Podszedł do mnie Toby.
-Wszystko ok?
-Tak...-odpowiedziałam smutno.
-Przecież widzę że nie jest.-spojrzał mi w oczy.
Nastała chwila krępującej ciszy. W końcu chłopak westchnął.
-Skoro tak się opierasz...-wziął mnie w stylu "na pannę młodą". Nie wiedziałam gdzie idzie. Dopiero na piętrze zobaczyłam znajome mi ciemno-szare drzwi. To był mój pokój. Toby położył mnie na łóżku, a sam obszedł je i położył się po drugiej stronie wcześniej odkładając maskę i gogle na szafkę nocną.
-...
-Czemu nic nie mówisz?-spytał spoglądając na mnie.
-Po prostu nie wiem jak się zachować w takiej sytuacji...
-Mogę ci pokazać jak.-przesunął się do mnie a za nim się obejrzałam zwisał już nade mną. Nachylił się całując mnie namiętnie. Chwilę później leżeliśmy w swoich ramionach. Śniło mi się że gdy złapałam Ben'a to przyłożyłam mu pistolet do skroni nakazując usunięcie zdjęć. Nie chciał tego zrobić. Byłam tak wkurzona że można było zobaczyć na moim czole pulsującą żyłę. Toby'ego nie było w tłumie zebranych. Gdy już chciałam nacisnął spust przeszkodził mi Slender kierując lufę w sufit. Usłyszałam huk a na moją głowę posypał się tynk. Odwróciłam się w jego stronę. Mój morderczy wzrok mógłby wywiercić dziurę w ścianie. Każdy z zebranych cofnął się o kilka kroków. Sledy kucnął. Podeszłam do niego przykładając mu broń do głowy. W momencie kiedy strzeliłam obudziłam się natychmiast przenosząc się do siadu. Nie było obok mnie Toby'ego. Prawdopodobnie już wstał (Nie no co ty nie powiesz). Szybko się przebrałam i wyszłam z pokoju. Kierowałam się do kuchni. Byłam bardzo głodna, prawie buraczało mi w brzuchu. Gdy weszłam do owego pomieszczenia przywitał mnie zapach gofrów. Od razu zobaczyłam Toby'ego trzymającej coś za plecami.
-Usiądź.-wykonałam jego polecenie.
-A teraz chcę żebyś czegoś spróbowała.
-Dobra.-byłam ciekawa tego co zrobił.
-Ale musisz otworzyć buzię i zamknąć oczy. Nie otwieraj ich dopóki ci nie powiem.
-Okej.-zamknęłam oczy i otworzyłam usta.[POV. 3 osoba]
Toby wziął na widelec kawałek gofrów i przybliżył je do jej ust. Trzeba też wspomnieć że w tym momencie w kuchni była też Sally, Rose i Jeff. Jedli swoje śniadania rozmawiając ze sobą. Jeff spojrzał się na to co robi Toby. Po tym jak chłopak usunął widelec z gofrem szturchnął łokciem Rose. Ona te się odwróciła. Teraz oboje patrzeli się na Jill i Toby'ego. Chłopak wsadził sobie do ust porcję i pocałował ją.
[POV. Jill]
Ktoś mnie pocałował. Był to słodki pocałunek. Otworzyłam oczy. Był to mój mały Toby. Od razu odwzajemniłam gest jednocześnie obejmując dłońmi jego twarz. Nie przeszkadzał mi brak kawałka policzka. On obaj mnie w tali i przyciągnął do siebie. Oderwaliśmy się od siebie.
-Słodki jesteś.
-Ty bardziej mój goferku.
-No co?-powiedzieliśmy jednocześnie odwracając się w stronę "widowni", niestety była tam też Sally. Od razu spytała Rose co to było co robiliśmy z Toby'm. Nie zajęło jej długo tłumaczenie jej tego. Potem zjadłam spokojnie przygotowane przez ukochanego chłopaka gofry. Po śniadaniu poszłam do lasu na spacer żeby pozbierać myśli i odetchnąć od codzienności. Będąc w lesie znalazłam sobie kamień (Pozdro dla kumatych) który kopałam. Przez przypadek kopnęłam go w krzaki.Siemka! Jak rozdzialik? Fajny? Wiedziałam że tak! Mam takie małe ogłoszenie parafialne. Otóż za niedługo będę kończyć tą książkę. Smuteczek :( Ale na razie... Do Zobaczyska!
CZYTASZ
Nie Bój Się
SonstigesNazywam się Jill Hardstone, mam 15 lat i nie mam rodziny. Mam długie, proste i zazwyczaj rozpuszczone lub spięte w wysokiego kucyka włosy koloru bardzo ciemny brąz. Bardzo lubię ciemne kolory głównie czarny i granatowy.