Lekcje mijały spokojnie. Wszystko szło gładko i nawet mimo tego, że nie spałam całą noc nie czułam zmęczenia.
Cały spokój i cisza zostały przerwane na lekcji 4 czyli na angielskim.
-Przepraszam bardzo Proszę Pani.-odezwała się najgorsza osoba jaka mogła zaistnieć na tej planecie.-Co to jest?-spytała pokazując na plastikowego kwiatka.
Wyglądał jak zwykła zabawka słonecznika postawiona na szafce. Dlaczego Weronika znowu musiała robić o wszystko problem?
-To?-spytała się nauczycielka wskazując na kwiatka.
-Tak. To.
-Emm.. To jest zabawka, którą kupiłam dla siostrzenicy.-odezwała się speszona nauczycielka.
-Tak? Więc dlaczego ma kamerkę?
Cała klasa zaczęła przyglądać się słonecznikowi.
-Hej, to chyba serio jest ukryta kamerka.-szepnęła do mnie Em.
-Ale przecież Filenowa nie zrobiłaby czegoś takiego. W sensie wiesz. No nie nagrywała by naszych lekcji.
W klasie zapanował chaos. Wszyscy gadali o tym co się przed chwilą zdarzyło, a Pani Filen nie mogła dojść do głosu. Nagle usłyszałam odgłos odsuwanego krzesła.
-A więc postanowiła Pani nas nagrywać, tak?-zarzuciła jej Weronika.
-To nie tak dzieci, ja-
-Niech Pani teraz nie udaje takiej bezbronnej i niewinnej. Nie wstyd Pani? To co Pani zrobiła jest żałosne. Haha. Pani jest cała żałosna. Tak samo żałosne jest Pani nędzne życie.-Weronika nie kończyła swojej pogadanki.
Nie dała Filenowej dojść do głosu. Obrażała ją a cała klasa się przy tym śmiała klaszcząc w dłonie przy każdej lepszej okazji. Nie mogłam patrzeć na ten cyrk. Przecież mimo tego co nauczycielka zrobiła nie mają prawa jej tak traktować. Z jej oczu zaczynały kapać łzy i w tym momencie wstałam. Nie znosiłam takiego traktowania ludzi. NIENAWIDZIŁAM.
-DOŚĆ!-krzyknęłam.
Klasa obróciła się w moją stronę. Wszyscy umilkli a nauczycielka patrzyła na mnie z nadzieją.
-Nie wstyd wam? Właśnie obrażacie kobietę, która tak,-zrobiła coś czego nie powinna robić-ale to nie powód na obrażanie jej.
W tym momencie przerwała mi Weronika. Podchodząc w moją stronę zaczęła mówić:
-Ah no tak. Przecież cokolwiek złego się dzieje nasza kochana Zosia stoi po stronie tej "biednej, skrzywdzonej" osoby. No patrzcie jaka ona dobroczynna.-przerwała na chwilę swoją wypowiedź. Podchodząc do mnie bliżej złapała za podbródek-LIZUS.
Powiedziała to i cała klasa zaczęła się śmiać. Cała oprócz Filenowej i Em.
Weronika znowu podeszła do Pani i kiedy już chciała zacząć coś mówić ktoś strzelił jej czymś prosto do buzi. Cała klasa śmiała się okropnie głośno. Spojrzałam na Em. Miała w ręku słomkę a obok niej leżała podarta kartka. Uśmiechnęłam się do niej.
-BLEEE-zaczęła swój cyrk żmija wypluwając papierek.-Kto.To.Zrobił?-Powiedziała przez zaciśnięte zęby patrząc na całą klasę.
Przez chwilę była naprawdę cisza. Głęboka. Nie słychać było nawet oddechów uczniów.
-BRAVO! BRA-VO.-odezwał się głos zza mnie. Był to angielski 'akcent'. Siedziałam w ostatniej ławce. Nie było nawet mowy żeby był to któryś z uczniów. Niedosyć że akcent to nikogo z nich za mną nie było.
Odwróciłam się i zobaczyłam mężczyznę. Dosyć wysokiego i masywnego. Był brunetem. Miał brodę, ale nie jakąś długą. Była ona zadbana. Tak samo włosy.
-Cześć! Jestem Ross. Ross-
-DUFFER!-krzyknęłam.
-Tak, tak.-Powiedział mężczyzna po angielsku. To był jeden z braci dzięki którym powstał serial Stranger Things!
-Nie excytuj się tak.-powiedziała Weronika.
-Wal się.-odpowiedziałam.
Zrobiła minę typowej 'bitch', którą ktoś obraził. Haha. Rozwalało mnie to niesamowicie.
-Okej, a więc-zaczął Duffer-widzę, że udało wam się zauważyć kamerkę w kwiatku. To nie była sprawka Pani Filen. Poprosiłem ją alby położyła tam tego kwiatka a ja w kantorku po cichu oglądałem lekcję.
-Okej, ale czemu?-spytała się Weronika. Nigdy nie umiała mieć zamkniętej paszczy.
-Właśnie miałem mówić. Szukamy 2 postaci do roli w serialu. Jak nie oglądaliście to pewnie słyszeliście-"Stranger Things". Tak się nazywa. Razem z Mattem-właśnie w tym momencie wbiegł do sali Matt Duffer.-szukaliśmy w waszej szkole osób z podobnymi charakterami do postaci, żeby łatwiej było odgrywać postać osobom wybranym. Jeszcze nie byliśmy we wszystkich klasach, ale myślę, że to nie jest potrzebne.
Patrzyłam się na nich obu jak w obrazek. Byli cudni. Nie mogłam uwierzyć, że tu są!
-Wybraliśmy z waszej klasy 2 osoby, które już jutro mają wyjazd do NYC, żeby zacząć robić zdjęcia do Stranger Things!-dodał Matt.
Byłam pewna, że to na pewno nie mnie wybrali.
-Patrzyliśmy na wygląd jak i zachowanie i wybraliśmy 2 dziewczyny.-Znowu zaczął Ross.
Miałam wypieki. Teraz priorytetem było zamartwianie się żeby nie wybrali Weroniki. Wtedy dopiero stanie się Divą. Wolę sobie tego nie wyobrażać.
-O ile się nie mylę to jest to Veronika.-Powiedział Ross wskazując na Weronikę. Ta zaczęła skakać z radości.
"FUCK" pomyślałam. Mnie już na pewno nie wezmą.. Odwróciłam się z powrotem.
-I jeszcze z tego co pamiętam imię... Emily.-odwrociłam się do Em.
-Gratujuję.-uśmichnełam się do niej.
Dziewczyna była bardzo zadowolona. Skakała na krzesle.
Odwróciłam się z powrotem patrząc w stronę braci. Palec Rossa był jakiś centymetr od moich oczu.
-Tak. To ty jesteś Emily prawda?
-Nie...Jestem Sophie. To jest Emily-odpowiedziałam speszona pokazując na siedzącą obok zdezorientowaną Em.
-O mój Boże.-powiedział Ross spoglądając na Matta-chodziło mi o Ciebie Sophie. Przykro mi Emily, że daliśmy Ci nadzieję...
-Nie, nic się nie stało. Myślę że moją przyjaciółkę cieszy to bardziej niż mnie to cieszyło.-zaśmiała się patrząc na mnie.
Tak. Patrzyłam na Dufferów totalnie nieprzytomna. Em przejechała mi rękoma przed oczami.
-Halo.. Ziemia do Zosi.-powiedziała już po Polsku.~~~
Nie wierzę! Bracia Duffer właśnie powiedzieli, że będę występować jako nowa postać w Stranger Things sezonie 3. Byłam podekscytowana jak nigdy wcześniej. Cieszyłam się niesamowicie. Dufferowie powiedzieli, że już jutro wylatujemy do NYC, a ja musiałam się spakować i wszystko przygotować! Siedziałam na tyłach ich auta. Odwozili mnie do domu. Weronika już na szczęście wysiadła. Myśląc dalej o pakowaniu się strasznie się zestresowałam. A co jak nie zmieszczę rzeczy w walizkę? Albo czegoś zapomnę? Albo co gorsza mama nie zgodzi się na wyjazd?!
-Hej, hej. Młoda wszystko okej?-spytał jeden z braci.
-Tak...Po prostu..Po prostu bardzo się stresuję. Boje się że czegoś zapomnę, a co gorsza, że mama się nie zgodzi na mój wyjazd, a Stranger Things od zawsze było serialem, w którym chciałam wystąpić. Myślałam, że to tylko głupie marzenie, ale właśnie się spełnia i nie chce tego tracić.-powiedziałam bardzo szybko, ale wyraźnie.
-Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Obaj rodzice są w domu?
-Tata nie żyje, ale mama jest. Lubi Stranger Things, ale i tak boję się że nie zgodzi się żebym wyjechała...
-Tak mi przykro z powodu taty... Ale dobrą informacją jest to, że twoja mama lubi ten serial, wiesz? Łatwiej będzie ją namówić.
-Nie wiem jak namówić na to moją mamę... Wczoraj się trochę pokłóciłyśmy i nie wiem czy tak po prostu będzie chciała gadać.-powiedziałam przygnębiona.
Dufferowie spojrzeli na siebie.
-Załatwimy to, a ty w tym czasie idź do pokoju i zacznij się pakować.-powiedział Matt.
-Masz.-podał mi jakąś kartkę Ross.-Tu masz wszystko co MUSISZ WZIĄĆ oprócz oczywiście ubrań i obuwia bo jak chodzi o nie to musisz zabrać wszystko co masz. WSZYSTKO. Okej?
-Okej, okej. Czyli wszystkie buty i ciuchy a na kartce mam spis RZECZY, które mogę wziąć.
-Które MASZ wziąć.-poprawił mnie Ross.
Polubiłam ich. Byli bardzo mili i serdeczni. Miałam nadzieję, że jakoś przemówią do mojej mamy. Wiem, że może się nie zgodzić ze względu na samotność, ale ufam braciom, że dotrą do niej jak najlepiej by pozwoliła na wyjazd mimo wszystko.MAMA P.O.V
Myłam naczynia, gdy nagle zobaczyłam czarne, ładne auto podjeżdżające pod mój dom. Przestraszyłam się trochę. Takie auta zawsze kojarzyły mi się z mafią czy czymś ogółem złym. A jak nie ze złymi rzeczami to z gwiazdami, które jeżdżą drogimi, pięknymi autami. Ale przecież jaka gwiazda chciałaby mnie odwiedzać?
Wyjżałam przez okno po raz 2. Auto stało puste. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.ZOSIA P.O.V
Staliśmy pod drzwiami domu. Bałam się coraz bardziej. Jak zareaguje mama? Zgodzi się? Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.MAMA P.O.V
Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam MOJĄ CÓRKĘ stojącą z jakimiś dwoma obcymi mężczyznami.
-P-przepraszam...Cz-czy coś się stało?-spytałam. Cała się trzęsłam.
Spojrzeli się na mnie dziwnie po czym na siebie i spytali po angielsku czy mogę powtórzyć. Spełniłam ich prośbę.
-Niech się Pani niczego nie boi!-odpowiedział jeden z mężczyzn.
-Dokładnie. Jesteśmy bracia Duffer. Twórcy serialu Stranger Things. Miło mi Panią poznać. Jestem Matt.-wyciągnął rękę.
Uścisnęłam ją. Wtedy spojrzałam na moją kochaną córeczkę. Uśmiechała się do mnie niewinnie. Zaprosiłam wszystkich do środka i wtedy Zosia spytała się mężczyzn czy może ze mną pogadać. Zgodzili się i zostali w salonie, a córcia zaprowadziła mnie do kuchni.
-Przepraszam za wczoraj mamo. Powinnam cię wtedy wspierać, a jak głupia wydarłam się na ciebie bezpodstawnie. Tak bardzo przepraszam.-powiedziała po czym przytuliła się do mnie bardzo mocno. Czułam, że mam w dłoniach cały świat.
-Ja też przepraszam. Gdyby nie moje zachowanie nie miałabyś pretekstu by pytać się co się stało i kłótnia by nie miała miejsca.
Przytuliłyśmy się do siebie. Kiedy minęła minuta Zosia odkleiła się odemnie i zaprowadziła do Dufforów czy jak im tam było. Usiadłam na kanapie po czym zobaczyłam już tylko jak szybko zmyka do pokoju.ZOSIA P.O.V
W końcu pogodziłam się z mamą. Mam nadzieję, że zgodzi się na serial. Kurde. Wygląda to tak jakbym się z nią pogodziła dla serialu, ale to nie tak.
Zamknęłam drzwi od pokoju i wyciągnęłam z garderoby 3 największe walizki. Z mamą kiedyś postanowiłyśmy, że jak mam garderobę to tam będziemy trzymać walizki, bo u niej w szafie na 100% się nie zmieszczą. Pamiętam jak się przy tym śmiałyśmy. Może jej szafa nie była jakaś mała, ale nie zmieściłaby się w niej żadna z walizek z mojej garderoby.
Z kieszeni spodni wyciągnęłam kartkę, którą dali mi Dufferowie. Dopiero wtedy zobaczyłam jak moje ręce się trzęsą, a na rękaw bluzy spada łza.
CZYTASZ
FEELINGS 1&2 | Finn Wolfhard, Noah Schnapp
Fiksi Penggemar"To ja chcę zostać tu z tobą do końca życia." Kolejny ff o Wolfhardzie💕