To piękny, wiosenny dzień, niczym nieróżniący się od reszty dni przepełnionych monotonią. No dobrze, może jest trochę chłodniej niż zwykle.
Przechadzam się tu i ówdzie, wdychając cudowną mieszankę zapachów świeżo skoszonej trawy i kwitnących drzew owocowych. W chwili nostalgii dotykam kwiatu wiśni i zbliżam nos do płatków.
- Ładnie pachnie, prawda? - pytam cicho - Szkoda, że tego nie czujesz. - opuszczam wzrok na mój już zupełnie płaski brzuch i układam na nim dłonie. - Przepraszam, Zakura - z głębi krtani wydziera się szloch pełen rozpaczy, a po policzku spływa łza. - Wszystkiego najlepszego...
Dokładnie rok temu straciłam moje maleństwo. Wyszła na świat, wzięła pierwszy, i jednocześnie jej ostatni oddech, po czym umarła. Od tego czasu zadaje sobie pytanie: Kim jestem, skoro nie umiem urodzić dziecka?
Pustka. Ta pustka mnie prześladuje. Nie umiem z nią wytrzymać. To, że nie czuję kopnięć mojego maluszka, to, że go nie ma... Moje myśli przerwał kolejny napad szlochu.
"Najwyraźniej w niebie jest za mało aniołów, skoro zabrali nam Ciebie"
CZYTASZ
W przypływie weny
Short StoryKilka krótkich historii, jak wspomniano w tytule, pisane "W przypływie weny". Niektóre były zamieszczane niegdyś na konkurs #mikrohistorie, niektóre pisane "for fun". Zapraszam :-) Ponownie dziękuję @DerQueenR za cudowną okładkę ;*