CHAPTER 21 - Yes, my Lord

372 22 21
                                    

Spojrzałem na śpiącego obok mnie chłopaka. Zanurzyłem dłoń w granatowych włosach i złożyłem delikatny pocałunek na jego czole. Wstałem powoli z łóżka, założyłem spodnie z piżamy i skierowałem się do kuchni. Po zrobieniu śniadania i przygotowaniu dwóch filiżanek herbaty poszedłem obudzić mojego hrabiego. Gdy stanąłem w progu ujrzałem Ciela przeciągającego się na łóżku. Ruch ten sprawił, że kołdra którą był przykryty zsunęła się z jego ciała ukazując nagą skórę.

- No to teraz mam dylemat. Zjeść śniadanie czekające na dole czy najpierw Ciebie?

Ciel spojrzał na mnie nie zdziwiony moją obecnością. No tak pewnie słyszał jak wchodziłem po schodach.

- Hmm – udał, że się zastanawia. – Śniadanie, ale najpierw mnie pocałuj - rozłożył szeroko ramiona. Z uśmiechem na ustach skierowałem się w stronę łóżka gdzie zgarnąłem nagiego kochanka i usadowiłem na swoich kolanach. Ujmując jego twarz w dłonie naparłem na jego usta swoimi. Z entuzjazmem oddał pocałunek mocno gryząc mnie w dolną wargę co poskutkowało pojawieniem się na niej krwi. Ciel odsunął się, spojrzał na mnie i wysunął język którym zlizał ciecz. Zamknąłem jego usta pocałunkiem czując w ustach smak własnej krwi. Po chwili przerwałem pocałunek i spojrzałem na niego.

- Chodźmy na śniadanie – powiedziałem wstając. Ciel zgarnął z łóżka prześcieradło i okrywszy się nim wstał z łóżka. Razem skierowaliśmy się do kuchni gdzie zjedliśmy śniadanie. Kiedy granatowowłosy zniknął w łazience ja skierowałem się ponownie do sypialni gdzie zacząłem pakowanie. Musiałem spakować nas oboje bo po odwiezieniu Ciela do Phantomhive Manor miałem zamiar od razu jechać do Adriana. Kiedy zapinałem ostatnią torbę do pomieszczenia wszedł Ciel ubrany w grafitową koszule i czarne dopasowane spodnie.

- To gdzie jadę? – spytał spoglądając na mnie.

- Phantomhive Manor – powiedziałem zbliżając się do niego. Opuścił na chwilę wzrok, a gdy podniósł wzrok zobaczyłem w nim zaciętość. 

– Dobrze, ale pod jednym warunkiem. – spojrzał na mnie uważnie. – To rozkaz. Masz go zabić i wrócić do mnie w jednym kawałku. – powiedział poważnym tonem, ja jego znak rozbłysnął na chwilę fioletowym blaskiem.

Położyłem mu dłoń na policzku, przybliżyłem swoją twarz do jego i wyszeptałem prosto do jego ucha 

- Yes, my Lord.


Hejo Robaczki

Dziś krótki rozdział, ale w przygotowaniu już jest  następny. Mam nadzieję, ze pojawi się już niedługo. Chciałam też wam ogromnie podziękować za 12K wyświetleń uwierzcie lub nie, ale popłakałam się ze wzruszenia jak to zobaczyłam. 

Do następnego

Wasza DominaMorte

I am your infernal consolation ||SebasCiel*Yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz