**************************************
Perspektywa Alexy:
Udało się, wstałam na nogi i starałam się biec. Rana bolała mocniej z każdą minutą, ale na szczęście mamy to co chciałyśmy. Wychodząc z tego ciemnego zadupia ktoś dał rękę na moje ramię, osłupiałam ze strachu, po czym wydał głos:
- Zabłądziła panienka?- zaczął się śmiać, a ja stałam jak posąg...- Teraz cichutka, niczym mysz pod miotełką, taaak?- podchwytliwym głosem zapytał mężczyzna- no może powiesz coś maleńka, inaczej...- wyciągnął broń...w oku zakręciła mi się łezka...Drżałam ze strachu...- no mów do cholery!- wykrzyknął mężczyzna, której twarzy nie widziałam, bo w dalszym ciągu stałam, niczym słup. Okej odezwę się, nie będę szczędzić życia dla drobnego papierku.
- By... byłam w tym pokoju, aby...- nagle mój głos przerwał jakiś chłopak:
-Puszczaj ją, kretynie. Ale już na ziemie! - usłyszałam głos Noego.
- A co mi zrobisz szczeniaku, co?!- powiedział, jakby pijany.
- To!- po czym zbliżył się do niego i oddał mu ciosa w głowę. Mężczyzna upadł. Wstał i dał potężny kop w brzuch Noego, taki aż się przeraziłam, a Noa, jak to Noa wywalił go na ziemie i pobił na twarzy, aż po polikach mężczyzny zaczęły lecieć łzy krwi.
- Spróbuj jeszcze raz ją dotknąć, a pożałujesz!- rozszarpał jego koszulkę i zabrał z ręki list, który mi wcześniej ukradł tajemniczy mężczyzna, którego twarzy nadal nie do końca widziałam.
-Alex, chodźmy stąd - powiedział Noa
-Nie pójdę dopóki nie dowiem się, gdzie jest Marinette.- założyłam ręce na biodra i poczułam jak łza leci mi po policzku. Chłopak podszedł bliżej do mnie i położył swoją ciepłą, zakrwawioną rękę na mój polik i chwile milczał bez słowa, po czym otarł mi łzę i przytulił. Jego klata była miękka, a koszulka pachniała świeżym praniem. Wtuliłam się w niego i milczeliśmy jeszcze chwilę, po czym oderwałam się od jego klatki piersiowej i zapytałam:
- Gdzie jest Marinette?
-W pokoju... to ona mnie tu przywołała, a sama uciekła...- powiedział.
- A Ty, Noa? Nie powinieneś leżeć w sali wypoczynkowej, hmm? - zapytałam smutna.
- Wiesz, głowa jeszcze troszkę boli, ale czuję się już zdecydowanie lepiej. O kurde już północ...
-Tak, powinniśmy się już położyć spać. Chodźmy...- zaproponowałam ziewając.
Przez całą drogę milczeliśmy, w końcu odezwał się jego głos:
- Znasz tego faceta?
-Nie wiem, nie widziałam jego twarzy. Opowiedz mi o nim...
- Taki siwy, ubrany w długą bluzę moro( chyba rozmiar XXL), nogi umięśnione, szyderczy uśmieszek, mówi ci to coś?-zapytał przejęty.
- Nie...- myślałam jeszcze chwile i odpowiedziałam ostatecznie- chyba nie...
- Dobra.
W pokoju czekały na nas bliźniaczki. Były strasznie zmartwione.
-Wreszcie jesteście! Alex nic ci nie jest?- podbiegła do mnie Marinette i mocno mnie przytuliła.
- O matko, Noa ! Masz całą zakrwawioną koszulkę, co się stało?!- zmartwiła się Charlotte. Wkurza mnie już ona. Do jasnej cholery zna go parenaście godzin, a zachowuje się jakby była jego dziewczyną! Nie jestem zazdrosna, oj, nieee, ale denerwuje mnie to jak do niego podchodzi...tak wiem, jestem dziwna.
YOU ARE READING
Rejs Marzeń
Fiksi Remaja"Pewnego dnia do mojego ojca przyszedł list informujący o dalekiej podróży, która miała trwać nawet parę lat. Ja nie miałam z kim zostać, ponieważ moja mama nie żyję. Musiałam wraz z tatą popłynąć w ten rejs dookoła świata. Na statku poznałam chłopa...