Jeszcze większe zło

778 57 26
                                    

Możecie wierzyć albo nie ale przed chłopakami stał właśnie Kageyama- temat ich rozmowy. Jednak nie wyglądał tak jak go zapamiętali po ostatnim meczu. Miał włosy koloru złocistego blondu spięte wysoko w kucyk. Na oczach widniały przyciemniane okulary. Jego strój również się zmienił. Miał na sobie jasną marynarkę, spodnie w tym samym kolorze natomiast koszula była czarna. Nie wyglądał już tak groźnie jak poprzednio. Przypominał teraz bardziej człowieka biznesu. Stał z rękoma w kieszeniach i uśmiechał się tajemniczo. Aphrodi na jego widok zesztywniał. Wszystkie wspomnienia wróciły do niego niczym obsesyjny boomerang. Złapał się za głowę i szepcąc zapętlił jedno wyrażenie:"To nie może być prawda, nie wierzę". Gouenji natychmiast poderwał się z ławki i zasłonił swoim ciałem Terumiego. Bał się, że ten okrutny człowiek znów skrzywdzi w ten czy inny sposób jego przyjaciela.

- Czego chcesz?- zaczął szorstko płomienny napastnik zaciskając pięści. Mężczyzna zaśmiał się olewczo i poprawił swoje okulary.

- Nie przyszedłem do pana, panie Shuuya.- odparł niewzruszenie- Mam interes do twojego kolegi.

- Obawiam się, że to nie możliwe, żebyś mógł z nim porozmawiać. Zostaw nas w spokoju.- Kageyama pokiwał głową. Bawiła go ta cała sytuacja. Podszedł bliżej do chłopaków i mruknął.

- Terumi, zadam ci jedno pytanie i odejdę jeśli odpowiedź będzie negatywna.- blondyn wyjżał zza przyjaciela i zmierzył wzrokiem byłego trenera.- Chcesz porzucić swoich przyjaciół dla niego?- tu wskazał na jasnowłosego.- Od nich się odciąłeś a z rywalem dogadujecie się wręcz wspaniałe. Czy to aby nie będzie postrzegane jako zdrada?- Afuro drgnął. Zupełnie o tym zapomniał. O swojej drużynie a był w niej przecież kapitanem. Spuścił głowę, a blond włosy zasłoniły całe jego oblicze. Shuuya rzucił okiem na aniołka a potem skupił się na wrogu.

- Po co to robisz? Co znowu planujesz.- pytał z coraz większą furią napastnik.- Nie starczy ci już tego co narobiłeś? Wiesz ile osób przez to ucierpiało? Terumiego też skrzywdziłeś i nie dam ci zrobić tego ponownie!

- Ależ ja nie zamierzam go skrzywdzić. Uświadamiam mu prawdę.

- Tak się składa, że rozmawiałem z jednym z członków jego zespołu i uzgodniłem, że przywrócenie go do normalnego stanu. Więc nie kłam.

- Do prawdy? A czy wszyscy myślą tak samo?- mówiąc to skinął dłonią i nagle na pagórku za nim pojawiła się cała drużyna Zeusa. Chociaż ciężko powiedzieć czy to na pewno byli oni. Ich stroje były zupełnie inne niż te, które mieli na ostatnim meczu. Spodenki i wykończenia koszulek były czarne a reszta- fioletowa. Stój bramkarza był częściowo fioletowy z domieszkami bieli i czarni. Skarpetki natomiast były ciemno fioletowe z biało czarnym paskiem u góry. Cała gromada podeszła do Kageyamy mierząc chłopaków groźnym spojrzeniem. Afuro dalej miał wbity wzrok w swoje buty i nawet nie śmiał go podnieść. Gouenji patrzył po zawodnikach i zupełnie nie rozumiał co się właśnie dzieje.- Cóż, ja nawet ich do siebie nie zapraszałem. Przyszli do mnie z prośbą o bycie dalej ich trenerem. Teraz jak odszedł Terumi musieli wszystko pozmieniać i dodać nowego członka do drużyny.- w tym momencie zza Aresa wyszedł były kapitan Shuriken- Kirigakure Saiji. To dość duże zaskoczenie biorąc pod uwagę fakt, że był kapitanem. A od tak nie rezygnuje się z tej pozycji. Stanął obok Hery i skrzyżował ręce. Jego wredny uśmieszek na twarzy zwiastował jedynie problemy.

- Znów się spotykamy Gouenji.- rzucił szorstko Saiji.- Co ty wyprawiasz z tym upadłym bogiem co? Nie wstyd ci zbliżać się do takiego dezertera?

- Zamknij się.- mruknął w odpowiedzi płomienny napastnik- Ciebie też otumanił ten człowiek?

- A skąd, to Hera zaproponował mi członkowstwo. Opowiedział co się dokładnie stało i jak tylko dowiedziałem się, że Terumi poddał się, o mało co nie zszedłem ze śmiechu.- wyznał czerwonooki ze śmiechem- Dalej mnie to bawi.

Take me back to my love || Inazuma Eleven || Cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz