Ludziom się wydaje, że mieszkanie nad morzem to szczyt marzeń.
No zależy.
Ewa na przykład nie byłaby skłonna potwierdzić tej tezy, czyszcząc tego ranka już ósmy kibel.
Uroki prowadzenia pensjonatu, cholera jasna.
Na później miała przewidziane jeszcze powieszenie prania (prześcieradła oraz poszwy), które aktualnie wirowało w pralce (a potem przewleczenie kołder i poduszek na nowo) i odkurzenie wykładzin. W ośmiu pokojach! I miała się z tym wyrobić do 12:00, bo o tej porze zaczynała się u nich kolejna doba hotelowa. A była już, dzięki Bogu, dziewiąta. Przydałyby się jeszcze ze cztery ręce. I jakaś wytrawna suszarka. Bo za Chiny jej tego wiatr w godzinę nie wysuszy.
A potem trzeba odebrać ryby z portu. Trzy kilo flądry. Bo się mamie zachciało tradycyjnego obiadu.
No dobra, czepiała się. Bo przecież nikt nie wylegiwał się do południa. I rodzice, i Misiek wstawali o szóstej, i harowali do wieczora. Rodzinny interes to się nazywa. Ale czasem można było mieć dość. Zwłaszcza jak się tak pracowało dzień w dzień. Co prawda miało to też swoje zalety, bo w zimie właściwie w ogóle nie było roboty. Ale to też oznaczało, że nie było i pieniędzy.
Coś za coś.
***
Odpadł ze Sterren Springen, to fakt, ale i tak po raz kolejny mógł się przekonać, że kobiety go uwielbiają. Takie rzeczy się czuje. I słyszy. Weźmy taki pisk. Czyż on nie mówi całkiem sporo? Czego jak czego, ale tego dźwięku to on nigdy nie miał dość. Jak i kilku innych. Na przykład jęku.
Niezła zabawa była. Stawał sobie na tej platformie i skakał do wody. Z dziesięciu metrów na przykład. Bał się? Nie. On się niczego nie bał. Strach zniewala. A on nie lubił być zniewolony. Przez nic. I przez nikogo.
Przy okazji mógł się pochwalić klatą, mógł trochę poflirtować z prowadzącą i mógł zajebiście się bawić. No bajka po prostu. A jeszcze przy okazji kilka razy odwiedziła go Ireen, żeby dopingować go z widowni. Czy mógł życzyć sobie czegoś więcej?
Ano mógł. Kogoś więcej. Jednej takiej drobnej, ciemnowłosej dziewczyny. Która, cholera, zagnieździła się w jego głowie dość skutecznie.
Nie, żeby nie mógł bez niej żyć czy coś.
Ale jednak - mimo że od Igrzysk minęły trzy miesiące - jakoś tak wciąż do niego powracała. Powracało jej spojrzenie, jej zgrabna sylwetka, ciemne włosy i bure oczy. A może one były zielone? Była tak cholernie pociągająca, że to się wprost w głowie nie mieściło.
Owszem, w międzyczasie zdołał się kilkakrotnie pocieszyć, no ale kurde, przecież nie o to chodziło. Ireen miała rację. Miała pieprzoną rację, kiedy ostatniego dnia Igrzysk kazała mu jej szukać. Ale on oczywiście uznał jej radę za idiotyczną. No to miał za swoje.
Teraz parkował swoje audi pod budynkiem telewizji. Tak szczerze mówiąc, najchętniej przyjechałby na harleyu, ale już trudno. Za pół godziny zaczynał się finał Sterren Springen i musiał się tam pojawić. Zwłaszcza że było zaplanowane też after party i - jak się spodziewał - nie należało obawiać się braku alkoholu i atrakcyjnych kobiet. Czyż to nie było życie stworzone wprost dla niego?
Wziął ze sobą Dorien - bo właściwie czemu nie? Już dawno jej to obiecał. Zresztą i tak nie miał zbyt wiele do gadania. Jego siostra była tak samo uparta jak on i kiedy czegoś chciała - zawsze to dostawała.
On też.
A przynajmniej tak było do tej pory.
***
CZYTASZ
Little stupid thing
FanfictionIch historia zaczyna się od znokautowania pewnej brunetki przez pewnego blondyna jadącego na rowerze. A potem? Potem może być już tylko gorzej.