Szłam powolnym krokiem po tym pięknym mieście, którym jest Londyn. Musiałam przyznać, że miasto robi wrażenie. Mimo, że same miasto mi się podobało to miałam wrażenie, że ludzie są...za bardzo uniesieni. Widać, tu podział na biednych i bogatych, widać było biedne dzieci, które uciekały ze sklepu przed właścicielem z powodu kradzieży bułek czy owoców. Weszłam do jednego ze sklepów i kupiłam trochę jabłek, chciałam dać trochę radości tym biednym ludziom. Wyszłam i spojrzałam na dzieci, które były najbliżej, wśród nich była dziewczynka która patrzyła na mnie i na moje zakupy. Przywołałam ją jednym gestem, od razu podbiegła do mnie. Kucnełam przed nią wyjmując jedno jabłko.
- Proszę- wzięła nieufnie mój podarek, po chwili jednak mnie przytuliła. W moich oczach nabrały się łzy. Kiedy się odmenie odsunęła przywołałam resztę, rozdałam im wszystko. Każde mnie przytuliło i pobiegło w swoją stronę. Kiedy patrzyłam na odbiegające dzieci mój wzrok padł na ludzi dookoła, którzy patrzyli na mnie z rozbawieniem i lekką pogardą.
- Nigdy nie widziałem by ktoś się zachował tak jak ty Pani.- odwróciłam się zaskoczona do źródła głosu. Zobaczyłam bardzo przystojnego mężczyznę, o pięknych brązowych oczach.
- Przecież to nic takiego, napewno Pan widział coś podobnego.- uśmiecham się do niego co natychmiast odwzajemnia.
- Wszyscy tutaj boją się nawet spojrzeć na biedniejszego od siebie a co dopiero dotknąć. Jest Pani niezwykła.
- Jestem Izabell Clark- podałam mu dłoń, którą ujął i pocałował.
- James Moriarty, ale mów mi Droga Izabell po prostu Jim. Może mógłbym ci towarzyszyć w spacerze po tych niebezpiecznych ulicach?- spytał nadal trzymając moją dłoń, co sprawiło że poczułam się trochę zakłopotana.
- Jeżeli nie masz innych zajęć Jim to uczyń mi tą przyjemność.- odpowiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
CZYTASZ
Izabell
FanfictionXIX- wieczna Anglia, pojawią się tam Watson, Mycroft, Sherlock, oczywiście Moriarty i wielu, wielu innych postaci. Izabell po śmierci jedynej osoby na której jej zależało, wyjeżdża do Londynu. Czy aby napewno była to dobra decyzja?