Siedziałem na tarasie, przeglądając nowy katalog mody, w którym mieściło się mnóstwo projektów, od obecnie najsłynniejszej projektantki w Paryżu... Marinette Agreste.
Zdziwieni ?
No cóż... od ostatnich wydarzeń naprawdę wiele się zmieniło, nie ukrywam, dużo się też działo.
Ale może cofnijmy się te kilkanaście lat wstecz, a ja spróbuję streścić mniej więcej co się wtedy wydarzyło, po tym nieszczęśliwym incydencie.
***
Mimo iż poznałem w końcu tożsamość mojej ukochanej Biedronki, sam nie byłem szczęśliwy.
Nie umiałem się cieszyć, nie miałem powodu do radości.
W końcu byłem nikim innym jak tylko mordercą.
Marinette, zasłużyła na kogoś lepszego niż ja... chociażby takiego Nathaniela.
Kilka tygodni później, wizytę złożył mi sam Mistrz Fu, który był strażnikiem Miracul.
-Adrien, nie możesz się tak zamykać w sobie. Spróbuj na spokojnie opowiedzieć mi dokładnie co się stało tamtego dnia. Biedronka wyjaśniła mi pokrótce lecz, chciałbym usłyszeć to od ciebie mój drogi chłopcze.- Słysząc słowa mistrza westchnąłem i popijając herbatę, którą zaparzył sam Mistrz, wróciłem wspomnieniami do tamtego dnia...
dnia, w którym zamordowałem ojca.
-Byłem wściekły, nie panowałem nad emocjami... Gdy znaleźliśmy się w kryjówce Władcy Ciem, za wszelką cenę, chciałem, żeby zapłacił za to, co zrobił mojej matce. Wiedziałem, że przez niego zawaliło się metro i zginęło wielu niewinnych ludzi... nie byłem w stanie opanować gniewu. Miałem wrażenie, że to on kontroluje mnie a nie ja jego. - wyjaśniłem po czym spojrzałem na swoje dłonie, które zaraz potem zacisnęły się w pięści.
-Chciałem po prostu pomścić matkę, i wszystkie te niewinne osoby, które przez niego zginęły.
-Adrien chłopcze... nienawiścią wywołasz jedynie nienawiść. Przez swoje czyny zapałałeś nienawiścią do siebie. Zamiast opanować i stłumić złość to kierujesz ją w swoją stronę. Nie możesz się ciągle obwiniać za to co się stało, tym świata nie naprawisz, a tym bardziej nie naprawisz swoich win.
Słowa Mistrza Fu nieco mną potrząsnęły. Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Więc co mam zrobić ? - zapytałem wprost mając nadzieję na jakąś radę.
-Zamiast zamykać się w sobie i gromadzić coraz większy gniew i nienawiść, powinieneś dać od siebie to, co najlepsze.
-Czyli co ? Co masz na myśli Mistrzu ? - zapytałem nie do końca rozumiejąc o co mu właściwie chodziło.
-O miłość chłopcze... daj szczęście innym... chyba wiesz o czym mówię ?
-M.. Marinette.- odezwałem się nieco niepewnie wiedząc, jak przez ten długi czas ją od siebie odtrącałem i nie byłem w stanie dostrzec tego co najważniejsze.
-Ale jak ma dać szczęście osoba, która zabiła swojego własnego ojca ? Ta myśl nigdy nie przestanie mnie prześladować, jestem mordercą.
-Chłopcze, to był wypadek, nie możesz przez wypadek nazywać siebie mordercą, jak ci którzy zabijają z zimną krwią.
-Ja.. ja od zawsze kochałem się w Biedronce, odkąd tylko ją poznałem ale... nie wiem czy będę w stanie dać jej tyle szczęścia ile by chciała ja...
-Ta dziewczyna musi cię naprawdę kochać, skoro od tamtego wydarzenia nadal myśli tylko o tobie i ciągle przychodzi do mnie pytając jak by mogła ci pomóc... jak myślisz chłopcze, czy gdyby jej na tobie nie zależało tak by się starała ?
***
Dopiero kilka dni po wizycie Mistrza Fu w moim domu, zdecydowałem się na spotkanie z Marinette.
Oczywiście nie było to dla mnie łatwe. Pomimo tego, co powiedział mi Mistrz, nadal miałem obawy.
Po długich namowach Plagga, napisałem do niej sms'a z prośbą o spotkanie.
Od razu odpisała, że chętnie się ze mną spotka, czym już na początku byłem zaskoczony.
-No widzisz, nie wiem czym ty się przejmujesz dzieciaku, będzie dobrze. - pocieszyło mnie moje kwami.
-Niech ci będzie. No to chodźmy do parku. - przyznałem a Plagg schował się za moją koszulą z przyzwyczajenia.
***
Gdy dotarłem na miejsce, zauważyłem, że Marinette siedziała już w parku na ławce. Wziąłem więc głęboki wdech i zbliżyłem się do niej, po czym usiadłem obok na ławce.
Spojrzała na mnie w taki sposób, jak by mnie nie widziała przez kilka lat.
Uśmiechnąłem się do niej delikatnie po czym zapadła ta niezręczna cisza.
-Marinette... ja... ja strasznie chciałem Cię przeprosić, za to jak cię potraktowałem, jaki byłem wobec ciebie i... - urwałem na chwilę czując na sobie jej przeszywające spojrzenie. Powoli podniosłem wzrok i dopiero w tym momencie spojrzałem jej w oczy, które wręcz domagały się wyjaśnień.
-Wybacz, że to tak długo trwało ale, musiałem oswoić się z nową sytuacją, wszystko jakoś sobie poukładać... przez cały ten czas myślałem o Tobie ale... ale bałem się. - Znów urwałem a wtedy ona pierwszy raz się do mnie odezwała od początku naszego spotkania.
-Czego ?... Czego się bałeś Adrien ?
Zapytała mnie tak w prost.
Odwróciłem od niej wzrok i zagryzłem nieco wargę.
-Że mnie znienawidzisz, za to co zrobiłem...
-Naprawdę... Naprawdę głupi z Ciebie kocur ! Jak mogła bym o Tobie tak pomyśleć ?! Czasu nie zdołasz cofnąć, nie zmienisz tego co już się stało. Teraz możesz tylko starać się żyć szczęśliwie i robić tyle dobrego ile jesteś w stanie... ja.. ja nigdy nie przestanę w ciebie wierzyć, nigdy nie zwątpiłam nawet na chwilę... poza tym... to był wypadek.
Jej słowa działały tak kojąco. Jakby ktoś przykleił plaster na rozcięcie na moim sercu.
Ktoś w końcu załatał, tę wypełniającą mnie pustkę.
Uśmiechnąłem się lekko i dłużej się nie powstrzymując objąłem w końcu dziewczynę.
-Kocham Cię, zawsze kochałem. - odezwałem się słysząc jak wyszeptała "Ja Ciebie też".
Od tamtej pory byliśmy ze sobą...
aż do dnia dzisiejszego.
***
Teraz jestem szczęśliwym mężem i ojcem trójki dzieci.
Najstarszy syn Louis, środkowa córka Emma i nasz najmłodszy brzdąc Hugo.
Nadal pracowałem jako model, a Marinette dzięki swojemu wybitnemu talentowi została światowej sławy projektantką mody.
Mistrz Fu, zostawił nam nasze Miracula twierdząc, że świetnie sobie z nimi radzimy a nasze Kwami, nie chciały nas opuszczać więc mistrz Fu nie miał wyjścia i musiał się zgodzić.
Tak kończy się moja opowieść o tym, jak straciłem wszystko... ale gdy straciłem wszystko, to tak wiele zyskałem i nie zamienił bym tego szczęścia na nic innego w świecie.
Kochająca żona, trójka cudownych dzieci i chomik...
... udało mi się jeszcze przekonać Marinette na psa i kota.
Jak to Mistrz Fu lubił mawiać, gdy nas od czasu do czasu odwiedzał, żeby wypić z nami herbatkę i powspominać stare czasy, jak to w szkole podrzucił nam pudełka z Miraculum...
"Karma zawsze się wraca, bez względu na to kim jesteś"
***
K.O.N.I.E.C.
CZYTASZ
Adrien Agreste - Chłopiec, który stracił wszystko...
FanfictionOpowieść o Adrienie Agreste, chłopcu, który miał wszystko, a tak naprawdę nie miał nic... Fan Fiction z punktu widzenia Adriena. FF całkowicie skupione na synu Gabriela i Emilie Agreste. Miłosne rozterki i tajemnice rodziny Agreste