Chapter 7 - Wróć na ziemię

939 79 18
                                    


   - Nikim - gdy to usłyszałem spojrzałem uważnie w jego oczy. W jego oku nie zobaczyłem nic co mogłoby sugerować dlaczego tak powiedział. Dotknąłem dłonią jego policzka i przejechałem kciukiem w miejscu w którym kończyła się opaska na jego oku. Pochyliłem się i delikatnie pocałowałem go w czoło. Zamrugał zaskoczony na mój gest po czym spuścił wzrok zawstydzony. Kiedy poprosiłem, żeby na mnie spojrzał on pokręcił delikatnie głową i wstał z moich kolan. 

 - Muszę już iść. Dziękuję za kolację 

 - Cała przyjemność po mojej stronie. Spotkamy się jeszcze? 

 - Czemu nie - powiedział i wyciągnął telefon w celu zapisania mojego numeru, później puścił sygnał na mój. Skierowaliśmy się w stronę drzwi, które z niechęcią otworzyłem. 

-Więc, do zobaczenia. - powiedziałem 

-Do zobaczenia - uśmiechnął się delikatnie i wyszedł. Zamknąłem za nim drzwi i oparłem się o nie głową. 

 -Co Ty ze mną robisz? - szepnąłem w przestrzeń. Po chwili oderwałem głowę i ruszyłem w kierunku łazienki. Po szybkim prysznicu wciągnąłem czarne bokserki i skierowałem się w stronę sypialni. Jutro wracam do pracy po długiej przerwie więc trzeba się wyspać.   

*** 

-Dzień dobry Panie Michaelis . Witamy z powrotem. - powiedziała z uśmiechem recepcjonistka. 

-Witaj - odpowiedziałem i odszedłem w stronę wind. Po wjechaniu na 15 piętro skierowałem się do mojego biura. Siadłem za biurkiem i oparłem głowę na rękach.

-Co ja tu kurwa robię? - spytałem sam siebie. Jeszcze zanim poznałem Mei-Rin otrzymałem od ojca którego nigdy tak naprawdę nie poznałem, list. W kopercie był jego testament w którym przepisał mi cały majątek i firmę Funtom Company. Dziś siadając ponownie za tym biurkiem czułem, że to nie jest moje miejsce. Odchyliłem głowę na oparcie fotela i przymknąłem oczy.

Stałem w salonie obserwując grę w szachy Ciela i Madame Red. 

-Skoro jest taki zdolny, mogłeś nawet zostawić mu całe to śledztwo i sprawdzanie rezydencji wicehrabiego. - usłyszałem.

-Jest zarówno moją siłą, jak i dłońmi, i nogami... ale to jedynie pionek w grze. - usłyszałem odpowiedź Ciela. - Tylko ja gracz mogę przestawić go na wybrane pole. Nie mógłbym przypisać sobie zwycięstwa gdybym używał pionków, które same się poruszają.*

Z odrętwienia wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Co to było? Wizja? Przyszłość? Kim była ta kobieta? I co tam robił Ciel? Potrząsnąłem głową by oczyścić umysł.

-Proszę - zawołałem. Drzwi otworzyła recepcjonistka.

-Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedł pan w sprawie pracy asystenta.

-Niech wejdzie - powiedziałem i poprawiłem się w fotelu. Po chwili w drzwiach stanął...

-Vincent? Co ty tu robisz? - spytałem zszokowany.

-Mówiłem, że się jeszcze spotkamy.


* fragment II tomu mangi

Hejka robaczki

Przepraszam za zwłokę i długość, ale trochę problemów prywatnych spowodowało obsuwę we wstawianiu rozdziału. Dla chętnych mam konto na fb przez które możecie ze mną pisać lub gnębić o następny rozdział. Kocham czytać wasze komentarze mam nadzieję na więcej. 

Do następnego :* 

I am your infernal consolation ||SebasCiel*Yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz