I fall. I'm falling into the abyss of your game.

68 7 4
                                    

Na przeciw mnie stała starsza, posiwiała kobieta o ciepłym wyrazie twarzy, która pokrywała się głębokimi bruzdami narysowanymi przez niezwyciężony czas. W jej oczach było coś, co wbiło się w moją pamięć wyjątkowo mocno. Coś co sprawiło, że miałem wrażenie, że mogę tej kobiecie zaufać, jako jednej z niewielu osób w tym mieście. Uśmiechnąłem się więc delikatnie, przeczesując zabandażowaną dłonią włosy. -Nazywam się Byun Baekhyun, miło mi panią poznać- powiedziałem, kłaniając się ku staruszce, która odpowiedziała mi tym samym. -Młodzieńcze, nazywam się Jang Seyeon. Zastanawia mnie...czego potrzebuje twoja dusza z miejsca takiego jak to? Wy, młodzi, już dawno nie odwiedzacie bibliotek, wszystko macie w swoich smartphone'ach, laptopach..Mało kto docenia magię która skrywa się wśród starych stronnic starych ksiąg.- stwierdziła, spoglądając na mnie nagle trochę mniej przychylnie. Ja zaś na jej słowa, tylko delikatnie się zaśmiałem. Nie chcę wyjść na samochwałę, ale myślę, że powinienem powiedzieć jej, że sam należę do kręgu pisarzy i tak jak oni, doceniam tradycyjną literaturę pisaną na ramach skórzanych ksiąg. - Pani Jang. Nie każda młoda osoba jest taka, jak pani myśli. Chociażby ja. Ja jestem doskonale prosperującym pisarzem. Mam na koncie światowy bestseller, uznanie krytyków, nawet samego Kinga, co już jest dużym wyróżnieniem jak na literatę. Ale może zmieńmy temat. Wie pani może coś na temat domku na wzgórzu? Jego mieszkańcach, losach, cokolwiek?- spytałem, po czym zauważyłem na jej twarzy smugę niepewności. - Dlaczego pytasz właśnie o ten dom?- odpowiedziała, na co ja tylko spojrzałem na swoje dłonie i westchnąłem cicho. - Muszę wiedzieć o nim wszystko, co jest tylko dostępne. Mój przyjaciel mnie zaciekawił mówiąc o tym domu, bo aktualnie, nie ma go tam, gdzie - powinien być. - stwierdziłem a staruszka kichnęła tylko głową, idąc wgłąb półek, na których stały tysiące książek, roznoszących swój zapach dookoła mnie. Lubiłem ten zapach. Kojarzył mi się z czasami z dzieciństwa, gdy biegałem do biblioteki by poczytać Orwella. Tutaj również zauważyłem jego tomik ,ale nie miałem czasu by się mu przyjrzeć, bo powoli zacząłem gubić panią Jang z pola widzenia. W końcu jednak doszliśmy do czegoś na wzór archiwum. - Tutaj szukaj pod "Wzgórzem furii", powinieneś coś znaleźć- powiedziała i zniknęła gdzieś między półkami, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami i ogromem szuflad do przewertowania. Wzmocniłem więc lekko światło i zacząłem szukać tego, co było mi potrzebne. Po upływie kilku godzin, przede mną rysował się spory stosik dokumentów, gazet i broszur odnośnie wspomnianego wzgórza. Miałem nadzieję, że sterta papieru chociaż trochę rozjaśni mi myśli, które kłębiły się we mnie jak kurz w tym miejscu. 

-Panie Byun, nie sądzę, by kolejna godzina spędzona tutaj miała w czymś panu pomóc. Proszę wziąć to do domu i odnieść mi w wolnej chwili. Wygląda pan naprawdę kiepsko, a aura własnego domu powinna być zbawienna dla pana uciśnienia- usłyszałem zza siebie znajomy mi już głos. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo nikt dawno nie zatroszczył się o mnie. W sumie, nikt nie miał okazji. Nikogo nie było, zostałem w Korei sam. Ale przyzwyczaiłem się do tego. dobrych kilka lat temu zrozumiałem, że czyjaś troska jest dla mnie rzeczą zbyteczną, ale jeśli już ktoś się o mnie troszczy w jakikolwiek sposób, to jest to miłe uczucie. -Dobrze, Pani Jang, tak zrobię. Proszę jednak by Pani również o siebie zadbała. Proszę dużo jeść i dużo spać- uśmiechnąłem się szeroko, po czym ukłoniłem się i wyszedłem na zewnątrz, na którym już od jakiegoś czasu panował mrok. Cudownie Baek. Nigdy nie znasz umiaru w siedzeniu w bibliotece a później tak to się kończy. Nie to, żebym bał się ciemności, ale teraz, w mojej aktualnej sytuacji, szwędanie się samemu po ciemku nie było dobrym pomysłem i wszelkie poczucie bezpieczeństwa właśnie w tym momencie znikało bezpowrotnie, oblekając moje ciało w strach, niepokój i dziwny smutek. No ale cóż mogłem zrobić? Tutaj nie ma taksówek, muszę poradzić sobie sam. Przełknąłem gulę z gardła, powoli ruszając przed siebie, obładowany materiałami, których nie udało mi się przeanalizować. Było ich całkiem sporo, bo jednak historia tego miasteczka jest długa i zawikłana. 

Szedłem stosunkowo szybkim krokiem aby jak najszybciej dojść do domu i usiąść by poczytać. Nie chciałem spotkać już żadnego z mieszkańców, a tym bardziej mojego tajemniczego oprawcy.  Na moje szczęście, było tak, jak sobie tego zażyczyłem. Nikogo nie spotkałem, nikt mnie nie zaczepił, czułem się bezpieczniej. Doszedłem do domu, wsuwając stalowy klucz do drzwi i wchodząc do pachnącego jaśminem przedsionka. Zamknąłem też od razu wszystkie z dwóch zamków, układając książki i gazety w korytarzu by następnie ruszyć w kierunku kuchni i coś w końcu zjeść. Ku mojemu zaskoczeniu, na dywanie w salonie, który był połączony z aneksem kuchennym siedziała dziewczynka, która już kiedyś mnie odwiedziła. - Dzień dobry, książe. Dobrze dziś wyglądasz. Nie przeszkadza ci, że do ciebie wpadłam? Zostawiłeś otwarte drzwi, więc weszłam by zamknąć je od środka, żeby nikt ci nic nie ukradł. Ah...i książe...możesz zrobić mi coś do jedzenia? Babcia źle się czuła i nie była w stanie nic ugotować, a mnie boli brzuszek..- powiedziała słodkim, dochodzącym bardzo mocno do mojej głowy głosem. Kiwnąłem głową, będąc nieco skonfudowanym całą sytuacją. Mimo to, zacząłem przygotowywać słodkie naleśniki z nadzieniem jagodowym. -Youngjin, lubisz jagody?- zapytałem, by zarzucić jakiś temat który miał na celu przerwanie ciszy, która brutalnie nastała w moim domu. - Tak! Są pyszne! Jesteś super, Byun!- odpowiedziała radośnie, jednak w jednej chwili straciła cały entuzjazm. Do domu ktoś wszedł. Wiedziałem, kim mógł być. On. Zgasiłem ogrzewanie płyty indukcyjnej, pozwalając ogarnąć swoje ciało ogromnym strachem. -Baekhy...Youngjin? Co ty tu robisz?- zapytał niski, głęboki głos mojego fatum. Spojrzałem na niego, chociaż ten nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Wtedy dziewczynka podbiegła do mnie i objęła moje biodra rączkami. -Zostaw go, błagam! To mój książe. Ten jedyny! Proszę, nie rób mu więcej krzywdy!- krzyknęła, niemal się rozpłakując. Nie wiedziałem, co się działo. Dlaczego oni się znali? Co tu jest grane?! 

-Youngjin. Mówię Ci, odsuń się od niego. Jest mój, byłem pierwszy, rozumiesz? Poza tym, pokazałaś mu prawdziwą siebie? Pokazałaś, kim naprawdę jesteś? Ty nie jesteś bez grzechu, Youngjin. Zrób to. Pokaż to, co kryjesz za tym słodkim, zdradliwym licem- powiedział, przebijając młodszą wzrokiem. Coś wisiało w powietrzu. Nie chciałem wiedzieć, czym to było. Naprawdę, boję się...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 07, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Is anybody home? | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz