> firstlove <

33 6 0
                                    

" Wiele istnieje dróg,
Przy których Bóg otoczyć nas może samotnością
I przywieźć ku nam samym.
I taką drogę znalazł też wówczas dla mnie. "

#4 first love

Tam,
W kącie jego rodzinnego domu
Stało pianino.
Brązowe pianino.

Od początku z zaciekawieniem przyglądało mu się, a on?
A on od początku go pragnął.

Gdy pewnego dnia, zamiast tylko patrzeć,
Zrobił krok w przód i wyciągnął rękę.
Najpierw jedną, potem drugą, żeby go nie wystraszyć.

On przyjął go z otwartymi ramionami uśmiechając się, pozwolił mu siebie dotknąć.

Pozwolił mu być z nim, przy nim.
Każdego dnia.

Śmiać się i płakać.

Codziennie grał tak, jak poniosły go dłonie.
Sunąc po biało-czarnych klawiszach czuł się tak dobrze.

Był szczęśliwy, że on użyczył mu siebie.

Był szczęśliwy, bo miał go zawsze przy sobie.
Wszędzie.

Mógł tylko patrzeć a stawał się szczęśliwszy, bo to było Pianino.
Jego brązowe pianino.

I pamięta to, jak bardzo go zaniedbał.
Blisko zakończenia szkoły podstawowej, kiedy nie wiedział, co powinien robić.

Pragnął być przy nim, ale był niezdecydowany.
Wiedział, że robił źle zapominając o nim, zostawiając go samego.

Ale on czekał.

Tymczasem on nie wiedział, że to będzie ich ostatni raz,
Bo przecież zawsze byli przy sobie.

Pianino.
Jego brązowe pianino mówiło mu:

"" Nie odchodź, nie zostawiaj mnie tak. ""

A potem:

" Jednak jeżeli tego chcesz, ja zawsze będę czekał.
Nawet jeśli odejdę, nie martw się.
Dasz sobie radę samemu. ""

Ten ostatni raz mówił mu, że pomimo końca, to może być ich początek.

Początek czegoś nowego, czegoś innego.
Początek życia.

Przypominał, że zobaczą się znowu, niekoniecznie w tej postaci,
Ale zobaczą się, poznają na nowo.

Od początku do końca, jak zwykli robić.

Lecz on nie wierzył, nie mógł go zostawić.

A jednak to zrobił.

Dalej pamięta moment, gdy miał 14 lat.
Spotkali się znowu.

Tylko na początku było niezręcznie, bo potem On znowu go przyjął bez najmniejszych oporów.

Ponownie pozwolił popieścić mu klawisze,
A on delikatnie naciskając na nie,
Znów mógł poczuć to, czego nie dane mu było, przez ten czas, kiedy go nie było.

Zostawiając siebie samego
I swoje piękne brązowe pianino.

Bez niego jest nikim.

Witali razem świt
I żegnali dzień,
Zaprzyjaźniając się z nocą.

"" Złap moją dłoń i już nigdy nie puszczaj,
Bo ja nie pozwolę Ci odejść. ""

Mówił.

A gdy przyszedł kolejny czas rozłąki On płonął.
Stanął w płomieniach, w ogniu rozpaczy.

Przez niego.

Płakali razem i się śmiali.

Ale teraz momenty, w których byli razem sami, one nie istnieją.
Pozostały tylko w ich wspomnieniach.

A gdy trzymając się, powtarzał,
Że już naprawdę nie może wytrzymać.

I gdy za każdym razem,
Kiedy próbował się poddać on krzyczał:

"" Idioto naprawdę możesz. ""

Pomimo, że on go trzymał chłopiec nadal był zagubiony i nie dawał rady,
Wpadł w dołek rozpaczy, odpychając go.

Mówił, jak bardzo go nienawidzi
I żałował ich pierwszego spotkania.

On zawsze stał przy jego boku silnie go podtrzymując.
Nie dawał mu się poddać, nie dawał mu odejść.

Dlatego trzymając jego rękę, wyznał że nigdy go nie opuści.

Narodziny i koniec jego życia,
Będzie tego świadkiem.

Tam,
W kącie jego rodzinnego domu.
Stało pianino.
Brązowe pianino.

❞wings❝ ➳ btsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz