Kierowała się w stronę gabinetu Operatora. Tym razem zapytałam od razu. Gdy usłyszałam ciche "Proszę" weszłam. Był sam. Usiadłam na przeciw niego.
-Um. Mam pytanie.-zaczęłam.
-Jakie?
-Dotyczy ono mojego pokoju.
-Tak?
-Czy jest już skończony?
-Jeszcze nie, ale dziś wieczorem będzie gotowy.
-Dobrze. Dziękuję.
-Coś jeszcze?
-Tak. Czemu po uśpieniu zapomniałeś mnie do Toby'ego?
-Bo wiem co do niego czujesz. Dzięki temu wiedzieliście trochę więcej czasu sam na sam i dowiedzieliście się trochę o sobie.
-Aha... Dziękuję że poświęciłeś mi te kilka minut.-powoli zbliżałam się do drzwi.
-Dla ciebie zawsze będę miał czas. Jesteś wyjątkowa.
Nie spodziewałam się takich słów z "ust" Slendera. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego że on umie czytać w myślach. Jill jaka ty jesteś głupia i niedorozwinięta. Przechodząc przez salon zobaczyłam Bena grającego na konsoli. Podeszłam do niego od tyłu.
-Bu!!!
-Aaaaa!!!
-Hahaha! Krzyczysz jak mała dziewczynka!
-Wcale nie!
-Wcale tak.
-Wcale nie!!
-W co grasz?
-Jak myślisz?
-Nie wiem.
-The Legend of Zelda...
-A fajne to wogóle jest?
-Dla mnie tak.-wzruszył ramionami.
-Okej. No to pa mały skrzacie.-poklepałam go po głowie.
-Nie jestem skrzatem!
-Jesteś.
-Spadaj.
-Okej.
Nie miałam co robić więc poszłam do Sally. Zapytałam drzwi A dziewczynka mi od razu otworzyła.
-Cześć Sally.-pokochałam do małej.
-Cześć. Po co przyszłaś?
-Nie mam nic do roboty więc może mogłybyśmy się trochę pobawić?
-Jasne! Wejdź.
Zrobiłam jak powiedziała. Jej pokój był w odcieniach różu ale był nawet ładny.
Sally usiadła przy małym stoliczku i poklepała miejsce obok zachęcając mnie do tego żeby usiąść.
-To od czego zaczniemy?-spytałam
-Od przebieranek!-krzyknęła i pociągnęła mnie w stronę szafy.
Wyciągnęła z niej przypadkową sukienkę mojego rozmiaru i dała mi ją do ubrania.
Gdy wyszłam z łazienki z stroju od razu dostałam komplementy od dziewczynki dotyczące mojego wyglądu.
-Wiem! Pobawmy się w zamek. Ja będę królową a ty księżniczką.-zaproponowała.
-Jasne, Ale kto będzie królem i księciem?
-Króla nie będzie a księciem będzie...-przerwała. Wyszła na korytarz. Wróciła ciągnąc za rękę Jeff'a. Oboje byliśmy zdziwieni. Ja dlatego że myślałam że to będzie kto inny (nie, nie chodzi tu o Toby'ego) a on bo się mnie nie spodziewał. Sally dała mi do ubrania stój księcia. Gdy wyszedł z łazienki dziewczynka zaczęła tłumaczyć.
-Jeff, ty będziesz księciem. Jill, ty księżniczką a ja będzie królową która odprawi wam ślub.
Zaraz, zaraz czy ona powiedziała ŚLUB?! Oboje z Jeff'em spojrzeliśmy na siebie przestraszonym wzrokiem. Zaczęła się "ceremonia".Sally zaczęła:
-Czy ty Jill chcesz wziąść tego o to Jeff'a za męża?
-Tak.-sama odpowiadała na pytania
-Czy ty Jeff chcesz wziąść tą o to Jill za żonę?
-Tak.
-Możecie się pocałować.
W tym momencie oboje nie wiedzieliśmy co robic.
-No pocałujcie się!-krzyknęła.
Nie chcąc urazić Sally musiałam go pocałować. Przybliżyłam się do Jeff'a. Pocałowałam go w policzek.
-W usta!!!-tupała nóżką.
Szczerze nie chciałam tego zrobić i nawet nie musiałam. Jeff złapał tył mojej głowy i wbił mi się w usta. Trwało to kilka minut. W tym czasie Sally skakała z radości jednocześnie klaszcząc w dłonie. W tym momencie do pokoju weszła niczego nieświadoma Rose. Jej mina była bezcenna! Potem Jeff długo musiał jej tłumaczyć że to Sally kazała mu to zrobić. Ona oczywiście w tym czasie siedziała cicho. A ja dalej miałam buraka na twarzy.Siema, siema! Co myślicie o takiej nudzie? Zgodzili byście się na to? A może wolelibyście żeby ktoś inny was pocałował? Tak czy inaczej Do Zobaczyska!
CZYTASZ
Nie Bój Się
RandomNazywam się Jill Hardstone, mam 15 lat i nie mam rodziny. Mam długie, proste i zazwyczaj rozpuszczone lub spięte w wysokiego kucyka włosy koloru bardzo ciemny brąz. Bardzo lubię ciemne kolory głównie czarny i granatowy.