mama rzuciła je z frustracji. Usiadłam i wsunęłam telefon pod poduszkę, nie potrzebowałam powodu, żeby na mnie krzyczała. Poprzednie argumenty, które mieliśmy, były jej decyzją, że spędzałam więcej czasu na telefonie niż z rodziną. Zgodziłam się z tym, ale nie zamierzałam tego przyznać. Wlokła się przez drzwi i opadła na fotel. Wyglądała okropnie. Jej oczy otaczały ciemne pierścienie, a włosy były w rozsypce.
"W porządku mamo?" Zapytałam, generalnie poważnie ją o to pytałam, nie tak jak zwykle, kiedy pytam, żeby nie rzuciła się na mnie.
"Hm, co? Um, tak ..." Zachichotała.
"Jesteś pewna?" Zapytałam.
"Tak ..." Westchnęła zakrywając twarz dłońmi. Widziałam, że była zmęczona. Próbowała wstać. Podbiegłam, żeby jej pomóc, zanim odepchnęła mnie.
"Mogę to zrobić sama" jęknęła.
Spojrzała z bólem. Poszłam za nią do kuchni, podskakując na blacie i patrząc na nią. Trzymała brzuch i plecy, gdy wędrowała po kuchni. Jęczała na każdym kroku.
Wszystko zaczęło się komplikować. Przez całą noc była chora. Myślałam, że jest po prostu chora? Wszystko to miało sens, dlaczego zawsze wyglądała szorstko, dlaczego niedawno zaczęła nosić workowate swetry i dlaczego nie chciała, żeby ktokolwiek ją dotknął. Zerwałam się z kontuaru i podeszłam do niej. Dotknęłam jej ramienia, podskoczyła, jęcząc z bólu. Wstałam, patrząc na nią zszokowana.
"Mamo, jesteś w ciąży?" Wymamrotałam, wystarczająco głośno, by mogła mnie usłyszeć.
"Co?!" Rozgniewała się. Próbowała odegnać sytuację, ale nie mogła.
Ona zatrzymała się, oprała się o ścianę i ześlizgnęła w dół. Przyciągnęła nogi do brzucha i trzymała głowę w dłoniach.
"Nie mogę być Beth, nie chcę być" Pobiegłam usiąść obok niej, objęłam ją ramieniem i przyciągnęłam ją do siebie. Zapłakała mi w ramię.
"Dlaczego nie mamo?" W końcu zapytałam, kiedy się uspokoiła. Usiadła właściwie i po prostu wpatrywała się w ścianę.
"Bo to nie jest Gary" - mruknęła.
Siedziałam w szoku. "Więc kto to jest?" Zachichotałam.
"Ten facet z pracy, Jack, widzę go od paru tygodni, miałam nadzieję, że nie byłam w ciąży, nie mogę opuścić Gary'ego, on mnie zranił, już mnie boli, upija się, staje się złośliwy "wybuchła płaczem, ponownie trzymając głowę w dłoniach. Energicznie potrząsając głową. "To się nie może dziać, naprawdę nie może, to błąd, wielki błąd"
Próbowałam ją pocieszyć. Byłam twarda, więc mogłam poradzić sobie z Garym, ale mama nie mogła. Czułam się źle, nie wiedziałam wcześniej, mogłam jej pomóc ... ale wszystko było już za późno. Przyciągnęłam matkę do uścisku i obie usiadłyśmy na podłodze w kuchni. W końcu odsunęła się od uścisku. Wycierając łzy z twarzy, trzymała mnie za ręce i szepnęła "tak mi przykro Beth"
"Dlaczego przepraszasz?" Zachichotałam, próbując rozładować nastrój.
Roześmiała się leniwie przez łzy. "Za zawieszenie tej rodziny, wpuściłam tego potwora do naszej rodziny"
CZYTASZ
The reason I smiled |Leondre Devries|/Bars And Melody \ TŁUMACZENIE
FanficCo byś zrobił, gdyby zostawił cię najlepszy przyjaciel i nie miałbyś nikogo? Cóż, Beth znalazła nowego najlepszego przyjaciela, jedno z jej marzeń, a jeszcze lepiej, że jest to Leondre Devries. https://www.wattpad.com/61723562-the-reason-i-smiled-le...