Projekt R

769 46 19
                                    

Gouenji cały czas był niedaleko Aphrodiego, który zmierzał do domu swego przyjaciela. Chciał być pewny, że nic mu się nie stanie takiego, co mogłoby pogorszyć jego psychikę. Jednak nie dotarł na miejsce. Kiedy stał nieopodal domu Hery za drzewem i obserwował co będzie się działo, nagle ktoś uderzył go w tył głowy tak, że chłopak stracił przytomność. Nic nie słyszał i nic nie widział. Tajemnicza postać wzięła ofiarę i zaciągnęła ją do limuzyny, która parkowała niedaleko. Upchał chłopaka obok siebie na tylnym siedzeniu, po czym kazał kierowcy ruszać. Miał na sobie czarne spodnie i w tym samym kolorze bluzę z kapturem. Ten z kolei był naciągnięty na głowę zasłaniając szczelnie jego oblicze. Dopiero gdy ruszyli zdjął kaptur a jego długie lecz pozwijane włosy opadły mu na ramiona. Wyprostował się w wygodnym fotelu i rzucił zakładając ręce za głowę.

- Misja wykonana szefie. Chociaż nie bardzo rozumiem dlaczego go chciałeś porwać. On i tak by przyszedł jakbyś mu dał zaproszenie. Naiwniak.

- Nie zawsze możesz przewidzieć ruch przeciwnika Kirigakure.- mruknęła dość tajemniczo postać siedzącą obok kierowcy.- Czasami trzeba trochę sobie pomóc.

- No tak ale akurat Gouenji by przyszedł na 100%. Zauważyłem podczas meczu, że coś go łączy z Aphrodim. Wydaje mi się, że nie są sobie obojętni. Po coś przecież do niego szedł.- zauważył Saiji krzyżując ręce.- Ja chyba tego nigdy nie zrozumiem.

- Nie wdawaj się w szczegóły mój drogi. I mniej wiesz w tym przypadku tym lepiej dla ciebie. Zajmij się sobą i własnymi sprawami. Jego zostaw mnie.- różowowłosy pokiwał głową i oparł się o drzwi. Wyjżał przez okno. Powoli zapadał już zmrok. Chmury barwiły się to na pomarańczowy kolor to na różowy. Słońce chowało się już powoli za linią horyzontu.

- A tak właściwie to po co on nam?- spytał po dłuższej chwili milczenia chłopak.- Bo nie powiedziałeś mi tego a też jestem ciekaw. Sam biorę udział w projekcie R i chyba mam prawo wiedzieć.

- Ze wszystkich zawodników jakich mogłem wybrać dlaczego padło na takiego gadułę..- westchnął Kageyama poprawiając sobie okulary.- Dobrze, powiem ci bo inaczej się nie zamkniesz. Chcemy mu pokazać naszą potęgę. Nie będzie on oczywiście w naszej bazie ale w miejscu, którego nigdy nie odnajdzie a do tego damy mu porządną lekcje. Dobrze wiem, że prędzej czy później zaczął by węszyć. A tak skrócimy oczekiwanie na to a on przekona się, że nie warto w ogóle zaczynać.

- No dobrze ale jaki w ogóle jest zamysł tego projektu R?- dopytywał dalej były kapitan Shuriken.

- Na projekt R składają się różne elementy. Ja mam zająć się szkoleniem nowych rekrutów. Jeśli metody jakie stworzył Ichiro przyniosą porządne efekty, będzie można mówić o połowicznym sukcesie. Wtedy to przekażemy je jeszcze innym korporacjom, które biorą w tym udział.

- Czyli jest nas więcej... To wyjaśnia dlaczego na zebrania pakuje sie tyle ludzi.

- Tak. Wieku trenerów jest w to także zamieszanych. Chcą, aby ich pupile dzięki temu coś osiągnęli. Jeszcze nie mogę powiedzieć, że ten system działa sprawnie. Ale dołożymy wszelkich starań żeby to wszystko ukończyć.

- W to nie wątpię. A co zrobimy z zespołem Okami? Coś mi się wydaje, że oni się rozpadną. Byli faktycznie silni ale przywiązanie... To jest słaby punkt.- zauważył Saiji zerkając czy przypadkiem ich jeniec się nie budzi. Mężczyzna pokiwał głową i poprawił się na fotelu.

- Tu się z tobą zgodzę. Jednak zobaczyliśmy coś ciekawego podczas tego meczu. Aphrodi używa techniki gdzie emocje powinny być na wodzy. A takie nie były. Mimo to udało mu się opracować w parę sekund silniejszy atak. Boska wiedza najwyraźniej ewoluowała. Jestem pod wrażeniem. Tak czy inaczej nadejdzie czas w którym to ja będę zwyciężą. A to dopiero jest początek. Całe to Raimon przejdą do historii.- Saiji spojrzał na swojego trenera zaciekawiony. Znał go dość dobrze i znał każdą jego motywację. Jednak mimo tego nie znał dokładnie projektu R ani żadnego innego. Chciał bardzo być przydatny. Wiedział na ile go stać. Nie bardzo liczył się z ewentualnymi konsekwencjami tego co robił ale teraz nie miało to żadnego znaczenia.

Take me back to my love || Inazuma Eleven || Cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz