Tym razem na moje nieszczęście trafił mi się pokój z moją koleżanką po fachu- Elise. Nie była ona zbyt zła, ale nie jestem przyzwyczajona do tego, że ktoś dwadzieścia cztery godziny na dobę ciągle do mnie coś mówi. Może i sama czasem tyle potrafię, ale gdy robi to ktoś inny, to się naprawdę robi męczące. Dlatego też po przyjeździe do Planicy spędziłam w tym naszym pokoju, tylko ze trzy godziny. No nie licząc tego pierwszego dnia, gdy się z nią zapoznawałam i tego, że jednak tu muszę spać.
Cieszę się, że moi Szwabscy przyjaciele przyjęli mnie z otwartymi rękami do siebie. To u nich spędziłam te kilka godzin w ciągu dnia. Raz się grało w Fife ze Stephanem, a raz się układało wierszyki o Żydkach z Markusem. Nasz czarny humor przekroczył już wszelkie granice i nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.
--Patrz co znalazłem.-- Stephan pomachał mi telefonem przed nosem, uśmiechając się.
--Byłabym bardzo wdzięczna gdybyś mi to łaskawie zabrał z przed twarzy.-- warknęłam. Blondyn od razu go odsunął i podał mi telefon do ręki, tak jak na człowieka kulturalnego przystało.-- Dziękuję, o mój boże skąd ty masz te zdjęcie?-- pisnęłam, gdy zobaczyłam jak z najmłodszym, z rodziny Prevców siedzę na barze i piję Whisky prosto z butelki.
--No jak to skąd.-- prychnął.-- Oczywiście, że z Vikersund.-- zabrał mi telefon z ręki.-- Nieźle wtedy zabalowałaś, no ale nie tylko ty.-- pokazał mi kolejne zdjęcie. Na tym akurat Kraft tańczył z jakąś miotłą, która była o wiele wyższa od niego. Ciekawa jestem czy biedaczek nie nabrał przez to kompleksów.-- No, ale najlepsze jest to.-- zmarszczyłam brwi, co on może tam jeszcze mieć.-- No przesuń palcem w bok, nie rób z siebie głupiej blondynki.-- mruknął zirytowany.
--Leyhe ty idioto, skąd ty masz te zdjęcie?-- krzyknęłam i spojrzałam na niego wściekła.-- Masz się wytłumaczyć, ja chcę wiedzieć wszystko.
--Bo ty i Andreas nas wtedy zostawiliście, więc ja sobie poszedłem za wami, tak po cichu by nikt mnie nie zauważył, no i się porobiło wam trochę zdjęć. No, ale patrz jakie ono jest ładne. Wyglądacie tu niczym te pierdolone nastolatki z Facebooka.-- pomachał telefonem, dusząc się ze śmiechu. To ile się siedzi za zabójstwo?
--Idź się lecz spierdoleńcu.-- zepchnęłam go z łóżka, a on dalej się śmiał jak opętany. Ja nie wiem czym go tam w tym szpitalu na faszerowane, ale jak po tym ma się taki dobry humor to ja chętnie spróbuję.
--Czemu Leyhe brzmi tak jakby połączyć śmiech Tandego i Hilde, a ty wyglądasz tak jak wtedy, gdy złamałem ci tą szminkę z Mac'a?-- do pokoju wszedł Freitag. Jak ja dawno się z nim nie widziałam i nie rozmawiałam, ale jakoś okazji nie było.
--No cóż cierpi on na chorobę, która się objawia, jak w organizmie człowieka jest za mało szarych komórek.-- uśmiechnęłam się złośliwie.-- Nie masz się czego bać Richard, bo to nie jest choroba zaraźliwa. Mają ją tylko ci, co są po prostu opóźnieni w rozwoju. Inaczej nie można tego wytłumaczyć.-- wzruszyłam ramionami.-- My też nie możemy mu już pomóc, bo to jest nie wyleczalne, musi z tym jakoś żyć.
--Jak ty możesz tak o mnie mówić.-- prychnął, podnosząc Sue z podłogi.-- Jestem kaleką, powinnaś traktować mnie z należytym szacunkiem.
--Skoro tak jest, to będziesz zaczynał swój sezon w połowie Letniego Grand Prix.-- po raz kolejny ktoś wszedł do pokoju. Tym razem był to Warner Schuster, którego szczerze mówiąc się tu nie spodziewałam.
--Trenerze, ale ja przecież zdrowy jak ryba jestem. Mogę skakać nawet już dziś w tym momencie.-- spojrzał na niego przestraszony. Przygryzłam wargę, by nie wybuchnąć śmiechem. Uwielbiam patrzeć na to jak robią z siebie takich debil.
CZYTASZ
Stargazing ||Andreas Wellinger||
FanfictionA ja wciąż tutaj będę, obserwując gwiazdy Wciąż będę patrzeć w górę, Szukając miłości Gwiazdy nie znikają, one wciąż płoną Nawet kiedy noc dobiega końca