V

221 44 29
                                    

Następnego dnia Frank przyszedł do szkoły wcześniej, w wyśmienitym nastroju. Wczorajszy dzień był dla niego czymś wyjątkowym. Po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu rozmawiał z kimś tak długo i czuł się tak świetnie w czyimś towarzystwie. Gerard był dla niego naprawdę miły i wcale nie zachowywał się ja nauczyciel, bardziej jak jego dobry, stary przyjaciel.

Jednak Way był  nauczycielem i Frank nie mógł o tym zapomnieć. Pomimo tego, że naprawdę czuł, iż Gerard jest dla niego jak bratnia dusza, po prostu nie mógł. Teraz, kiedy szedł do szkoły i zastanawiał się nad tym, wczorajszy dzień wydał mu się snem. Ale jeśli nie był to sen, to musiał być wariatem. To przecież nie możliwe, że nauczyciel plastyki poprosił go o pozowanie i spotkał się z nim po lekcjach. Bzdura... a jednak prawda.

Sam nie wiedział jak się z tym czuć. Stwierdził więc w końcu, że musi się po prostu uspokoić i nie doszukiwać się w zachowaniu Waya niczego nadzwyczajnego. Ot po prostu poprosił ucznia o pozowanie bo jest artystą. Artystów nie da się zrozumieć więc i on tego nie zrobi. Po takim stwierdzeniu jego dobry humor wrócił.

Resztę drogi, a miał jej dość sporo, pokonał z uśmiechem na ustach i wysoko podniesioną głową. Miał słuchawki na uszach więc czasami nucił jakąś piosenkę, którą aktualnie wybrał mu jego odtwarzacz. Najczęściej był to rock ale czasami trafiał się też metal i punk.

Kiedy jednak wkroczył na dziedziniec przed szkołą jego dobry nastrój znikł tak szybko jak się pojawił. Na schodach prowadzących do wejścia budynku leżała jakaś postać. Z daleka Iero myślał, że to po prostu jakiś bezdomny pijaczyna. Dopiero kiedy podszedł bliżej rozpoznał w postaci nauczyciela plastyki.

Gerard leżał na brzuchu z twarzą zwróconą w kierunku schodów, tak że nie było jej widać. Jego ubranie było podarte i brudne, na jednym z rękawów Frank zobaczył zaschnięte ślady krwi.

Chłopak szybko zdjął słuchawki i podbiegł szybko do nauczyciela, po drodze rozejrzał się szybko dookoła zdziwiony, że nie ma tu nikogo innego. Dopiero po chwili dotarło do niego, że do otwarcia budynku zostało jeszcze półtorej godziny, wtedy też przypomniał sobie o tym, że miał wyjść po bułki na śniadanie a nie iść jeszcze na zajęcia. Był jednak zbyt zajęty Gerardem aby dziwić się nad swoim dziwnym zachowaniem.

Ukląkł przy bezwładnym ciele nauczyciela i przekręcił go ostrożnie tak, aby mógł zobaczyć jego twarz. W jego nozdrza uderzył ostry zapach alkoholu i wymiotów. Skrzywił się lekko i odgarnął włosy z oczy Waya.

Plastyk był ewidentnie pijany i pobity. Jego prawe oko było podbite, warga rozcięta a prawie cała twarz w siniakach. Nie zakrywały one jednak różu na policzkach, który świadczył o wypitym wcześniej alkoholu. Ubrania z przodu też były podarte i zakrwawione. Way miał prawdopodobnie krwotok z nosa.

- Gee - powiedział ostrożnie ale z mocą Frank. - Gee słyszysz mnie. Obudź się.

Nauczyciel tylko mruknął coś nie zrozumiale. Iero westchnął z ulgą. Way był przytomny jednak bardzo pijany. Położył sobie jego głowę na kolanach i pogrzebał chwilę w plecaku. Wyją z niego butelkę zimnej wody z wczoraj i wylał prawie całą na twarz Gerarda ochlapując sobie tym samym prawie całe uda. Way zerwał się gwałtownie łapiąc powietrze i rozglądając nieprzytomnie dookoła. Kiedy jego wzrok padł na Iero jęknął głośno i ukrył twarz w dłoniach. Jednak nie był tak pijany jak chłopak wcześniej przypuszczał.

- Kurwa mać - powiedział schrypniętym głosem. - Czemu akurat ty?

- Też bym się nie cieszył - odparł Frank wstając i otrzepując się. - Ale cóż, złośliwość losu.

- Nie! - zaprotestował szybko Way. - Nie o to chodzi tylko... - zaczął jednak przerwał w pół zdania. - A z resztą.

- Nie będę dopytywać - mruknął Iero wyciągając rękę do nauczyciela i pomagając mu stanąć na nogi. - Choć, nie zostawię cię w takim stanie. Podprowadzę cię do domu a dalej już dasz sobie radę co nie? - Gerard popatrzył na niego takim wzrokiem, że chłopak zaczął w to wątpić. Na potwierdzenie tego nauczyciel pokręcił głową. - Nie dasz?

- Frankie ja... - Way zaciął się na chwilę.

- Ty?

- Ja nie mam domu - odpał na jednym wydechu Gerard. Frank wytrzeszczył na niego oczy i otworzył usta jakby zamierzał coś powiedzieć ale po chwili znów je zamkną. - Mieszkałem w domu pomocy ale wczoraj mnie wyrzucili - kontynuował Way. Potem nastała niezręczna cisza, przerywana tylko chrapliwym oddechem Waya.

- Więc pójdziesz do mnie - stwierdził w końcu Iero. - I na razie tam zamieszkasz. Nawet nie kręć głową - dodał zdecydowanie, widząc jak Gerard zaczyna zaprzeczać.  - Nie zostawię cię tak przecież. A teraz chodź, pójdziemy bocznymi alejkami, będzie dłużej ale zobaczy cię mniej ludzi i może wtedy zachowasz pracę.

- Frankie ja...

- Nie bój się nie będę dopytywać - przerwał mu Iero. - Nie musisz mi mówić co się stało. To twoja sprawa. - Ruszył powoli w stronę bramy.

- Frankie... - zaczął znów Way.

- Nie musimy w ogóle rozmawiać. Po prostu chce...

- Franciszku Anthony Iero! - przerwał mu zdecydowanie Way. Młodszy stanął jak wryty i odwrócił się na pięcie w stronę nauczyciela, który nadal stał chybocząc się lekko na schodach. Widząc, że Way będzie miał jednak trudności w zejściu z nich wrócił się z powrotem.

- Słucham - mruknął biorąc Gerarda pod ramie.

- Dziękuję - odszeptał tamten.

- Nie masz za co - odparł Iero pomagając mu zejść po stopniach. Okazało się, że Way ma skręconą kostkę i bez jego pomocy nie zajdzie za daleko.

- Mam - powiedział z mocą plastyk. Frank westchnął tylko i rozpoczął wędrówkę do domu z nauczycielem zawszonym na jego ramieniu.










Nie, nie zapominałam o tej książce xD

Rozdział długi bo dawno mnie tu nie było ale mam nadzieję, że nikogo za bardzo nie zanudziłam.

Tęskniliście? *cisza na sali*

Tak też myślałam xD

Jak wam mijają wakacje?

U mnie (jakby kogoś to obchodziło xD) nawet dobrze, tylko pagoda taka trochu do dupy...

No ale cóż

ENJOY

Do następnego

Oceans / FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz