Rozdział I

236 4 5
                                    

Przez pustą dzielnice wioski szła brązowo włosa dziewczynka z krwisto czerwonymi oczami. Wszędzie było już ciemno a na ulicy nie było żywej duszy.
-Coś tu nie gra- szepnęła- boję się.
Podniosła z ziemi jeden z większych kamieni na wszelki wypadek. Z każdym kolejnym krokiem przyśpieszała biegu. Chciała jak najszybciej dotrzeć do domu i czekającej tam na nią starszej siostry-Mion. W końcu zobaczyła miejsce do którego zmierzała. Szybko wbiegła do domu, zamykając drzwi na klucz.
-Mion! Jesteś? Wróciłam!-krzyknęła wbiegając do salonu
-Cii, tu jestem- usłyszała głos swojej kochanej siostry- Ktoś jest w domu- dodała szepcząc- Tu nie jesteśmy bezpieczne. Pociągnęła czerwonooką do kuchni po czym wyjeła nóż z szuflady.
- Obronie cię Shion, pamiętaj. Mimo, że nie posiadam talentu Tokisaki.
W tym momencie trzej wrogich shinobi weszli do kuchni. Dziewczynki schowały się za wysepką. Brunetka położyła sobie ręce na usta, by nie wydać z siebie żadnego dźwieku. Strasznie się bała, już straciła przez nich rodziców, teraz przyszli dokończyć robotę. Słone łzy spływały po jej twarzy. Wrodzy ninja podeszli na tyle blisko, by Mion mogła zaatakować i to właśnie uczyniła. Skoczyła na wysepke a z niej na plecy przeciwnika wbijając broń w jego czaszkę. Niestety tym samym wydała swoje położenie reszcie shinobi, którzy nie tracili czasu. Podeszli do niej z niesamowitą szybkością po czym wbili kunaia w jej brzuch.
-Mion!- krzyknęła przerażona sześciolatka. Zebrała w sobie całą odwagę i stanęła przed siostrą, by ochronić ją przed kolejnymi atakami. Właśnie wtedy uaktywniła się jej moc. Z ziemi wyrosły dwa ogromne kryształowe kolce, które przebiły przeciwników na wylot.
-Shi-Shion, potrafisz kontrolować kryształ- powiedziała z zachwytem starsza Tokisaki a z jej ust wypłynęła stróżka krwi, chwilę potem upadła na kolana.
-Mion, proszę nie umieraj- w oczach brunetki na nowo zebrały się łzy.
-Sprowadzę pomoc, wytrzymaj jeszcze chwi- siostra przerwała jej.
T-to nie ma sensu i t-tak nikogo nie... nie znajdziesz. Wolę ostatnie chwile spędzić z moją kochaną Shi-chan- powiedziała a niedługo potem padła bez życia.
-Gomenasai Mi-chan, nie zdążyłam cię ocalic- powiedziała zamykając oczy swojej martwej siostrze- za bardzo się bałam, ale przysięgam ci, że od teraz nigdy nie stchórze.
-Ara ara-przerwała wycierając łzy- Obiecuję, na klan Tokisaki.

-One-chan, wstawaj jest już ranek!- Nastolatke z koszmaru wybudził głos swojej towarzyszki, Origami Maebara.
Jest to dwunasto letnia dziewczyna z białymi jak śnieg włosami i niebieskimi oczami.

-Jeszcze minuta- powiedziała zaspanym głosem. Choć w głębi duszy cieszyła się, że to już koniec tego koszmaru, który nawiedza młodą Tokisaki praktycznie co noc.

Białowłosa (o dziwo) posłuchała, więc Shion mogła jeszcze chwilę poleżeć. Przynajmniej myślała, że może bo nie więcej niż trzy minuty później została brutalnie   "wybudzona" przez Maebare.

-Wstawaj!- krzyknęła skacząc po nastolatce która teraz zastanawia się dlaczego jeszcze jej nie zabiła. Mogłaby obijać się do południa i nikt by jej nie przeszkadzał. Spytacie się, to dlaczego z nią mieszka? Wiąże się z tym trochę dziwna historia. Otóż Tokisaki spotkała ją jakieś dwa lata po opuszczeniu wioski. To były jej początki zarabiania na misjach dla ludzi, którzy nie chcą wydawać zbyt dużych sum na shinobi, lub coś w tym stylu, nie wnikała. Oni płacili a czerwono oka wykonywała powierzone zadania. Może to zabrzmi dziwnie, ale dwunasto latka zarabiała w ten sposób. Oczywiście jej pracodawcy o tym nie wiedzieli, bo używała techniki przemiany, ale wracając... Miała za zadanie dostarczyć jakąś cenną pamiątkę rodzinną starszego pana do jego wnuczki. Jak zwykle zgodziła się, nie wnikając w szczegóły. Droga przebiegała spokojnie, dopiero gdy zbliżyła się do celu, ktoś zaatakował a raczej skoczył brunetce na plecy omało co nie zbijając pamiątki. Tą osobą była właśnie Origami. Jak na (wtedy) dziewięcio latkę wyglądała okropnie. Młodą Tokisaki zdziwiły ubrania jak i wygląd dziewczynki. Cała była brudna i wychudzona a ubrania podarte. Brunetka oddała przedmiot właścicielowi a dziewczynkę przygarnęła. Uczyła ją podstawowych technik a z czasem zobaczyła jak dobrze radzi sobie w technikach leczących jak i genjutsu, zaczęła  szkolić ją w tym kierunku. W zamian biało włosa pomagała w misjach. Od tamtego czasu są dla siebie jak siostry.

-Ara ara, już wstaję. Co na śniadanie?

-Baka, niby za co chcesz kupić to śniadanie? Nie skończyłaś misji!- krzyknęła uderzając nastolatkę patelnią.

-W tym tygodniu ty powinnaś iść na misje- czerwono oka nadęła policzki masując bolące miejsce.

Niebiesko oka zamyśliła się na moment. Niedługo potem upuściła narzędzie tortur i zmieniła się w istnego buraczka.

-Może faktycznie - zaśmiała się nerwowo, widząc wyraz twarzy swojej "siostry"

Tokisaki podniosła patelnie, którą wcześniej opuściła Ami (skrót od Origami), uśmiechając się "psychopatycznie".

-Zapłacisz za obudzenie mnie. Patelnia no jutsu- krzyknęła rozbawiona.

Ohayo. Jest to moja pierwsza książka z tematyki anime, więc jeśli byłyby jakiekolwiek błędy to śmiało piszcie. Do następnego sarenki 😘

Jesteś jak Ja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz