VII

161 28 1
                                    


Frank stał oparty ramieniem o kolumnę w kształcie walca na samym środku korytarza. W słuchawkach rozbrzmiewała mu jedna z piosenek Green Daya, on jednak nie zwracał na nią najmniejszej uwagi, mimo że w normalnych okolicznościach byłby zajęty tylko jej słowami i melodią. Teraz jednak jego oczy i umysł zwrócone były w stronę dyżurującego Way'a.

Iero z zadowoleniem zaobserwował, iż nauczyciel wygląda o wiele lepiej niż dwa tygodnie temu. Jego włosy znów były ułożone w artystyczny nieład i zdrowo lśniące, a nie przetłuszczone i oklapnięte. Ubrania, mimo że trochę pomięte i pogniecione, prezentowały się na nim wspaniale. Na jego ustach gościł lekki, ale ciepły uśmiech. Reszta twarzy nie uległa niestety zmianie. Cerę wciąż miał bladą, a szmaragdowe oczy zaczerwienione i podkrążone.

Trudno było się temu dziwić skoro Gerard pił prawie każdej nocy i codziennie musiał walczyć z potężnym kacem. Frank już kilka razy zbierał się aby z nim o tym porozmawiać, jednak zawsze kiedy wracał do domu starszego już nie było. Zazwyczaj wracał około trzeciej nad ranem, zbyt pijany aby rozmawiać o czymkolwiek. Iero miał już spore doświadczenia z osobami uzależnionymi od alkoholu i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kiedy ktoś jest pijany to zazwyczaj nie ma ochoty na poważne rozmowy, a już szczególnie, gdy te rozmowy miały dotyczyć jego nałogu. Z resztą, nawet średnio rozgarnięta małpa, bez doświadczeń z alkoholikami by na to wpadła.  Więc Frank nawet nie próbował.

Jednak dzisiaj był piątek i mijały równo dwa tygodnie od kiedy Way zamieszkał razem z nim w dwupokojowej kawalerce, opłacanej przez urząd miasta. To właśnie tego dnia Iero miał zamiar poważnie porozmawiać z Gerardem. Bał się tej rozmowy, ale nie miał wyboru. Musiał to zrobić dla dobra ich obojga. Obojga, bo z jednej strony martwił się o nauczyciela, z drugiej denerwowało go codzienne wstawanie o trzeciej, tylko po to aby otworzyć drzwi do mieszkania i wpuścić w swoje skromne progi zataczającego się Way'a. Postanowił sobie w duchu, że postawi mu jasny i stanowczy warunek: albo ograniczysz chlanie, albo won na ulicę. Oczywiście zamierzał to ująć w nieco łagodniejszych słowach.

Martwiło go tylko to, iż Gee może wybrać tę drugą opcję. Doskonale wiedział, że nie ma się on gdzie podziać i znów może wylądować pijany przed drzwiami szkoły. Tyle że tym razem już z pewnością nie będzie miał tyle szczęścia. Polubił Gerarda i naprawdę nie chciał, żeby ten stoczył się na dno przez swój nałóg. Dlatego, choćby nawet świat się walił, rozmowę należało przeprowadzić.

Chłopak westchnął ciężko, zastopował muzykę i wyjął z uszu słuchawki.

- Kiedyś trzeba - mruknął pod nosem i odepchnął się od kolumny. Potem ruszył powolnym i na pozór lekkim krokiem w stronę plastyka. Way, mimo że patrzył w jego kierunku, zdawał się go nie zauważać i złączywszy z tyłu ręce wpatrywał się w jakiś punkt po przeciwnej stronie korytarza. Kołysał się przy tym miarowo w przód i w tył. - Gee - powiedział pogodnym ale poważnym tonem, stając na przeciwko nauczyciela. Już kilka razy został porządnie złajany za nazywanie Gerarda panem Way'em i nauczył się zwracać do niego Gee, chociażby dla świętego spokoju.

- Hmm? - Way zamrugał kilka razy i zwrócił, już w pełni skupiony, wzrok na Franka. - Słucham cię Frankie.

- Ile masz dzisiaj godzin? - mruknął młodszy patrząc mu prosto w oczy i nadając tym samym odrobinę więcej powagi prowadzonej przez nich rozmowie. Gerard zmarszczył brwi próbując wyłowić z odmętów pamięci rozkład swoich zajęć. 

- Siedem. Z okienkami na czwartej i szóstej. Czemu o to pytasz? - zapytał z ciepłym uśmiechem.

- Cholera - mruknął pod nosem Iero i przygryzł delikatnie dolną wargę. - Ja mam osiem, mógłbyś na mnie poczekać godzinkę?

- W szkole?

- Nie - młodszy pokręcił głową i zaśmiał się cicho - w mieszkaniu.

- Oczywiście -  odparł Way znów marszcząc brwi tym razem z lekkiego zdziwienia. Na jego policzki wystąpił też delikatny rumieniec. - Stało się coś?

- Po prostu musimy porozmawiać, Gee - odparł spokojnie Frank także trochę się rumieniąc. - I proszę cię, nie pij nic wysoko procentowego przez ten czas, co? Bardzo mi zależy na tym żebyś był trzeźwy - dodał szeptem.

- Frankie, jeśli chodzi o czynsz to...

- Nie - przerwał mu pośpiesznie Iero i zdecydowanie pokręcił głową, przerywając tym samym kontakt wzrokowy. - Nie o to chodzi. Ja nawet nie płacę rachunków za to mieszkanie - uśmiechnął się delikatnie, jakby sam ten fakt był dla niego zawstydzający.

- Rodzice? - spytał nauczyciel lustrując uważnie całą postać Franka. Chłopak, pod tym spojrzeniem, zadrżał lekko i niemal niezauważalnie.

- Nie. To długa historia - uciął szybko i spuścił głowę. - Po prostu zaczekaj i nic nie pij, dobrze?

- Jasne, kochany, dla ciebie wszystko - odparł z uśmiechem na ustach Gerard. Iero posłał mu minę mówiącą mniej więcej ''Serio? Mówisz jakbyś był moją babcią albo coś takiego'', na co Way tylko z rozbawieniem wzruszył ramionami.

- Dzięki - mruknął cicho Frankie i odszedł zostawiając nauczyciela na prawie pustym korytarzu.

No to teraz nie ma już odwrotu pomyślał i uśmiechnął się pod nosem. I dobrze, przynajmniej nie stchórzę.




HELL(OU) LUDZIE

Wracam i jedziemy z tym shitem. Wiem, że długo mnie nie było nie bijcie mnie za to tylko *chowa się za Gee i Fronkiem* OBIECUJĘ ŻE SIĘ POPRAWIĘ.

Naprawdę, znowu mam wenę na ten ff i na frerardy więc no, będzie się tu działo xD

A tak ogólnie to jak wam życie mija?

Jakby kogoś to interere to powiem wam, że u mnie nawet okej i da się przeżyć

Także no... enjoy i do następnego


CYNTRYNKONOWODÓR

Oceans / FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz