Frank wszedł do klasy plastycznej bez zbędnego entuzjazmu. Nigdy nie lubił tego miejsca i z serca nienawidził każdego uczącego ich plastyki, nauczyciela. Uważał ten przedmiot za całkowicie niepotrzebny do funkcjonowania w społeczeństwie. Z resztą nie był w tym przekonaniu osamotniony. Tak samo uważała większość jego klasy, jak i z resztą całej szkoły.
Tym bardziej, że dyrektor nie mógł znaleźć nauczyciela, który wytrzymałby z nimi dłużej niż miesiąc. Wszyscy albo się zwalniali, albo dziwnym trafem lekarz wykrywał u nich dziwną chorobę i musieli pilnie jechać do sanatorium.
W tym też nie było nic dziwnego bo jaki artysta wytrzymał by ze zgrają rozwydrzonych bachorów, uważających, że pozjadali wszystkie rozumy? Mimo że było to już liceum poziom mentalny niektórych osób niewiele różnił się od poziomu dzieci z przedszkola. Tyle, że ci byli jeszcze dodatkowo pełnoletni i nie bali się wezwania do szkoły rodziców.
Frank, mimo że ich nienawidził, zupełnie się z nimi zgadzał. Gdyby nie to, że zależało mu na dobrej przyszłości, a do tego potrzebował ukończonej szkoły, sam dawno by to rzucił.Póki co jednak wszedł grzecznie do sali i usiadł w pierwszej ławce ignorując wszystkich i wszystko. Podobne zdanie miał także Patrick, jeden z ludzi, których Iero tolerował. Chłopcy siedli razem i patrzyli bez życia w czarną tablicę, od czasu do czasu pogrążając się w krótkiej wymianie zdań.
Po piętnastu minutach bezczynnego siedzenia Frank nachylił się do przyjaciela, aby szepnąć mu, że jeśli w przeciągu pięciu minut nie przyjdzie nowy nauczyciel, to zrywają się z tej i następnej lekcji. Mieli wychowanie fizyczne więc było im to bardzo na rękę. W tej samej chwili, w której Iero wypowiadał pierwsze słowo drzwi do sali otworzyły się i padł przez nie jak burza mężczyzna.
Miał czarne, ułożone w artystyczny nieład włosy, które idealnie pasowały do jego zielonych oczu i kształtu twarzy. Mogłoby się wydawać, że nie będą pasować też do typowo nauczycielskiego stroju, to jest białej koszuli i czarnego krawata. Całość jednak idealnie się dopełniała i dawała mu wizerunek niepokornego ale eleganckiego artysty.
Mężczyzna stanął na środku sali z podręcznikiem w jednej ręce i kawą ze Starbucks'a w drugiej i chrząkną znacząco. Niektórzy popatrzyli na niego tylko aby znów powrócić do przerwanej wcześniej rozmowy. Kilka napalonych dziewczyn jednak siadło cicho. Powaliła je zapewne uroda nowego nauczyciela.
Ten widząc, że samym chrząkaniem nic nie zdziała uderzył podręcznikiem o blat swojego biurka. To też jednak nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Rozejrzał się więc po klasie, postawił kawę obok podręcznika i założył ręce na klatkę piersiową.
- Zamkniecie mordy czy nie?! - Nawet Frank, mimo że obserwował go przez cały czas, podskoczył na krześle. W sali zapanowała cisza. Nikt wcześniej nie mówił tak do nich na lekcjach. Wszyscy wcześniej bali się, że stracą pracę. - Dziękuję! Witam wszystkich - uśmiechną się promiennie na co kilka dziewczyn westchnęło cicho. - Nazywam się Gee Way i mam dwadzieścia pięć lat. Możecie mi mówić Gee ewentualnie Gerard ale Panie Way nie zniosę - uśmiechnął się delikatnie. - Nie znaczy to jednak - podjął rozpoczynając wędrówkę po klasie - że nie oczekuję od was szacunku. Wręcz przeciwnie. I wcale nie mam na myśli tylko siebie ale też każdego innego ucznia. Więc lojalnie ostrzegam, że jeśli zobaczę, że ktoś prześladuje innego, powód mnie nie obchodzi, będzie miał niezły wpierdol ode mnie. A teraz zapoznajmy się nieco lepiej.
Stanął przy pierwszej ławce centralnie na przeciwko Franciszka Iero.
- Witam - oparł się rękami o blat stolika. - Przedstaw się.
- Dzień dobry - Iero uśmiechnął się sztucznie. - Frank Iero.
- Powiesz nam coś o sobie?
- Nie - uśmiech zniknął z jego ust a on sam spojrzał prosto w oczy nauczyciela. Ten tylko uśmiechnął się i zwrócił do Patricka.
Po kolei wszyscy mówili swoje imiona i nazwiska a Frank dostawał przez to powoli przysłowiowej kurwicy. Ileż można powtarzać tą czynność przedszkolaków? Przecież i tak tego nie zapamięta, i tak nie obchodzi go ani jedna osoba z tej klasy. Przychodzi tu tylko żeby odpracować to co musi i dostać za to pieniądze.
Pogrążony w swoich rozmyślaniach nawet nie zauważył jak Gerard znów stanął przed jego ławką i skierował spojrzenie na jego twarz. Zareagował dopiero kiedy nauczyciel usiadł na jego ławce i zaczął delikatnie odgarniać mu grzywkę z oczu. Odskoczył od niego zaskoczony i posłał mu spojrzenie które nazywał zazwyczaj ,,Stary czy ciebie kompletnie pojebało?!''. Gerard tylko zaśmiał się a za jego przykładem podążyła reszta klasy.
- Widzę, że Franio wrócił na ziemię. No to teraz Franiu powiedz nam coś o sobie.
- Już mówiłem że nie - odwarknął Iero nie patrząc nawet na plastyka. - I tak cię to nie obchodzi. Poza tym to przedszkolna zabawa.
- Przedszkolna zabawa? - Gerard uniósł brew do góry. - Wybacz ale kiedy wszedłem do tej sali wydawało mi się, że zamiast do liceum przyjęli mnie właśnie do przedszkola. Tak was właśnie traktuję. I zdziwisz się bo obchodzi. To jak dowiem się czegoś o tobie czy mam się bawić w Sherlocka?
- Jak chcesz Gee - Iero popatrzył w oczy Way'a,tak, jakby rzucał mu wyzwanie.
- Świetnie. - Gerard rozsiadł się wygodniej na ławce. - Masz słabość do tatuaży, za co cię podziwiam bo sam boję się igieł. - Frank tylko prychnął cicho. Całe jego ciało było w tatuażach więc pan Holmes się nie popisał. - Jesteś typem buntownika, prawdopodobnie ze względu na trudne dzieciństwo. Na studiach miałem psychologię ale mogę się mylić. Jeśli tak jest, proszę wyprowadź mnie z błędu. - Zrobił pauzę, czekając na odpowiedz Iero. Ta jednak nie nadeszła. Chłopak spuścił tylko głowę i czekał na dalsze słowa nauczyciela. - I powiem ci to jako artysta z wykształcenia i zamiłowania. - Przerwał na chwilę, jakby się zastanawiając czy na prawdę to mówić, potem jednak zebrał się na odwagę i dokończył. - Masz naprawdę piękne i symetryczne usta.
Iero, mimo że miał spuszczoną głowę, kątem oka widział zawiedzione twarze wszystkich zakochanych w nowym plastyku dziewczyn. W tamtej chwili dziękował wszystkim Bogom, którzy zechcieli go wysłuchać, za długą grzywkę. Gdyby nie ona wszyscy zobaczyli by jego mocno zaczerwienione policzki.
- Dobrze dzieciaczki - zaświergotał Gee zeskakując z ławki. - Na dzisiaj to tyle. Na następną lekcję proszę was żebyście poczytali o muzeum w Luwrze. Dziękuję.
Usiadł za swoim biurkiem a zaraz potem odezwał się dzwonek. Frank Iero po raz pierwszy w życiu żałował, że kończy się jakakolwiek lekcją (może z wyjątkiem muzyki). Wbrew całemu swojemu buntowi szczerze polubił Gee i miał nadzieję, że on nie odejdzie po miesiącu.
Witam wszystkich w nowym ff
Od razu mówię, że nie wiem kiedy będą pojawiały się rozdziały ale postaram się jak najczęściej
W poprzedniej ''książce'' było też kilka głosów na 30 Dni OTP Czelendż więc on też się pojawi, tak jak mówiłam od 22\23 czerwca. Póki co musi wam wystarczyć ten shit XD
Mam nadzieję że spodoba wam się ten mój twór i (uwaga) wniesie coś do waszego życia. Tak kochani to ff ma nieść jakiś morał, przesłanie. Ja wiem jak to brzmi ale no... taki mam plan. Mam zamiar napisać jeszcze jedno z tego typu ale o nieco innej tematyce.
Mam nadzieję, że u was dobrze
Trzymajcie się cieplutko
SEXBEEBO
CZYTASZ
Oceans / Frerard
FanfictionZwiązek z nauczycielem?! Czyś ty zwariował Iero?! Ale oni przecież nic nie rozumieją... Jacob Lee - Oceans