Rozdział 7. NADZIEJA

787 61 18
                                    

Po tym wszystkim co się ostatnio nie mogłem dojść do siebie.

Czułem w sercu ogromną pustkę.

Dom wydawał się milczeć.

Straciłem oboje rodziców.

Zostałem sierotą.

Miałem tylko Felixa, który okazał się moim dobrym bratem a nie podłym zdrajcą, za jakiego go miałem.

Teraz Nathalie zajmowała się domem.

Gabinet ojca stał pusty.

Wieść o tym, że Gabriel Agreste nie żyje szybko rozeszła się po świecie.

Pisały o tym nie tylko lokalne gazety ale mówili o tym w radiu, w telewizji, internecie... na ustach każdego mieszkańca Paryża.

Czułem się podle.

Mimo, że nie podali przyczyny śmierci ojca, ja czułem się paskudnie i gryzło mnie poczucie winy.

Gdy tylko w nocy kładłem się spać, momentalnie się zrywałem przez koszmary, w których widziałem, jak ciało ojca rozsypuje się w popiół po zetknięciu z kotaklizmem.

Na próżno Plagg, próbował mnie wyciągnąć na zewnątrz, nie chciałem też z nikim się widzieć. Wyłączyłem telefon gdyż drażniły mnie już wiadomości z kondolencjami i ciągłe powtarzanie, że ktoś się o mnie martwi.

***

-Wydaje mi się, że powinieneś się spotkać z Biedronką, to na pewno by ci dobrze zrobiło. - powiedział do mnie Plagg, gdy kolejny dzień leżałem w łóżku nie zamierzając wstawać.

Spojrzałem na niego zaskoczony.

-Plagg... oszalałeś ? Biedronka jest symbolem szczęścia tego miasta, nie może zadawać się z mordercą. - powiedziałem odwracając się na drugi bok.

-Adrien... mogę wejść ?- zawołał nagle Felix zza drzwi.

-Nie. - odpowiedziałem od razu ale drzwi do mojego pokoju i tak się otworzyły a za nimi stanął mój brat.

-No to wchodzę.

-Przecież powiedziałem, że nie. - syknąłem na niego ale on usiadł obok mojego łóżka.

-Adrien, nie możesz się tym ciągle zadręczać bo ześwirujesz. Stało się, nie cofniesz czasu, nie zmienisz tego, nie odwrócisz biegu wydarzeń, jedyne co musisz zrobić to się z tym pogodzić i nauczyć się żyć...

-Jak morderca ? Zabiłeś kiedyś kogoś ? Wątpię... - warknąłem na niego bo nie miałem ochoty na rozmowy.

-Może i nie, ale to nie powód, żeby się nad sobą użalać. Wstawaj z łóżka i wyjdź z domu.

-Nie jesteś ojcem, żeby... mi rozkazywać.- odezwałem się odwracając od niego wzrok.

Zacisnąłem dłonie w pięści ale czując jak położył mi rękę na ramieniu nieco się uspokoiłem.

-Dzięki Felix, że mnie nie zostawiłeś. - powiedziałem spoglądając na brata.

-Od tego są przecież bracia. - odpowiedział mi z lekkim uśmiechem na ustach.

W końcu za jego namową wyszedłem z domu. Nie miałem jednak ochoty wychodzić poza teren rezydencji. Nie mogłem znieść tych wszystkich spojrzeń ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na zwierzę w klatce.

W prawdzie tak właśnie się czułem.

***

Minęło kilka kolejnych dni.

Adrien Agreste - Chłopiec, który stracił wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz