Perspektywa Alexy:
Niedawno wróciłam ze swoich zajęć humanistycznych, na które zapisała mnie jeszcze moja mama... Tak moja mama nie żyje... Umarła w wypadku samolotowym lecąc do Dubaju na szkolenie, kiedy miałam niespełne trzynaście lat. Na szczęście mam jeszcze mojego ukochanego tatę, któremu niełatwo było dojść do siebie po tak tragicznych wydarzeniach. Pewnego razu powiedział mi pewne mądre słowa o których nigdy nie zapomnę : "Słuchaj córeczko... Ja wiem, że człowieka najbardziej boli śmierć, której się nie spodziewał... Ale pamiętaj, że mama zawsze będzie i jest z nami i nawet, kiedy ucieknie gdzieś daleko zawsze będzie w naszych sercach". Pamiętam doskonale każde słowo wypowiedziane przez tatę, pamiętam ten ton w jakim do mnie przemawiał i teraz wiem, że mama nigdy nas nie opuści. Ale dobrze, koniec tematu, ponieważ czuję, iż moje piwne oczy zaczynają robić się wilgotne.
Wróciłam zmęczona do domu i zastałam smutnego tatę, dlatego od razu zapytałam o co chodzi:
-Tato co się stało? Co cię tak smuci?
Cisza...Najwidoczniej treść listu nie jest wesoła, ponieważ wpatrywał się w ten list jak w obraz pełen melancholii.
-Halo, tato? Powiesz mi w końcu o co chodzi?!-zapytałam lekko zirytowana.
-Kochanie...-tak ta cisza...ta cisza przed burzą, którą doskonale znam.-dostałem list od pana Żmigoty informujący, iż przewiduje kolejny rejs...-nieśmiało odparł tata z odczuwalną rezygnacją w głosie. -Niestety nie będzie on trwał dwa, trzy tygodnie, lecz dwa może trzy lata...
-J... ja... jak to? Ale ty się nie zgodzisz, prawda?-zapytałam smutnym głosem.
-Niestety to bardzo pila podróż, która może nawet zmienić moje życie biznesowe... Jej celem jest transport bardzo drogiego ładunku, który ma zostać dostarczony natychmiast. Kiedy była jeszcze mama...- kiedy zaczął mówić to mu od razu przerwałam.
-Tak wiem, kiedy była jeszcze mama, ona się mną zajmowała podczas twojej długoletniej podróży. Niestety jak sam twierdzisz czasu cofnąć się nie da. Dlaczego ty mi to robisz?!-krzyknęłam, po czym rzuciłam plecak na podłogę i uciekłam z domu.
Długo spacerowałam po zatłoczonym mieście. Patrzyłam na ludzi pełnych radości i szczęścia, wiedząc, że przez te dwa, trzy lata ja taka nie będę. W końcu około godziny 19:30 zaczął padać ciepły, wiosenny deszczyk, a ja i tak miałam głowę w chmurach, gdzie rozpętała się burza myśli. Co się stanie ze mną? Odda mnie do domu dziecka? Nie... no taki bezduszny to on już chyba nie jest. Po pewnej chwili znalazłam się na ulicy Riverstreet, gdzie spotkałam swoją przyjaciółkę i opowiedziałam jej o tej jakże przykrej wiadomości
-Alex, ale... ty nie mówisz prawdy, tak? - Zapytała mnie Lisa.
-Ahh... też bym pragnęła, ażeby to wszystko okazało się głupim snem! -w płaczliwym głosie odpowiedziałam.
-A co z nami będzie? Przecież obiecałyśmy sobie przyjaźń na wieki wieków...-płakała.
-Jeszcze nie wiem, lecz wiem jedno, że nawet, wtedy, kiedy los nas niechcianie rozdzieli ja zawsze będę cię kochała...Nawet wtedy, kiedy znajdziesz sobie lepszą przyjaciółkę ode mnie to i tak będę cię miała w swoim smutnym sercu...
Lisa rozpłakała się i przytuliła mnie tak mocno, że omal się nie udusiłam. Nad nami rozpadał się silny deszcz a my nadal miałyśmy nasze ręce splecione wokół siebie. W końcu cisze przerwała mama Lisy wołająca ją na kolacje.
-Cóż, chyba czas się pożegnać...-płaczącym głosem powiedziała.
-Kocham Cię droga Liso!
Przytuliłam ją bardzo mocno i uciekłam. Biegnąc przez deszcz płakałam gorzkimi łzami i pragnęłam tylko jednego, aby mama była teraz przy mnie.
*****************************************
Perspektywa Johana:
Po przeczytaniu tego listu byłem na skraju załamania nerwowego. Nie wiem jak i kiedy, ale moje oczy były pełne łez, a kiedy przyszła Alex to miałem ochotę rozpłakać się jak dziecko patrząc na moją jedyną córeczkę. Chciałem delikatnie wytłumaczyć jej o co dokładnie chodzi, jednakże ona zlekceważyła mnie i uciekła. To smutne, ale taka prawda... Podczas jej długiej nieobecności rozmyślałem, czy aby na pewno powinienem się zgadzać na tą propozycje. W końcu podjąłem jednoznaczną decyzję, że tak, ale pod jednym warunkiem; Alex popłynie razem ze mną.
Około godziny dwudziestej pierwszej Alex wróciła do domu. Jej piękne kruczo czarne włosy były mokre, oczy pełne łez, a makijaż rozmazany. Stanęła w drzwiach i patrząc na mnie znowu się rozpłakała i uciekła do swojego pokoju. Zresztą nie dziwie się jej, w końcu ma strasznie zepsute dzieciństwo przede wszystkim przeze mnie i przez moją cholerną prace. Jeszcze chwile coś mnie korciło, aby porwać zatwierdzenie umowy, ale powstrzymałem się od tej decyzji.
Wiem, że jestem najgorszym ojcem pod słońcem i że już niczego nie zmienię, ale mimo wszystko chciałbym zrobić jej pyszną kolacje na poprawę humoru...Może rozchmurzy się jak zrobię jej gorące kakao z cynamonem, które uwielbia. Postanowiłem zabrać się do roboty. Zacząłem kroić pomidora,ogórka i cebule na kanapki. Potem zagotowałem jajka na miękko i podgotowałem parówki. Wpadłem na pomysł, aby zrobić pyszne naleśniki z dżemem lub nutellą, ale nigdy nie nauczono mnie ich robić, ale cóż postaram się. Okej pomijając fakt, że naleśniki wyszły mi jak zakalce to chyba spisałem się na złoty... no może srebrny medal. W końcu zrobiłem też i napoje w postaci kakaa z cynamonem i w końcu doszedłem do etapu nakrywania stołu. Nakryłem stół pięknym własnoręcznie szytym przez moją żonę obrusem. Mam nadzieje, że nie będzie strasznie przypominał jej mamy...
W końcu uporałem się z tym zadaniem i jedyne co mi krążyło po głowie to to, ażeby moja córka mi przebaczyła. Ah ty głupku ona ci tego do końca życia nie zapomni, ty zarozumiały krytynie! Myślisz, że jak zrobisz kolacje to wszystko załatwisz? Oj nie mój drogi życie jest trudniejsze niż dotychczas przypuszczałeś.
*****************************************
Perspektywa Alexy:
Siedząc w pokoju i patrząc w gwieździste niebo doszły do mnie zapachy pysznych wykwintności kulinarnych. Postanowiłam wyjść z pokoju i zobaczyć co się wyprawia w kuchni, bo nie ukrywając strasznie zgłodniałam. Widząc tatę wyciągającego parówki z garnka chciało mi się śmiać, ale moje samopoczucie na to nie pozwalało.
-Cześć córuniu, może zechciałabyś zjeść ze mną kolacje?-z trwogą odparł tata.
Po długim namyśle odparłam, że tak, w sumie czemu nie. Przy stole trwała napięta atmosfera, widziałam bowiem, że tata chce mi coś powiedzieć, ale nie chciałam zapeszać faktów.
- Kruszynko... Ja wiem, że mnie teraz nie znosisz, ale robię to tylko i wyłącznie dla ciebie. Pewnie myślisz, że oddam cie do domu dziecka, ale nigdy tak nie zrobię. Myślałem o tym, aby na czas mojej nieobecności zawieść Cię do ciotki Marviny, ale nie skaże cie na takie piekło. Podjąłem decyzję, że pojedziesz ze mną.-ostatnie zdanie wypowiedziane przez tatę zostało jakoś dziwnie ujęte, może bał się, że wpadnę w szał. Mylił się.
-Rozumiem tato, dziękuję, że mnie nie zostawisz, tylko powiedz mi jedno.
-Na wszystko ci odpowiem -z życzliwym uśmieszkiem odparł tata.
-Kiedy i gdzie płyniemy?-zapytałam z zaciekawieniem.
-Płyniemy w rejs dookoła świata, przystanki będą robione na różnych wyspach. Cóż... wydaje mi się, że za tydzień.
Wtem do drzwi zadzwonił dzwonek. Dzwonił on bardzo natarczywie, aż w końcu otworzyłam i to co ujrzałam było zaskakujące ...
***********************
To pierwszy rozdział tej serii, dlatego proszę o pełną wyrozumiałość , było by mi również niezmiernie miło, abyście dali gwiazdkę lub napisali komentarz. Dziękuję :)
*Kogo zobaczyła Alexy w drzwiach?
Kolejny rozdział jutro o 20:30(nie wiem skąd ta godzina :0 )
# 1160
YOU ARE READING
Rejs Marzeń
Teen Fiction"Pewnego dnia do mojego ojca przyszedł list informujący o dalekiej podróży, która miała trwać nawet parę lat. Ja nie miałam z kim zostać, ponieważ moja mama nie żyję. Musiałam wraz z tatą popłynąć w ten rejs dookoła świata. Na statku poznałam chłopa...