Gdy jego bose stopy dotknęły ziemi, poczuł ulgę. Odzyskał większość sił, ale taki nagły skok przez okno był ryzykowny. Wyprostował się i rozejrzał.
Wylądował przy murze oddzielającym miasto od zamku, za nim znajdowały się wielkie wrota. Zdziwił go fakt, że jak na tak wielkie miasto zobaczył mało ludzi.
Szedł szybkim krokiem pomiędzy straganami i drewnianymi chatkami. Omijał ludzi.
Sami dorośli i starsi. Gdzie są dzieci?
Zrezygnowany podskoczył i stanął na czubku pobliskiej lampy, aby mieć wgląd na całą ulicę i targowisko. Utrzymując równowagę, ukucnął.
Trudno, zadowolę się tym, co mam.
Niedaleko lampy, na której siedział, przechodził mężczyzna, któremu się gdzieś śpieszyło i przez to krzyczał na ludzi stojących mu na drodze.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko. Jednym, szybkim machnięciem kija utworzył lód pod stopami mężczyzny. Ofiara momentalnie straciła równowagę i upadła na ziemię, co wzbudziło rozbawienie kilku osób. Wściekły mężczyzna wstał ostrożnie. Otrzepał ubranie, spojrzał na lód i odwrócił się w stronę zamku.
- Na miłość Boską! Jesteś królową, a nie błaznem! - krzyknął i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Jack był zdziwiony.Dlaczego osądził o to Królową?
Siedział tak chwilę i rozmyślał. O czym? O swojej podróży, dlaczego akurat tu? Gdzie są dzieci? I dlaczego ludzie na Mnie patrzą?
Nie zwracano na niego szczególnej uwagi. Tak jakby tam stał na tej lampie od zawsze. Nieliczne osoby zatrzymywały się, patrzyły na Niego szeroko otwartymi oczami, po czym odchodziły mamrocząc coś do Siebie lub uśmiechając się.
Czyli ktoś tu we Mnie wierzy. Ej! Zaraz! Sama Królowa Mnie widziała! To znaczy, że Ona we Mnie wierzy.
Niebieskooki od razu nabrał chęci do zobaczenia się z Królową. Spojrzał na wierzę kościelną, na której znajdował się zegar. Dochodziła dopiero siedemnasta, miał więc niecałą godzinę. Wliczył w swój wolny czas to, że jeszcze musi odnaleźć komnatę królowej. Ponieważ pomoc od strażnika... Można powiedzieć, że grzecznie odmówił.
Już zamierzał odlecieć w inne miejsce, gdy coś przykuło jego uwagę. Dzięki swoim wyostrzonym zmysłom dojrzał mały, biały kształt przy wystawie kwiatów. Zaciekawiony podfrunął szybko do tyłu do tej postaci, tak aby go nie zauważyła.
- O, witajcie! - powiedziała dziwna istota i zaczęła wąchać kwiatki.
Chłopaka zamurowało.
Czy to jest bałwan?
- T-Ty jesteś ze śniegu? - udało się wykrztusić białowłosemu.
Postać odwróciła się do niego. Bałwanek, który na niego patrzał, czarnymi oczami sięgał mu do pasa.
- Hm... Jak widać - powiedział bałwanek oglądając siebie. - Hej! A ty masz białe włosy - powiedział radośnie, wskazując na czuprynę chłopaka.
- Tak m-mam - odpowiedział przeczesując swoje włosy ręką.
- Fajnie. Moja mama też ma takie.
CZYTASZ
Podaruj Mi Księżyc | Jelsa ✔️
أدب الهواة-Podobno każdego dnia dokonujemy wyboru. Wyboru, który decyduje o naszej przyszłości. Każdy wybór, nawet ten najmniejszy może zrujnować naszą przyszłość. -Nie rozumiem tego... - spojrzał w jej błękitne oczy. -Postaw się w mojej sytuacji... Masz wybó...