8. Urodziny

18 5 2
                                    

   To piękny, wiosenny dzień, niczym nieróżniący się od reszty dni przepełnionych monotonią. No dobrze, może jest trochę chłodniej niż zwykle.

   Przechadzam się tu i ówdzie, wdychając cudowną mieszankę zapachów świeżo skoszonej trawy i kwitnących drzew owocowych. W chwili nostalgii dotykam kwiatu wiśni i zbliżam nos do płatków.

      - Ładnie pachnie, prawda? - pytam cicho - Szkoda, że tego nie czujesz. - opuszczam wzrok na mój już zupełnie płaski brzuch i układam na nim dłonie. - Przepraszam, Zakura - z głębi krtani wydziera się szloch pełen rozpaczy, a po policzku spływa łza. - Wszystkiego najlepszego...

   Dokładnie rok temu straciłam moje maleństwo. Wyszła na świat, wzięła pierwszy, i jednocześnie jej ostatni oddech, po czym umarła. Od tego czasu zadaje sobie pytanie: Kim jestem, skoro nie umiem urodzić dziecka?

   Pustka. Ta pustka mnie prześladuje. Nie umiem z nią wytrzymać. To, że nie czuję kopnięć mojego maluszka, to, że go nie ma... Moje myśli przerwał kolejny napad szlochu.

"Najwyraźniej w niebie jest za mało aniołów, skoro zabrali nam Ciebie" 

W przypływie wenyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz