13.

23K 567 161
                                    

Gdzie jestem?

Jak ja się tu znalazłam?

Kim są ci ludzie?

- Twój tatuś ci nie pomoże. A wiesz dlaczego? Bo jesteś dla niego tylko laską do pieprzenia. - zaśmiał się jeden z mężczyzn.

- Dokładnie. - dołączył drugi trzymając w dłoni skórzany pas.

Zaczęłam więc krzyczeć i błagać o pomoc.

Jonathan

Przysnąłem siedząc na krześle i opierając się o stół. Przebudziły mnie krzyki dobiegające z sypialni. Zerwałem się i pobiegłem w stronę pokoju gdzie znajdowała się Emily.

Krzyczała i wierzgała rękoma.

Damn, śni jej się koszmar.

Od razu położyłem się obok niej i mocno przytuliłem.

- Emily, skarbie.. Tatuś już tu
jest. - głaskałem delikatnie jej głowę.

- Nienawidzę cię! Chcesz tylko mojego ciała! - krzyczała wyrywając się.

- Co ty wygadujesz? - podniosłem się z łóżka zniesmaczony.

Mój maluszek otworzył swoje zapłakane oczka i spojrzał na mnie.

- Przepraszam.. Miałam zły sen..

- Już dobrze. Nic się nie stało. Chodź, zaśniemy razem. - zdjąłem spodnie wraz z koszulką i zająłem miejsce tuż obok mojego promyczka.

*

Emily

Siedziałam i wsłuchiwałam się w rozmowę dwojga mężczyzn. Popijałam sok pomarańczowy i odpowiadałam niekiedy na pytania.

- Emily, daj telefon. Muszę niestety wyrzucić twoją kartę aby nie mogli cię namierzyć. - odparł poznany mi Peter.

Najgorsze jest to, że wciąż miałam tam żyletke.

- Zaraz wrócę. - rzekł Jonathan wstając od stołu.

Podałam w dłoń blondyna telefon i niewinnie patrzyłam na to co z nim robi. Zdjął najpierw etui i od razu zauważył srebrne ostrze.

- Po co ci to? - zdziwił się.

- Proszę.. Nie mów nic
Jonathanowi. - błagalnym głosem odparłam.

- Tniesz się? - uniósł brew spoglądając na mnie.

Nie ma nic bardziej upokorzającego.

- Nie..

- W sumie nie moja sprawa.

Uff.

Oddał mi ostrze i wziął się za kontynuowanie swojej roboty.
Wstałam i skierowałam się do śmietnika. Musiałam się teraz pozbyć tego bo Jon byłby nie zadowolony.
Wolę tego uniknąć.

- Wróciłem. - o wilki mowa. - I na czym stanęliśmy? - dodał pytając.

- Karta zmieniona. Z pytań i odpowiedzi ustaliłem tylko tyle, że to ktoś kto dłuższy czas was obserwuje. Musicie się pilnować. - wziął łyk wody i delikatnie odłożył szklankę na miejsce. - Jonathan. Nie możesz spuścić Emily nawet na sekundę z oka.

- Jasne i dziękuję. - przybił piątkę z Peterem i odprowadził go do drzwi po czym je zamknął i wrócił do mnie.

- Słyszałaś? - zwrócił się w moją stronę. - Nie mogę spuścić cię z oka.

- Słyszałam,
tatusiu. - uśmiechnęłam się.

Nie miałam jak wysłać sms'a do Christiana. On pewno się o mnie martwi a ja nie mogę nic z tym zrobić. Nie pamiętam też numeru. Kurwa.

A przecież obiecałam, że będę go wspierać.

- Emily, chodź. Jedziemy do sklepu na zakupy. - wołał mnie Jon.

- Już idę, tatusiu. - potuptałam w jego stronę.

Założyłam swoje białe adidasy i udałam się w stronę auta. Zajęłam miejsce obok Jonathana i zapięłam pasy bezpieczeństwa. Paznokciami wystukiwałam rytm melodii jakiejś piosenki z radia.

Tatuś odpalił silnik i ruszył dodając gazu. Nie powiem, tutaj też są ładne widoki.

Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy na miejscu i powinnam wysiadać.

- Wyskakuj maluchu. - odparł mężczyzna otwierając mi drzwi i podając dłoń.

Brakuje mi jego dotyku. Przez tą całą sprawę nie mamy wolnej chwili dla siebie.

Idąc w stronę supermarketu zwróciłam uwagę na jakiegoś mężczyznę, który zaparkował parę miejsc dalej od nas. Stał oparty o maskę auta i palił fajkę. Nasz wzrok się skrzyżował a ja czułam niepokój.

- Jakiś pan na się na mnie
patrzy. - chwyciłam mocniej za dłoń Jonathana.

Tym razem nie popełnie błędu i od razu będę mu mówić o takich rzeczach.

- Trzymaj się mnie maleńka a nic ci nie będzie. Obiecuję. - i sięgnął po czerwony koszyk.

Westchnęłam głośno i podążałam za brunetem, który co chwila sięgał coś ze sklepowych półek. Znów mogłam podziwiać jego umięśnione ciało.

Mieliśmy już koszyk zapełniony produktami i stanęliśmy w kolejce. Dobrze, że była spora bo przypomniało mi się o moim ulubionym dżemie.

- Pobiegne jeszcze po dżem bo zapomnieliśmy. - zakomunikowałam i ruszyłam w stronę półek.

Kątem oka dostrzegłam to czego szukam ale.. ale bardzo wysoko.

Kurwa. Krasnal ze mnie.

Skakałam aby sięgnąć ale bezskutecznie. Poczułam jak ktoś za mną dość blisko stoi i wyciąga rękę do góry uniemożliwiając mi jakąkolwiek ucieczkę. Lekko się przestraszyłam ale jak się okazało ten ktoś po prostu sięgnął mi dżem. Odwróciłam się aby mu podziękować i znów zamarłam. To ten sam mężczyzna który obserwował mnie na parkingu.

- Dz-dziękuje. - wyjąkałam.

Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko pozostawił na twarzy szeroki uśmiech. Moją uwagę przykuła blizna nad lewą brwią. Odwróciłam się na pięcie i pośpiesznym krokiem opuściłam dział z produktami gdzie znajdował się między innymi mój dżem. Skręcając w stronę kasy gdzie czekał na mnie Jon, odwróciłam się na chwilę aby spojrzeć czy ta sama osoba nadal się na mnie patrzy. Jak się okazało, wciąż tam stoi i wciąż jego wzrok dokładnie mnie analizuje.

- Ileż można na ciebie czekać
Emily? - zwrócił mi uwagę Jon.

- Wyjdźmy stąd jak najszybciej, proszę.

Więc gdy tylko kasjerka podała cenę, która nie przekraczała 100 złotych. Jonathan wyciągnął z kieszeni banknot o nominale 200 złoty i położył na blat.

- Reszta dla pani, miłego
dnia. - odparł i zabrał torbę z zakupami.

Mina kasjerki była nie do opisania a ja w duchu dziękowałam, że spełnił moją prośbę.

Siedzieliśmy w aucie a Jon patrzył na mnie i czekał aż zacznę mu tłumaczyć dlaczego chciałam szybko opuścić budynek. Opowiedziałam mu całą sytuację jaka zaistniała. Gdy tylko skończyłam, brunet położył swoją dłoń na moim udzie co w tym przypadku mnie uspokoiło.

- To na pewno przypadek. Myślisz ciągle o tym i teraz każdy będzie wyglądał na podejrzanego. - rzekł.

- Miał blizne nad lewą brwią. Zapamiętaj to,
proszę. - posmutniałam.

- Jasne. - odpalił silnik lekko olewając informacje.

Przewróciłam oczami i przymknęłam oczy. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

🔥🔥🔥

Dziękuję za
ponad 4k!!
Jesteście wspaniali 💕

Bądź moją LittleBaby.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz