Rozdział 5

158 19 0
                                    

Szłam pełna radości i rozmyślań nad sobą i życiem. Nie wiem co sprawiało, że czułam taki nastrój, ale lepszo to niż siedzenie w pokoju i użalanie się nad sobą. Moja radość powiększyła się , gdy zobaczyłam dzieci, które widząc mnie podbiegły do mnie. Dałam im po monecie, i patrzyłam jak uciekają przed siebie by wydać swój łup. Pobiegli wszyscy oprócz dziewczynki, która mimo, że miała monetę to nie uciekła.
- To dla Pani- wyciągnęła malutką raczke, w której był kwiatek. Kucnełam przy niej i założyłam kwaitek za uchu. Po chwili jednak naszła mnie pewna myśl.
- Jak masz na imię?
- Jestem Erin, a Pani?.
- Jestem Izabell, czy masz jakoś rodzinę?- na moje pytanie spóciła wzrok.
- Nie mam.- zaczęła bawić się monetą.
- Czy chciałbyś ze mną pójść? Chciałabyś bym była twoją rodziną?- nie miałam pojęcia co mnie popchnęło do takiego czynu, przecież jej nie znam. Nie chciałam myśleć rozumiem a sercem.
- Chciałaby Pani mnie ze sobą zabrać? Do domu?- spojrzała na mnie swoimi pięknymi brązowymi oczami.
- Tak- po tych słowach rzuciła się na moją szyję.

Przeszlismy po sklepach by wybrać parę rzeczy dla Erin, chciałam by poczuła się jak mała księżniczka. W pewnym momencie na swojej szyji poczułam jakieś ostrze.
- Tylko piśni a pożałujesz- usłyszałam przy uchu męski głos, a moją talię oplutł ręką ciągnąć do jakiegoś zauku.
- Zostaw dziecko- powiedziałam błagalnie, ten zatrzymał się i dał znak by drugi puścił małą.
- Zwijaj się - warknął i popchnął Erin w drugą stronę. Kiedy zaprowadził mnie w miejsce, gdzie zapewne nikt by mnie nikt nie zauważył, to popchnął mnie na ścianę budynku.
- Dawaj wszystkie kosztowności! - oblizał swoje usta, i uśmiechnęł się obrzydliwie. Zaczęłam zdejmować kolczyki, łańcuszki i wszytko co miało wartość. Kiedy dałam swoje rzeczy do jakiegoś małego worka, to podał mu swojemu wspólnikowi.
- Pilnuj czy nikt nie idzie- rozkazał, a kiedy bandyta poszedł to ten spojrzał na mnie.
- Wybacz, ale muszę oznaczyć swoją ofiarę- wyjął nóż- potnę ci twarzyczkę, a potem może coś jeszcze z Tobą zrobię- zaczął do mnie podchodzić a ja wręcz byłam bliska by wybuchnąć płaczem. Nagle za plecami oprawcy zoabczyłam, że ktoś nas obserwuję.
- Widzę, że lubisz krzywdzić bezbronne kobiety - odezwała się postać za nim i z szokiem zauważyłam że to Jim. Ten słysząc jego głos, zbladł i odwrócił się powoli.
- Panie Moriarty...to tylko praca.
- Zostaw moją znajomą w spokoju i oddaj jej to co do niej należy- powiedział od razu, ze złością. Bandyta powoli oddał mi worek i ostatni raz patrząc na Jima, minął go i uciekł.
- Dziękuję- powiedziałam dopiero po chwili.
- Czy ty czasem myślisz?- spytał zły- wiesz jak to się mogło skończyć, gdzyby nie ta mała?- wskazał na dziewczynkę, którą dopiero teraz zobaczyłam.
- Przepraszam- powiedziałam niepewnie.
- Następnym razem pomyśl! - podniósł głos na co i mój nastrój się zmienił. Podniosłam dumnie głowę i podeszłam w stronę dziewczynki wyciągając do niej rękę, którą od razu uchwyciła. Spojrzałam na niego jeszcze raz.
- Dziękuję za pomoc Panie Moriarty i dowidzenia- powiedziałam do niego chłodno i ruszyłam do domu razem z Erin.

IzabellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz