Koszmar

1.5K 80 36
                                    

Mijała godzina za godziną. Gouenji dalej szukał czegoś co naprowadzi go gdzie teraz znajduje się Aphrodi. Najpewniej we własnym domu, ale gdzie on jest i jak tam trafić pozostaje tajemnicą. Nie miał nawet kogo spytać o pomoc. Jakby się choć zbliżył do drużyny Zeusa, zaraz zaczęły by pojawiać się jakieś podejrzenia czy oskarżenia pod adresem płomiennego napastnika. A jedyne czego chciał to porozmawiać z nieszczęśnikiem, który ze wszystkiego co kochał zrezygnował. Zupełnie nie mógł go rozgryźć. Dlaczego tak bardzo go wytrąciło z równowagi to co się stało? Oszustwo nie jest czymś dobrym, wiadomo ale on nie zrobił tego z własnej woli. Był zahipnotyzowany i nie miał nawet jak zareagować na to co się działo wokół niego. Czy zdawał sobie sprawę, że cała ta boska woda to była jedna wielka ściema? Innymi słowy to było nielegalne i mogło coś im się od tego stać. Na szczęście skutków ubocznych nie było i całe szczęście.

Jeżyk przeleciał już chyba całą okolicę i ani śladu blondyna. Zapadł się pod ziemię z tego wszystkiego? Nie tracił nadziei i szukał dalej. Przez myśl przeszedł mu park, gdzie kiedyś widział razem całą drużynę Zeusa. Czy to możliwe, że udał się właśnie tam? Postanowił to sprawdzić i czym prędzej skierował swoje kroki właśnie w to miejsce. Tego dnia było wyjątkowo gorąco. Mało kto odważył się wyjść z domu na taki skwar. Nie było czym prawie oddychać. Jednak to nie powstrzymało chłopaka przed poszukiwaniami Aphrodiego. Dotarł do parku w jakieś 10 minut. Lało się z niego jak z wodospadu.

- Rany, nie mógł sobie wybrać centrum handlowego czy czegoś z odrobiną klimatyzacji...- jęknął jasnowłosy rozglądając się na boki. Szedł właśnie główną alejką porośniętą bujnym kwieciem. Nad głowami miał w pełni okazałości wiśnie, której zapach słodki unosił się w powietrzu kojąc ugotowane zmysły. Wreszcie Gouenji opadł z sił już totalnie i oparł się o pobliskie drzewo. Ciężko dysząc zsunął się na ziemię. Blondyna ani śladu. Najwyraźniej przyszedł tu na marne. Nagle usłyszał delikatny płacz. Nie, to na pewnie nie dziecko. Rozejrzał się po okolicy ale nikogo nie dostrzegł. To wzbudziło jego podejrzenia, że może jednak na daremno tu nie przyszedł. Nasłuchiwał bardzo uważnie skąd dochodzi ten cichy dźwięk. Nagle go oświeciło. Powoli wstał i obszedł drzewo. Tak jak sądził. On i Aphrodi siedzieli po jego obydwóch stronach nie mając o sobie pojęcia. Można się było spodziewać takiego obrotu spraw. Chłopak się dział z podkulonymi nogami chowając w nie twarz. Ręce splótł kawałek za kolanami. W tej pozycji wyglądał bardzo smutno. Gouenji w pierwszej chwili wahał się co ma zrobić ale po namyśle usiadł obok blondyna, ręce założył za głowę i spojrzał przed siebie. Cień jaki dawała wiśnia, kończył się parę kroków od nich. Dalej była już tylko nasłoneczniona trawa i parę niewielkich krzaków. Widok może nie porywał ale to już lepsze niż gapienie się tępe w ścianę. Aphrodi cicho szlochał. Juz nawet to nie był dźwięk płaczu a raczej ciche popiskiwanie. Shuuyi zrobiło się go żal i chciał go jakoś pocieszyć ale nie bardzo miał pomysł na to jak to zrobić.

- Wszystko w porządku?- spytał wreszcie wyprostowując obie nogi. Terumi drgnął. Najwyraźniej nie usłyszał jak ktoś koło niego siada. Przestał jęczeć, podniósł głowę i spojrzał na chłopaka siedzącego obok. Był lekko różowy na twarzy a oczy całkowicie zaszklone.

- Tak, a co.- rzucił oschle opierając brodę na kolanach.- Chcesz czegoś ode mnie?- w tym momencie rozbrzmiał dźwięk telefon. Gouenji odruchowo sprawdził czy to nie jego ale dzwonek się nie zgadzał. Muzyczka dobiegała z kieszeni długowłosego jednak ten nic sobie z tego nie robił. Płomienny napastnik przekręcił lekko głowę.

- Telefon ci dzwoni.- rzucił oczekując jakiejś reakcji. Ta go co najmniej zaskoczyła.

- Wiem. I co z tego.- chłopak przewrócił oczami.

- Może byś odebrał?

- Po co. Nie chcę z nikim rozmawiać.- Gouenji westchnął a w duszy powiedział  "jak z dzieckiem". Zastanawiał się co powinien zrobić. Wreszcie poszedł na całość. Przysunął się bliżej Terumiego, zlokalizował gdzie ma telefon i wsunął rękę do jego lewej kieszeni (a siedział po prawej). Blondyn poruszył się nieznacznie ale pozwolił wyjąć sobie przedmiot. Ktoś rozłączył się a jeżyk sprawdził kto dzwonił. Jakie było jego zdumienie kiedy zobaczył z 34 nieodebrane połączenia od kolegów z drużyny Aphrodiego.

Take me back to my love || Inazuma Eleven || Cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz