Prolog

1.5K 64 7
                                    


Biegł ile sił w nogach, co jakiś czas uderzając gałęzią w twarz, kalecząc ją.

Nie zwracał jednak na to uwagi.

Musiał uciekać.

Brakowało mu sił, ale starał się wylecieć w górę, co kończyło się na dłuższym skoku.

- Wietrze! - krzyknął, ale nic się nie zmieniło.

Nagle, potykając się o wystający korzeń, upadł, wydając z siebie krzyk.

Usłyszał chrupnięcie.

Myślał, że to jego ręka lub inna kończyna.

Spojrzał na nią, ale była cała.

Rozejrzał się.

To jego oszroniony kij zakończony haczykowato złamał się.

- O nie! - wziął w ręce dwie części złamanej laski.

Gdy laska pękła, poczuł, że traci resztki sił.

Osuwając się całkowicie na ziemię, westchnął.

Ciemność wokół zaczęła się pogłębiać. Używając resztek sił, poczołgał się do najbliższego drzewa i oparł się o nie plecami.

Nagle otaczający go mrok rozświetliło małe światło.

- Halo?! Jest tam ktoś?! - dało się usłyszeć donośny krzyk jakiegoś mężczyzny.

Po chwili zastanowienia chłopak uderzył resztkami sił dwie części złamanego kija o siebie, tworząc tym samym hałas.

- Jest tam ktoś? - odezwał się drugi głos.

Po chwili podeszło do niego dwóch mężczyzn ubranych w mundury.

- Kim jesteś? Jak Cię zwą? - zapytał pierwszy pociągając chłopaka za bluzę.

- J-Jack Mróz... - tylko tyle zdołał powiedzieć.

Jedyne, co później pamiętał, to ciemność, zimno i cisza nie do zniesienia.

Podaruj Mi Księżyc | Jelsa ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz