【7】duma i wstyd

112 16 1
                                    

Castiel nigdy nie pokazywał Winchesterom swoich skrzydeł, pomijając ten jeden moment w starym magazynie, kiedy Deanowi dane było zobaczyć ich cień.

Sam jednak nie zobaczył nawet tego, a powód, wbrew pozorom, był całkiem prosty.

Na samym początku była to kwestia dumy — bądź co bądź, Castiel, będąc aniołem, posłańcem Niebios, znajdował się znacznie wyżej w jakiejkolwiek hierarchii niż Sam, zwykły chłopiec z krwią demona, abominacja i naczynie Lucyfera. Sama myśl, że miałby pokazać swoje wspaniałe skrzydła komuś takiemu sprawiała, że przechodziły go dreszcze.

Nie, Sam na dostąpienie takiego zaszczytu po prostu nie zasługiwał.
Dean? Być może, ale na pewno nie młodszy Winchester.

A potem? Potem poszło jakoś samo. Minęły lata, a postrzeganie Samuela w oczach Casa zrobiło zwrot o sto osiemdziesiąt stopni.

I może anioł byłby nawet skłonny pokazać swoje skrzydła, gdyby nie fakt, że właściwie było już trochę za późno, bo stan, w jakim się teraz znajdowały sprawiał, że prędzej odciąłby je sobie własnoręcznie niż pozwolił Winchesterom zobaczyć je takimi.

Tak więc wcześniejszą pychę zastąpił po prostu zwykły wstyd.

A Sam? Sam mógłby powiedzieć na ten temat wiele. Wygarnąć Castielowi, mieć pretensje, nalegać. Tymczasem stwierdził tylko, że wcale nie musi ich widzieć, żeby doskonale wiedzieć, że są przepiękne, nawet pomimo trawiących je od lat choroby.

wow, popatrzcie no, napisałam coś

Sassy headcanons ↠ s p nOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz