15.

20.6K 517 113
                                    

Jonathan

Minął już jeden dzień a dalej nie wiem kompletnie nic odnośnie Emily. Wydawał mi się podejrzany jeden z samochodów który odjechał krótko po tym jak wsiadłem do swojego auta. Cholerne kamery akurat nie sięgały aż tam gdzie ona poszła.

Peter dzielnie wałkował wszystkie informacje i wstukiwał na klawiaturze to co już wiedział.

Namawiałem go wielokrotnie aby poszedł do domu chociażby się zdrzemnąć ale za każdym razem odmawiał. Chcę mi pomóc i doceniam to.

Wzywanie policji nie wchodzi w grę bo nie chce aby tą sprawe rozgłośnili. Po pierwsze dowiedział by się ojciec Emily, po drugie sam działam przeciwko policji.

- Szefie. Mam coś. - stwierdził siedzący na przeciwko mnie blondyn.

Wstałem i od razu podeszłem do niego. Wzrok skierowałem na ekran laptopa gdzie ujrzałem zdjęcie mężczyzny.

Coś mi to zdjęcie mówi..

- To on! - krzyknąłem. - Emily mi mówiła, że jakiś mężczyzna z blizną nad brwią dziwnie się zachowuje wobec niej. A ja to głupi zignorowałem myśląc, że przesadza.

- Szefie? Nie pamiętasz kto to?

- Nie? - zdziwiłem się.

Kto to może być?

- Daniel Rodgers. - odparł.

Na chwilę zdębiałem. Te nazwisko doskonale mi tak znane jak cała rodzina Rodgersów. Banda kretynów tak naprawdę. Jednak Daniel kiedyś powiedział mi, że się zemści za to co uczyniłem.

- Ah.. Mści się za
brata. - burknąłem i udałem się po szklanki. - Nalać?

Peter skinął głową.

Więc zacząłem w wielkim skrócie opowiadać popijając whisky.

- Jak zaczynałem pracować z prochami to najpierw przewoziłem je dla Rodgersów. Dostawałem niezłą sumę jako szczeniak. Jednak oni wpadli w spory dług. Nie potrafili z niego wyjść. Daniel ma do mnie żal o to, że nie ostrzegłem go i jego brata gdy dilerzy sami mierzyli karę. Przecież ja doskonale wiedziałem o tym wcześniej. - westchnąłem i siegnąłem po coś mocniejszego.

- Szefie.. Rozumiem to jak ci teraz ciężko ale wódka nie pomoże.

- Przecież ja tobie nie każe
pić. - zaśmiałem się i otworzyłem trunek.

Peter

Siedziałem i patrzyłem jak Jonathan powoli się upija. Co ja mogłem? On jest zbyt silny aby wyrwać mu cokolwiek. Może faktycznie lepiej, że pije bo chociaż pójdzie spać.

Jeszcze o własnych siłach dał radę iść do sypialni. Przeszukałem trochę szafek w kuchni i znalazłem przeciw bólowe. Położyłem je na szafce obok śpiącego i całkiem nieźle pijanego szefa.

Zgasiłem wszędzie światło i wyszedłem z domu zamykając drzwi. Na szczęście mam klucze od niego.
Przed furtką kręcił się jakiś chłopak, który gdy tylko mnie ujrzał skierował się w moją stronę.

- Jest pan ojcem Emily? - spytał.

- Nie ale znam ją. Coś się
stało? - zatrzymałem się przy chłopcu.

Widać było, że się czymś martwi.

- Od 2 dni nie daje znaku życia. Martwię się o nią. Czy wszystko z nią w porządku?

- Uh.. - Podrapałem się po głowie. Co mam mu powiedzieć? - Emily gdzieś zniknęła.

Nie będę go kłamać. Widzę, że się znają.

- Jak to? - chciał wiedzieć więcej.

Jednak mi się śpieszyło.

- Posłuchaj. Gdy tylko coś będę wiedział to ci powiem, okej? Daj numer. - i zapisałem numer chłopaka.

- Dziękuję. - odparł ruszając w stronę domu.

Jonathan mnie zabije jak się dowie.

Emily

Daniel miał również piękny dom co Jonathan. Zaprowadził mnie do stołu i odsunął krzesło abym usiadła. Postawił przede mną talerze z różnymi potrawami.

- Chcesz to jedz, nie to nie. Chcę z tobą porozmawiać. - sucho odparł.

- Słucham? - przełknęłam śline.

- Jesteś dziewicą? Chociaż już pewno dawno Jonathan cię pieprzył,
co? - zaśmiał się.

Był bezczelny. Jednak nie miałam jeszcze podstaw by się go bać.

- Tak, jestem
dziewicą. - uśmiechnęłam się.

Mężczyzna wstał i objął moje ramiona. Pochylił się nade mną i wargami musnął mój płatek ucha.

- Zawsze możesz nie
być. - szepnął.

- Dan, przestań! - gwałtownie wstałam. - Mam wrażenie, że to ty chcesz mnie tylko przelecieć.

- Nie wykluczam tej opcji, jednak jest to jedna z form zemsty. - nadal stał na przeciwko mnie.

- Czyli Jonathan mnie nie
zostawił? - nic z tego nie rozumiałam.

- Tego nie wiem. Nie było samochodu tam gdzie go postawił. Być może chciał cię zostawić ale nie wiedział, że ja tam jestem. - podszedł powolnym krokiem w moją stronę i kontynuował. - Teraz będzie chciał cię znaleźć ale nie dlatego, że mu na tobie zależy.. Tylko dlatego, że chce ze mną wygrać.

Nie mam pojęcia czy w tym było chociaż ziarnko prawdy. Mimo, że słowa Daniela były tak szczerze powiedziane.

- Co teraz ze mną
będzie? - spojrzałam prosto w jego oczy.

- Nie pozwolę mu wygrać.

Bądź moją LittleBaby.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz