Chapter 9 - To mnie trochę przerasta skarbie

791 67 6
                                    

Jejusiu moje skarby dobiliśmy ponad 2k wyświetleń. Szczerze zaczynając pisać to opowiadanie nie liczyłam, że tyle dobijecie. Myślałam, że maks to będzie 100-200, a tu taki wynik. Chcecie jakieś Q&A do bohaterów jako special? Ale dość tego w końcu nie po to tu jesteście zapraszam do rozdziału.



Samo segregowanie zaległych papierów na: ważne, mniej ważne mogące poczekać i na wczoraj, a najlepiej miesiąc temu, zajęło mi dwie godziny. Pojony kawą robioną przez Ninę po kolejnych trzech godzinach uporałem się z kupką „na wczoraj". Uderzyłem głową w biurko załamany. Wyprostowałem się i potarłem nasadę nosa. Wstałem od biurka i podszedłem do szklanej ściany za mną. Położyłem dłoń na szybie i spojrzałem w dal. Nagle do moich myśli wkradł się Vincent. Dlaczego tyle myśli mu poświęcam? Kim On dla mnie jest? I co nas tak naprawdę łączy? W tym wszystkim było coś cholernie dziwnego, ale chyba bałem się tego odkrywać. Bałem się, że to tylko sen i w pewnym momencie obudzę się gdzieś sam znów czując jak czegoś mi brakuje. Czułem, że tajemniczy Vincent jest mi bardzo bliski i to nie tylko w sposób seksualny bo cholernie mnie pociąga, ale w sposób emocjonalny. Czułem jakieś przyciąganie do tego małego drania. Moje przemyślenia przerwało pukanie do biura. Odwróciłem się powoli i powiedziałem:

- Wejść - drzwi otworzyły się i do środka weszła Nina

- Szefie idź już do domu. Na pierwszy dzień to i tak dużo zrobione, a od jutra będzie miał przecież pomoc.

- W sumie masz rację Nino dziękuję. Mam tylko prośbę roześlij to gdzie trzeba - podałem jej uzupełnione dokumenty.

- Ależ oczywiście Panie Michaelis. - odpowiedziała z uśmiechem i zabrawszy dokumenty wyszła z mojego biura. Przeczesałem dłonią włosy i spojrzałem na zegarek. 15:30. Nic, zbieramy dupę i wychodzimy. Jak postanowiłem tak zrobiłem i dziesięć minut później już siedziałem w samochodzie. Nie chcąc jeszcze wracać do domu postanowiłem odwiedzić jedno miejsce. Po trzydziestu minutach jazdy zaparkowałem i stanąłem przed kutą bramą. Gdy ją przekroczyłem coś delikatnie ścisnęło mnie w żołądku. Idąc aleją z daleka zobaczyłem Undertakera który pracował tu chyba zawsze bo odkąd pamiętam to on zajmował się grobami i swoim małym zakładem pogrzebowym. Po chwili stanąłem przed celem mojej podróży. Marmurowy grób tak milczący, a jednak wyrażający tak wiele.

- Kochanie - przykucnąłem - Jak się masz? Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś jest Ci tam dobrze. Ja... Ja muszę Ci coś powiedzieć. Ja... poznałem kogoś. Jest piękny. I taki wyjątkowy. Chciałbym z nim spróbować. O ile oczywiście on też tego będzie chciał... Jest dla mnie ważny. Czuję się jakbym go znał od wielu lat, a jest to zaledwie kilka dni. Patrząc w Jego oczy od razu wiem o czym mówi lub chciałby mi powiedzieć. To mnie trochę przerasta skarbie. Do tego dziś zatrudniłem go w mojej firmie. Zastanawiam się czy to dobry pomysł, ale po prostu chcę mieć go blisko siebie. Będę już szedł kochanie. Do zobaczenia. Przyjdę niedługo.

Wstałem i wolnym krokiem skierowałem się w stronę wyjścia z cmentarza.

I am your infernal consolation ||SebasCiel*Yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz