6."One są dwie, a serce jest jedno..."

43 13 3
                                    

**************************************

Perspektywa Alexy:

Udało się, wstałam na nogi i starałam się biec. Rana bolała mocniej z każdą minutą, ale na szczęście mamy to co chciałyśmy. Wychodząc z tego ciemnego zadupia ktoś dał rękę na moje ramię, osłupiałam ze strachu, po czym wydał głos:

- Zabłądziła panienka?- zaczął się śmiać, a ja stałam jak posąg...- Teraz cichutka, niczym mysz pod miotełką, taaak?- podchwytliwym głosem zapytał mężczyzna- no może powiesz coś maleńka, inaczej...- wyciągnął broń...w oku zakręciła mi się łezka...Drżałam ze strachu...- no mów do cholery!- wykrzyknął mężczyzna, której twarzy nie widziałam, bo w dalszym ciągu stałam, niczym słup. Okej odezwę się, nie będę szczędzić życia dla drobnego papierku.

- By... byłam w tym pokoju, aby...- nagle mój głos przerwał jakiś chłopak:

-Puszczaj ją, kretynie. Ale już na ziemie! - usłyszałam głos Noego.

- A co mi zrobisz szczeniaku, co?!- powiedział, jakby pijany.

- To!- po czym zbliżył się do niego i oddał mu ciosa w głowę. Mężczyzna upadł. Wstał i dał potężny kop w brzuch Noego, taki aż się przeraziłam, a Noa, jak to Noa wywalił go na ziemie i pobił na twarzy, aż po polikach mężczyzny zaczęły lecieć łzy krwi.

- Spróbuj jeszcze raz ją dotknąć, a pożałujesz!- rozszarpał jego koszulkę i zabrał z ręki list, który mi wcześniej ukradł tajemniczy mężczyzna, którego twarzy nadal nie do końca widziałam.

-Alex, chodźmy stąd - powiedział Noa

-Nie pójdę dopóki nie dowiem się, gdzie jest Marinette.- założyłam ręce na biodra i poczułam jak łza leci mi po policzku. Chłopak podszedł bliżej do mnie i położył swoją ciepłą, zakrwawioną rękę na mój polik i chwile milczał bez słowa, po czym otarł mi łzę i przytulił. Jego klata była miękka, a koszulka pachniała świeżym praniem. Wtuliłam się w niego i milczeliśmy jeszcze chwilę, po czym oderwałam się od jego klatki piersiowej i zapytałam:

- Gdzie jest Marinette?

-W pokoju... to ona mnie tu przywołała, a sama uciekła...- powiedział.

- A Ty, Noa? Nie powinieneś leżeć w sali wypoczynkowej, hmm? - zapytałam smutna.

- Wiesz, głowa jeszcze troszkę boli, ale czuję się już zdecydowanie lepiej. O kurde już północ...

-Tak, powinniśmy się już położyć spać. Chodźmy...- zaproponowałam ziewając.

Przez całą drogę milczeliśmy, w końcu odezwał się jego głos:

- Znasz tego faceta?

-Nie wiem, nie widziałam jego twarzy. Opowiedz mi o nim...

- Taki siwy, ubrany w długą bluzę moro( chyba rozmiar XXL), nogi umięśnione, szyderczy uśmieszek, mówi ci to coś?-zapytał przejęty.

- Nie...- myślałam jeszcze chwile i odpowiedziałam ostatecznie- chyba nie...

- Dobra.

W pokoju czekały na nas bliźniaczki. Były strasznie zmartwione.

-Wreszcie jesteście! Alex nic ci nie jest?- podbiegła do mnie Marinette i mocno mnie przytuliła.

- O matko, Noa ! Masz całą zakrwawioną koszulkę, co się stało?!- zmartwiła się Charlotte. Wkurza mnie już ona. Do jasnej cholery zna go parenaście godzin, a zachowuje się jakby była jego dziewczyną! Nie jestem zazdrosna, oj, nieee, ale denerwuje mnie to jak do niego podchodzi...tak wiem, jestem dziwna.

Rejs MarzeńWhere stories live. Discover now