19.

16.1K 429 97
                                    

Daniel wparował do pomieszczenia w którym się znajdowałam. Gwałtownie wstałam. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Jego zachowanie tylko to potwierdzało.

- Jak powiesz tylko słowo to stanie ci się nie mała krzywda. - złapał znów za moją obolałą już szczękę.

Było słychać tylko moje ciche łkanie a Dan co chwila mnie uciszał mocno zaciskając dłoń na szyi przez co się dusiłam. Czekałam tylko aż to się skończy.

Po paru minutach usłyszałam huk wywołany przez drzwi. To tym był zdenerwowany Daniel. Widział, że ktoś się kręci obok domu. Ma nadzieję, że ktokolwiek to był nie znajdzie nas w piwnicy?

- Znajdę cię i rozkurwie ci
łeb. - słyszałam głos tak bardzo mi znany.

Jonathan..

Chciałam krzyczeć, wyrwać się temu palantowi ale wiedziałam, że jest zdolny do wielu rzeczy. Chcę żeby było już po wszystkim..

- Gdzie jesteś do kurwy nędzy?

Daniel przełykał dość głośno śline gdy głos był coraz głośniejszy a co za tym idzie, osoba była coraz bliżej.

- Rusz się a pożałujesz. - szepnął  wyciągając z tylnej kieszeni scyzoryk.

Chłodne ostrze przyłożył do mojej szyi. Wiedział, że zaraz ktoś tu się pojawi próbując mnie chociażby uratować. W drugiej ręce z nikąd trzymał broń.

Było słychać kroki.

Coraz bliżej nas.

Bałam się cholernie.

Nigdy nie wiem co odstrzeli Danielowi. To zwykły skurwiel.

Jonathan

- Tu. - Ares wskazał na drzwi.

Przeładowałem zaś broń i kiwnąłem głową jako znak, że jestem w pełni gotowy. Peter zaraz po mnie zrobił to samo.

W pełni naszykowani ustawiliśmy się przed drzwiami. To jedyne miejsce gdzie może być Emily. Nabrałem sporo powietrza do płuc i w jednej sekundzie kopnąłem z całej siły drzwi. Drewno z hukiem opadło na podłogę.

Broń wykierowałem przed siebie sprawdzając czy nie ma tutaj nikogo.

- Trzymamy się razem, trzeba przeszukać każde pomieszczenie. Muszą tutaj być. - wydałem rozkaz.

W takich momentach to ja jestem szefem i to ja mówię co, kto ma robić.
Nie mogę pozwolić sobie na żadną pomyłkę bo ryzykuje swoje jak i życie chłopaków a w tym momencie, także Emily.

Wszystkie pomieszczenia jakie sprawdzałem na danym piętrze były puste. Jednak czułem, że oni gdzieś tutaj są. Musiałem zrobić wszystko aby jej nie stała się żadna krzywda. To było cholernie trudne. Każdy kto zna rodzinę Rodgersów może śmiało stwierdzić, że to psychole.

- Znajdę cię i rozkurwie ci
łeb. - prawie krzyknąłem pod wpływem emocji.

- Szefie, zejście w dół. - zwrócił uwagę jeden z mężczyzn.

- Idziemy. - odparłem dłużej nie czekając.

Schodząc na dół przeszył mnie niemiły chłód. Broń wciąż mocno trzymałem w dłoniach. Słyszałem własne bicie serca i czułem jak adrenalina narasta.

- Gdzie jesteś do kurwy
nędzy? - spytałem wciąż uniesonym tonem.

Szedłem wciąż długim korytarzem. Chłopaki sprawdzali każde drzwi w których jedyne co się znajdowało to pustka. Zostały ostatnie. Byłem niemalże pewny, że to tutaj.

Nasze twarze nie wykazywały emocji. Każdy z nas wiedział, że to może skończyć się różnie. Jeżeli trzeba będzie - zabije.

- Na trzy.. - cicho powiedziałem.

- Raz..

- Dwa..

- Trzy! - krzyknąłem i znów z całej siły kopnąłem w brązowe drzwi.

Te zaś nie stawiały większego oporu i z łatwością opadły na podłogę. Wykonując krok do przodu od razu się zatrzymałem. Ten widok nie należał do najprzyjemniejszych. Tak naprawdę w głębi serca czułem cholerny ból bo poniekąd ja też przyczyniłem się do tej sytuacji.

Ares został przed drzwiami a Peter stał tuż za mną. Dodawało mi to nieco odwagi.

- P-pomóż m-mi.. - głos Emily drżał gdy wymawiała te słowa.

Nie mogłem nic zrobić. Ten skurwysyn zrobił sobie z niej zakładnika. Widziałem jej cholerny strach w oczach.

- Każde uniesienie broni w moją stronę to jej ból. - zakomunikował Daniel.

Musiałem więc zdjąć jego pusty łeb z celownika. Jednak wciąż pamiętałem, że nadal mam szybszy refleks niż ktokolwiek.

Emily

Mój oddech stał się płytki a strach i osłabiony organizm mocno dawał o sobie znać. Moje nogi stawały się jak z waty. Czułam iż tracę grunt. Obraz powoli się rozmazywał. Nie jadłam nic już wiele godzin. Dostałam parę razy po twarzy. Czuję, że mój organizm potrzebuje dużo wody. Jestem najzwyczajniej na świecie odwodniona.

Gdy już czułam, że moje oczy samoistnie się zamykają..

usłyszałam strzał.

Nie potrafię stwierdzić kto strzelał. Czy Daniel czy Jonathan. Jednak z pewnością mogę stwierdzić, że któryś z nich jest już trupem.

Nie czułam już nic.

Nie słyszałam.

Nie widziałam.

Nie wiem co się ze mną aktualnie dzieje.

Możliwe, że trupem jestem ja.

💀💀💀

A więc..
kto jest..
T R U P E M?

Bądź moją LittleBaby.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz