Sokolica ma głos

653 44 12
                                    

Nazajutrz rano Aphrodi obudził się w objęciach Hery. Zupełnie nie pamiętał co działo się poprzedniej nocy. Miał totalną pustkę w głowie. Oswobodził się z uścisku przyjaciela i wstał z łóżka. Podszedł do okna i je otworzył. Zawiał go lekki wiaterek. Słońce leniwie wschodziło nad miastem oblewając wszystko dookoła złocistym blaskiem. Chłopak odwrócił się i spojrzał na Herę, który dalej jeszcze smacznie spał. Uśmiechnął się delikatnie i ponownie wyjrzał za okno.

- Czy dobrze wybrałem?- spytał sam siebie blondyn zamykając oczy.- Z jednej strony uratowałem go przed tym potworem. Mam nadzieję, że już nigdy za nim nie pójdzie. Ale... Co na to wszystko Gouenji? Trochę dawałem mu nadzieji na to, że coś do niego czułem... Cholera no... Sam nie wiem co mam myśleć... Czy na prawdę potrzebne jest mi to wszystko? Myślałem do niedawna, że to co kochałem to była piłka. Jakby na to nie patrzeć, gram w nią od zawsze. Ale teraz... Sam nie wiem gdzie powinienem ulokować swoje emocje...- otworzył oczy i spojrzał w niebo. Westchnął i kontynuował swój monolog.- Jeśli ktoś wie co powinienem zrobić to tylko On. Proszę, zwróć mi moją prawdziwą miłość. Nie wiem już czym ona jest. A muszę się jakoś po tym wszystkim pozbierać.- odszedł po tym od okna i wrócił na łóżko gdzie jeszcze parę minut temu leżał. Spojrzał na śpiącego chłopaka i uśmiechnął się. Pogłaskał go po głowie i położył się obok. W tym momencie Hera otworzył jedno oko i spojrzał na blondyna.

- Część Afrodytko.- mruknął zaspanym jeszcze głosem.- Coś nie tak?

- Nie, skąd. Wszystko w porządku.- odparł blondyn i uśmiechnął się.- Wyspany?

- Jak nigdy. Nie wiem co w nas wczoraj wstąpiło... My się tylko przyjaźnimy... To znaczy... No sam wiesz. Nagle nam coś strzeliło do głowy i ten...

- Aż tak ci źle z tym?- spytał zaciekawiony Aphrodi kładąc się na plecach.

- Nie. Było fajnie. Ale ja nie wiem czy chce to... Ciągnąć.- serce Terumiego na moment się zatrzymało. Nie docierały do niego słowa przyjaciela. Czy on właśnie powiedział, że w sumie to dla niego nic nie znaczyło?- Po prostu Terumi... Ja wiem, że to dziwne ale ja nie ten... Nie jestem jakiś przetrącony...

- Że co?!- Afuro już tego nie wytrzymał. Znów emocje wzięły nad nim górę. Tym jednak razem były one 100 razy silniejsze.- Przesadziłeś! Ja specjalnie się siłę, żeby cię wyrwać z łap tego potwora, żebyś mógł normalnie żyć jak wcześniej a ty tak mi się odpłacasz?!

- O czym ty gadasz? Że niby pójście do łóżka miało być zapłatą za ratowanie skóry?- obruszył się Hera- No to już szczyt Aphrodi. Gdybym wiedział to nigdy bym tego nie zrobił. Czyli ty na serio się we mnie zakochałeś? Myślałem, że udajesz.

- Nie udawałem! Nigdy bym czegoś takiego nie udawał debilu! Chciałem, żeby wszystko wróciło do normy, tak jak było. Ale teraz widzę, że już nie wróci. Już doszczętnie zniszczyłem sobie życie! Mam już tego serdecznie dość!- wrzasnął chłopak, zabrał swoje rzeczy w pośpiechu i wybiegł z domu Hery jakby go co goniło.

********

- Twoja Gouenji!- krzyknął Nathan podając do kolegi z zespołu. Płomienny napastnik słowem nie pisnął o wczorajszym zajściu. Pamięć mu wróciła jakimś cudem i dobrze wiedział o czym rozmawiali i co powiedział mu Kageyama. Nie chciał martwić tym drużyny. Nie teraz. W tym momencie potrzebowali oni spokoju i skupienia na treningach, aby stać się silniejszym. Jednak każdy z nich wiedział, że nie jest bezpieczny. Zespół Okami pokazał potęgę tego mrocznego trenera. Może i zrezygnowali na jakiś czas, albo Kageyama ich porzucił. Ale to nie koniec. Ten człowiek nie spocznie póki nie zniszczy piłki nożnej. Teraz zapewne siedzi i obmyśla nowy plan. Nikt jednak nie wiedział, że wcale już nie działa sam. Plan również nie należy do niego. Przekręt jaki się szykował był wysokich lotów a osoby w to zamieszane mogły być wszędzie. O tym mógł wiedzieć tylko sam Shuuya.

Take me back to my love || Inazuma Eleven || Cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz