Zamrugałem kilka razy oczyma z niedowierzaniem. Na mojej skórze pojawiła się sekwencja literek pisanych ozdobnym pismem. "Quod pertinet ad infernum". Przez chwilę zastanowiłem się, co mogą oznaczać dane słowa. Kiedyś miałem łacinę w szkole, dlatego próbowałem to zrozumieć. Dotykałem delikatnie opuszkami palców zaczerwienionego miejsca, sycząc z piekącego bólu. Za jakie grzechy mnie to spotyka? Zawsze byłem dobrym człowiekiem..dlaczego nie mogę dostać czegoś godnego dobrego człowieka? Kim jest ten cholerny C? Jeżeli nie jest człowiekiem, to kim niby? Duchem? Demonem? Diabłem? Nie może być wytworem mojej wyobraźni, bo przecież nie mógłby być materialny. Nie wierzę, że może być kimś innym niż człowiek. Mimo tytułu pisarza, dosyć twardo stąpam po ziemi.
Wciąż patrzyłem na napis, mając jego znaczenie na końcu języka. Nie mogłem jednak go wypowiedzieć, ani zobaczyć go w myślach, dlatego jedynie z trudem wstałem z łóżka, kuśtykając do kuchni aby wziąć leki przeciwbólowe. Nakleiłem też duży plaster na obolałe miejsce i spojrzałem przez okno znajdujące się po mojej prawej stronie. Świtało. Czyli tak długo leżałem nieprzytomny? To chore. Cała ta sytuacja jest bardzo chora. Nie wiedziałem, do kogo mogę pójść po pomoc. Psychologa, księdza, egzorcysty, łowcy duchów, kogo mam błagać o cholerną pomoc?! Sfrustrowany, zignorowałem ból, zaczynając kopać i przewracać meble. Moja bezradność przerodziła się w agresję, której nie umiałem pohamować. Po moich policzkach zaczęły płynąć gołębie łzy, a ja krzyczałem na całe gardło, jak nienawidzę tego świata, Boga, tego całego C i jak bardzo chciałbym chociaż chwili spokoju. Dlaczego zawsze muszę mieć jakieś problemy?! Dlaczego nie mogę mieć spokojnego życia?! Co mnie podkusiło, aby zrezygnować z życia w mieście? Może nie było tam idealnie, ale było lepiej, niż jest teraz tutaj. Gdybym tu nie przyjechał, nie cierpiałbym teraz. Ale nie, Baekhyun musiał wyjechać, zrobić na złość całemu światu i zniknąć. No tak, zawsze byłem przeciwnikiem wszystkiego. Robiłem wszystko po swojemu, bo dotychczas uważałem to za najlepsze wyjście. Jak widać, nie było najlepszym wyjściem, a jedynie wrotami do piekieł. Najgorszych piekieł ze wszystkich. Podpisałem jakiś cholerny papier, który dodatkowo spisał mnie na straty.
Zmęczony destrukcją, opadłem bezwiednie na posadzkę, rozpacząc jeszcze bardziej. W końcu jednak, udało mi się ogarnąć i wstałem, aby się ubrać. Nasunąłem na ciało delikatną, zwiewną białą koszulę, ciemne spodnie oraz ciemne skarpetki gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Otarłem twarz dłońmi, schodząc na dół i otwierając nieśmiało drzwi. Przed nimi stała mała dziewczynka. Na oko, miała siedem, może osiem lat. Mimowolnie się uśmiechnąłem, krzyżując ręce na torsie.
-Dzień dobry, Panie Byun. Nazywam się Park Youngjin. Chciałam w imieniu babci powitać pana jako naszego dalekiego sąsiada. To dla pana. Babcia zrobiła placek z truskawkami, a ja ciasteczka z czekoladą. Dostał Pan także kompot mojej babci. Jest bardzo pyszny. Odwiedzi nas Pan, prawda? Mieszkamy o tam- wskazała palcem na dom na wzgórzu, ledwo wystający zza drzew. Swoją drogą, wcześniej go nie widziałem.. dziwne.-Będzie mi bardzo miło, bo jest Pan bardzo ładny i może zostałby Pan moim księciem? Znaczy mojej lali. Ma na imię Crystal i szuka swojego księcia z bajki. Przepraszam.. znów się rozgadałam. Niech Pan na siebie uważa, proszę. Słyszałam, co się tu wydarzyło wczoraj wieczorem.. postaram się panu pomóc..- ściszyła głos, wbijając we mnie ogromne, niebieskie oczy, po czym chwyciła na chwilę moją dłoń i pogładziła jej powierzchnię- Proszę to wziąć i do widzenia!- dodała, już normalnym tonem podając mi wiklinowy koszyk z uśmiechem po czym bez oczekiwania na moją odpowiedź, odbiegła w kierunku swojego domu. Zdezorientowany zamknąłem drzwi, stawiając koszyk na stoliku. Z niego wypadła jakaś kartka. Rozprostowałem ją, czytając niezadrnie napisany tekst
"Jest Pan w niebezpieczeństwie. Nie wiem, czy tym razem mi się uda, ale obiecuje, że spróbuję. On jest bardzo złym tworem. Nie zawsze takim był. Kiedyś panu opowiem. Ale teraz nie ma Pan dużo czasu. Musi Pan przez jakiś okres udawać, że jest mu posłuszny. Wtedy on będzie mniej skupiał się na wzmacnianiu własnej aury, a ja będę mogła cokolwiek zrobić. A co do napisu na pana ciele... nigdy wcześniej nie użył takiej sygnatury. To podwójnie niebezpieczne. Na pana skórze jest napisane 'On należy do piekła'. Należy Pan do niego, w jego oczach. Nazywa się piekłem, niebem i czyścem. Rajem, potępieniem, aniołem, demonem, stwórcą i niszczycielem. Niedługo wrócę do pana i wtedy Pan zrozumie. Do zobaczenia niedługo, Panie Byun"
-Co..?- zapytałem sam siebie, opadając na krzesło. Co tu się do jasnej cholery wyprawiało? To psychoza. Podszedłem w jednej chwili do okna, patrząc w stronę wzgórza, na którym mieszkała Youngjin. Patrzyłem w stronę wzgórza, którego...Nie było...
CZYTASZ
Is anybody home? | ChanBaek
Misterio / SuspensoTytuł: Is anybody home? Pairing: ChanBaek Fabuła: Dom na odludziu sprzyja wenie twórczej, lecz czy da poczucie bezpieczeństwa dla młodego pisarza, który uciekł z miasta w poszukiwaniu spokoju na krótko po odniesieniu światowego sukcesu? Czy...