Chapter 2 - Ciel, nazywam się Ciel.

1.7K 113 65
                                    

Minął kolejny tydzień. Codziennie przychodziłem do tej kawiarni mając nadzieję, że spotkam ponownie Rachel. Było w niej coś takiego co mnie przyciągało i nie pozwalało o niej zapomnieć. Finnian stwierdził, że to dobrze, że kogoś poznałem. Wiem, że się martwi bym po raz kolejny się nie załamał. Doskonale zdaję sobie z tego spraw, że jego obawy były słuszne, ale od spotkania Rachel sam wyzbyłem się tych obaw. Dokończyłem kawę i bez większych nadziei skierowałem się w stronę wyjścia. na ulicy stwierdziłem, że nie mam jeszcze ochoty wracać do mieszkania i skierowałem się w dół ulicy w stronę parku. Po trwającej kilka minut drodze przekroczyłem bramę parku i spokojnym krokiem udałem się w stronę mojej ulubionej ławki.

-Proszę Pana - usłyszałem za sobą.

-Tak? - spytałem odwracając się. Ujrzałem chłopca na oko dziesięcioletniego trzymającego mój portfel. Miał on granatowe włosy sięgające podbródka i czarną opaskę zasłaniającą prawe oko.

-Wypadło to Panu - powiedział i podał mi zgubę.

-Dziękuję. Co powiesz na lody w podziękowaniu? - odparłem pokazując na stoisko stojące nieopodal.

-Nie powinienem - spojrzał tęsknie w tamtą stronę.

-Ależ nalegam. Należy Ci się znaleźne. Chodź - machnąłem ręką w kierunku stoiska i skierowałem się w tamtą stronę. Stanąłem w kolejce i zobaczyłem, że chłopiec niepewnie idzie w moim kierunku. Dzięki temu mogłem mu się przyjrzeć. Biała koszulka wpuszczona w czarne jeansy, a na stopach trampki. Głowa spuszczona w taki sposób, że włosy zasłaniały oczy.

-Jakie Panowie sobie życzą? - skierował do nas pytanie sprzedawca.

-Jedne waniliowe, a drugie... Jakie byś chciał? - skierowałem pytanie do chłopca.

-Czekoladowe

-A więc czekoladowe i waniliowe - mówię i płacę, a po chwili odbieram zamówienie. Podaję chłopcu jego lody i wskazuję na ławkę.

-Usiądziemy? - pytam. Spogląda na mnie niepewnie, ale idzie za mną w stronę ławki. Usiedliśmy i w ciszy zajadaliśmy się lodami.

-Ej, młody, a jak się nazywasz? Ja jestem Sebastian - powiedziałem wyciągając rękę w jego kierunku.

-Ciel, nazywam się Ciel. - odpowiedział i uścisnął moją dłoń. I znów zapadła cisza, a my kończyliśmy lody.

Nagle spojrzał na zegarek mieszczący się na nadgarstku i zerwał się z ławki.

-Muszę iść. - rzucił w moją stronę i odbiegł w kierunku wyjścia z parku. Wtem odwrócił się i krzyknął - Dziękuję za lody – i pobiegł dalej. Lecz ta chwilami wystarczyła by w tym chłopcu rozpoznać młodzieńca z cmentarza. Siedząc na ławce rozmyślałem o tym wszystkim. O tajemniczym chłopcu, o jego zachowaniu, o tym kim jest i nawet o Rachel choć nie miało to nic z nią wspólnego. "Ciel... Ciel... bardzo adekwatne imię nosi ten chłopak. Ciel – Niebo jak jego oczy. Hola hola stary wstrzymaj konie, bo Cię zaraz o pedofilię posądzą tak się tym chłopaczkiem zachwycasz". Nie chcąc dłużej o tym myśleć wstałem i udałem się do wyjścia w celu powrotu do domu. Podczas drogi do bramy parku zdałem sobie sprawę, że jutro jest sobota, a co za tym idzie ostatni weekend przed końcem wolnego. "Od poniedziałku powrót do tego burdelu zwanego przez innych firmą. Trzeba wykorzystać resztki wolności" Tak myśląc wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Finnian'a.

-Halo? - usłyszałem po drugiej stronie.

-Hej Fin tu Sebastian. Co powiesz na małą imprezę jutro? Zgarnij parę osób i wpadnijcie.

-Jesteś pewien? - w jego głosie słychać było wątpliwości.

-Jasne

-No to ok. Zgarnę parę osóbek i wpadniemy.

-No to super - powiedziałem i usłyszałem sygnał zakończonego połączenia.

No to będzie się działo. 

(rozdział niesprawdzony) 

Hejo robaczki wy moje.

Nie zabijajcie mnie. Wiem, że dawno nie było rozdziału, ale praca i studia tak dały mi w kość, że nie miałam czasu ani chęci usiąść i napisać coś dla Was. Postaram się by następne rozdziały pojawiały się częściej i były dłuższe, ale nic nie obiecuję.

Pozdrawiam cieplutko

Domina Morte

I am your infernal consolation ||SebasCiel*Yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz