∞— Krzyżówki, kredki, malowanki — powiedziałem, pokazując na kopertę.
— Dziękuję! — Zabrał się od razu do kolorowanek. Uśmiechnąłem się pod nosem, patrząc na jego skupienie, gdy malował kredkami.
— Drukowałeś to sam? — parsknął, stosując się do zaleceń kolorów na dole kartek.
— Moja siostra — powiedziałem, marszcząc brwi. — A coś się stało?
— To nie są kolorowanki dla dzieci. — Odwrócił kartkę w moją stronę. O fuj, kobieta. Naga. Wzruszyłem ramionami. Nie mój interes, kim się interesował.
— Oby inne były dobre — parsknął i zaczął je przeglądać.
— I jak? — spytałem, podchodząc do niego.
— Ptaki. — Wzruszył ramionami i wrócił do kolorowania żurawi. Kiwnąłem głową, siadając za nim. Zerknąłem mu przez ramię. Zaczynałem nudzić.
— Nienawidzę, gdy ktoś patrzy mi na ręce — skomentował moje zachowanie.
— Wybacz — mruknąłem cicho, wstając i przycupnąłem szybko na krześle.
— Nie chodzi o to, że się stresuję. Po prostu brzydzą mnie te blizny na moich palcach — parsknął.
— Nie patrzyłem na twoje blizny. Sam mam kilka. — Westchnąłem, przygryzając wargę. Nie miałem kolorowego życia na początku.
— Mam ich za dużo. Wiesz, bije się. To trochę szkodzi — stwierdził i zrobił minę złego kotka, gdy złamał sobie kredkę. Kiwnąłem głową, wyjmując telefon i zacząłem przeglądać swoje zdjęcia. Trzeba posprzątać galerię.
— Byłem dzisiaj na stołówce — zaczął temat, na co uniosłem głowę.
— Nie macie tu zbyt dobrych zabezpieczeń. Bez problemu udało mi się zdobyć więcej jedzenia niż innym. — Wyszczerzył się.
— Cóż, jakoś nikt nie zamierza stąd uciekać. Jak nie ma problemów, jest lepiej. — Wzruszyłem ramionami, usuwając zdjęcia.
— Miałem na myśli jedzenie. Łatwo was ochujać z jedzeniem — powiedział. — Nie mam zamiaru uciekać. Całkiem dobrze się tu bawię. — Wystawił mi język. Pokręciłem głową, przygryzając wargę. Oj, skarbie, gdybyś wiedział, co śni mi się po nocach z tobą w roli głównej...
— Nudzę się tutaj tak w sumie. Marzy mi się wyjście z tego pudła i jakaś zabawa w klubie — zamruczał i przymknął oczy.
— Za młody jesteś — parsknąłem, a on otworzył na mnie jedno oko.
— Heeej, mam dziewiętnaście lat i zapewne większe doświadczenie niż ty. — Mrugnął do mnie.
— Nie chodzi mi o doświadczenie. Bardziej o dojrzałość. Jeżeli przeszedłeś to, co mówiłeś, to nie jesteś zdolny do normalnego funkcjonowania. Musiałby się stać jakiś cud, który by cię naprawił. Dopiero wtedy poczujesz smak życia i zabawy — powiedziałem, segregując fotki.
— Mamy chyba inne definicje doświadczenia. Nie miałem na myśli bycia nastoletnią szmatą. Moja definicja zabawy polega na podrywaniu kolesi i wymuszaniu drinków, po czym taktyczne spierdolando do łazienki. Uwierz, wpadłbyś ze sto razy w moje sidła i dalej byś się nabierał. — Wyszczerzył się. Parsknąłem cicho, przewracając oczami. Niby jest młodszy... Ale dobry mam z nim kontakt. Może nawet lepszy niż z ostatnim.
— Heeej, co to za parsknięcie? Wątpisz we mnie, Haroldzie? Nie znam twojego nazwiska, więc nie wyjdzie mi to dramatycznie — jęknął.
— Nie Harold — mruknąłem, mrużąc oczy. Spojrzałem na niego.
![](https://img.wattpad.com/cover/145418072-288-k201973.jpg)
CZYTASZ
ᴅᴀɴɢᴇʀᴏᴜsʟʏ ✓
FanfictionHarry Styles to strażnik więzienia i zakładu psychiatrycznego dla ciężkich przypadków imienia Teda Bundy'ego, w którym odeszło wiele złych dusz. Jednym z nowych więźniów jest, nikt inny jak dziewiętnastoletni Louis Tomlinson. Współpraca z mynameisp...