To był ten dzień.
Albo ewentualnie ten na przetarcie - nie można się przecież z góry napalać na złoto na tym słabszym ze swoich dystansów. Chociaż mieszkając w pokoju z taką Ireen - multimedalistką wszystkiego, co możliwe - każdy by się w końcu nabawił manii wygrywania.
Nie no, miejsce w pierwszej piątce - szóstce byłoby okej. Chociaż oczywiście bardziej satysfakcjonowałoby go podium. A najbardziej - wygrana.
Matko jedyna, on już chyba wpadał w jakąś obsesję.
- Piękny osobnik danego gatunku na cztery litery?
- Że co?
- No krzyżówkę rozwiązuję.
Jak ta baba mogła sobie rozwiązywać krzyżówkę, kiedy on siedział jak na szpilkach po prostu i tylko odliczał godziny do startu. Ale to przecież nie ona musiała dziś sprostać oczekiwaniom całej Holandii. Ona sprostała już kilka dni temu. A drugi raz będzie chciała to zrobić jutro. I zrobi.
Zresztą on też. Był dobry. Bardzo dobry. Do tego tylko odrobinka szczęścia i będzie idealnie.
- No to jak w końcu? Piękny osobnik danego gatunku na cztery litery.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Gdyby to był piękny osobnik ludzkiego gatunku, to odpowiedź byłaby prosta. Na cztery litery oczywiście.
- Sven? - Ireen zatrzepotała rzęsami. - Ej! Czemu we mnie rzucasz poduszką?
- Domyśl się.
- Dobra, dobra. Słuchaj, a co to była za laska w tym barze ostatnio? Bo wiesz, jakoś zbyt rozmowny nie byłeś, jak wtedy pytałam, ale już ze trzy dni minęły, więc może ci się zebrało na zwierzenia.
- Naprawdę cię to interesuje?
- O, mnie wszystkie twoje podboje interesują.
To akurat zdążył zauważyć przez te kilka lat.
- Nawet takie, co nie dochodzą do skutku?
- Takie zwłaszcza.
- Daj ty mi lepiej spokój.
- No nie... Koen Verweij odniósł porażkę w jednej z dziedzin życiowych... Koniec świata...
- Grabisz sobie...
- Nie no, bo wiesz, całkiem ładna ta laska była...
- Ej, ej! Nie pozwalaj sobie!
No tak, Ireen gustowała zarówno w panach, jak i paniach. Ale u nich, w Holandii nie było to nic nadzwyczajnego, tak szczerze mówiąc. Co druga osoba, no może co trzecia, miała nietuzinkową orientację seksualną. Z tym, że Ireen aktualnie i tak była zajęta. Tym razem przez faceta. I to takiego, że chyba nie miała ochoty tego stanu rzeczy w najbliższym czasie zmieniać.
- No to jak z nią było?
To jej w końcu opowiedział, cóż miał zrobić.
- Ale wiesz co, może ona po prostu nie lubi kawy...
- Ty się ze mnie nie nabijaj.
- No przepraszam cię bardzo, ale jakby mi ktoś ciągle proponował coś, na co bym nie miała ochoty, to też bym się wkurzyła.
- To co twoim zdaniem powinienem niby zrobić, hmm?
- Nie wiem, wymyśl coś.
- Dzięki. Bardzo jesteś dziś przydatna.
CZYTASZ
Little stupid thing
FanfictionIch historia zaczyna się od znokautowania pewnej brunetki przez pewnego blondyna jadącego na rowerze. A potem? Potem może być już tylko gorzej.