Bitwa cz. II

637 53 15
                                    

I zaczęła się druga połowa. Zawodnicy obu drużyn zajęli swoje miejsca i w każdej chwili byli gotowy do ataku. Rozbrzmiał gwizdek. Raimon od razu przeszli do ofensywy przerzucając umiejętnie do siebie piłkę. Wydawać by się mogło, że są nie do ruszenia jednak to były tylko pozory. Natychmiast pomocnicy ruszyli do ataku i szybko odebrali rywalowi piłkę. Skierowali ją do swoich napastników, który już tylko na to czekali.

- Dobrze im idzie. Nie myślałem, ze ten trening okaże się tak owocny.- mruknął pod nosem Kageyama obserwując swoich zawodników. Zaraz przeniósł wzrok na Aphrodiego, który był dosłownie przerażony tym co widział. Nie poznawał już swoich kolegów a widział w nich jedynie dzikie bestie.- No dalej, kiedy się złamiesz? Nie możesz wiecznie patrzeć na to co się wyprawia na boisku.- w tym momencie, Hera dostał piłkę i wykonał zupełnie nową technikę, której nikt wcześniej nie widział. Pojawił się skądinąd wilk, złapał piłkę w zęby i rzucił się prosto do bramki. Endou znów nie miał czasu na reakcję. Strzał go minął i wbił się w siatkę za nim. Chłopak padł na kolana zupełnie zaskoczony tym co się stało. Podobnie jak i reszta zespołu. Kidou natychmiast rzucił mordercze spojrzenie w kierunku byłego trenera jednak ten nawet nie drgnął. Ani uśmiechu ani nic. Sam się tym zaskoczył czy co? Hera minął stratega ale ten dostrzegł pewien drobny detal. Brązowowłosy zaczął ciężej oddychać jakby ten strzał sporo go kosztował. Może i rzeczywiście tak było ale jeśli nie to trzeba mieć to na oku. Nie wiadomo co jeszcze mógł wymyśleć ten podły człowiek. Sędzia odgwizdał następną akcje i znów Okami ruszyli na bramkę przeciwnika.

- Zablokujcie ich!- wrzasnął Kidou biegnąc prosto na Herę. Skoro to on jest głównym napastnikiem to trzeba go szczelnie kryć. Jednak piłka powędrowała do Demeter i to on oddał błyskawiczny cios. Ten również nie został zatrzymany.- Co to jest za rodzaj strzału...

- Gniew wilka.- podpowiedział Yuuto Hera uśmiechając się nieznacznie. Wciąż dyszał jak parowóz- Radziłbym się odsuwać jak będziemy przez was przechodzić. Chyba nie chcecie zostać zmasakrowani, prawda?- zaśmiał się i wrócił na swoje pole zostawiając Kidou zupełnie zdezorientowanego.

- Czy to możliwe...- chłopak spojrzał raz jeszcze na Kageyame. Dalej zachowywał stoicki spokój i ciężko było go rozgryźć.- Czyżbyś się posunął do czegoś takiego?

- Kidou, co to jest za rodzaj techniki?- do stratega podszedł Kazemaru bardzo poruszony tym co się dzieje.- Nikt tego nie możne zatrzymać a Endou nawet nie widzi piłki.

- Tak. Zauważyłem to. Ale nie mam pojęcia co oni robią. Ilekroć atakujemy, oni zabierają nam piłkę jak dzieciom. Tak jakby przewidywali nasze ruchy.

- To jak my mamy z nimi grać?

- Nie mam pojęcia...- Kidou rozejrzał się po boisku. Szukał czegoś podejrzanego co może wskazywać na jakiś podstęp, jednak niczego takiego nie dostrzegł. Przeniósł wzrok na Herę. Ten dalej wydawał się być zmęczony mimo, że strzał wykonał już jakiś czas temu.- Dlaczego on dalej tak ciężko oddycha... A może to wcale nie jest żadna technika tylko...

- Obrona, proszę przejść do ataku!- rzucił nagle kapitan Okami i cała drużyna ruszyła na rywala. Raimon starał się jak mógł powstrzymać przeciwnika ale na daremno. Jednak tym razem coś zmieniło się w grze dawnego Zeusa. Gdy ktoś próbował zabrać im piłkę zaraz został sfaulowany. Pierwszą ofiarą był Ichinose. Padł na murawę trzymając się za kostkę ale sędzia nie wstrzymał meczu. Zaraz dołączyli do niego następni, w tym również Kazemaru i Kidou. Tylko Endou jakoś się trzymał. Potęga nowych pupilków Kageyamy faktycznie była ogromna. Aphrodi powoli już nie mógł tego wytrzymać. Miał świadomość, że robił dosłownie to samo co oni ale tym razem to go przerażało. Wstał z ławki i podszedł do zwijających się z bólu kolegów. Nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Co ciekawe miał już łzy w oczach. Już miał dość patrzenia na te mordęgę. Stanął przy Gouenjim i uklęknął obok.

Take me back to my love || Inazuma Eleven || Cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz