【11】Ogrody Edenu

78 14 3
                                    

poprosiłam o randomowe słowa, które mogłyby pokonać zastój weny. dae_monium rzuciła mi „ogrody".

no to są ogrody, o.

Czasami, kiedy w bunkrze są tylko Castiel i Sam, anioł zaczyna snuć opowieści o tym, jak dla niego zawsze wyglądało Niebo. Bo postrzeganie go przez ludzi i anioły po prostu diametralnie się od siebie różni, okej? Poza tym, jedyna wizyta Winchesterów w Królestwie odbyła się właściwie pod dyktando Zachariasza, co według serafina automatycznie czyniło całe doświadczenie całkowicie bezwartościowym i poczuwał się do obowiązku, aby tę przykrą sytuację jakoś skontrować.

Na samym początku próbował z Deanem, jako że był święcie przekonany o tym, że ich więź była conajmniej kilkukrotnie większa niż to, co kiedykolwiek stworzył z Samem. Tylko że tutaj plan spalił na panewce, ale nie dlatego, że Dean nie chciał go słuchać, nie. Po prostu oboje doszli do wniosku, że mimo że to temat wybitnie ciekawy, to najnormalniej w świecie nie jest on ze starszym Winchesterem kompatybilny.

Zupełnie inaczej, jak się okazało, miała się sprawa z Samem, który był przecież głodny każdej wiedzy, jakakolwiek by ona nie była. A że, cóż, Niebiosa interesowały go już od najmłodszych lat, to Castielowi tym razem opowiadało się o nich po prostu dobrze i tak spędzali razem wolny czas, jako urozmaicenie od netflixowych seriali.

Natomiast tematem, o którym Cas lubił mówić szczególnie, były Ogrody Edenu, w którym to rozpoczęło się wszelkie Stworzenie. Może dlatego, że to było jego ulubione miejsce we wszechświecie, może dlatego, że Ogrody były tak nieskończenie przepiękne, że już sama próba ich opisania zajmowała im kilka dobrych rozmów z rzędu, a może dlatego, że Castiel tak bardzo kochał, kiedy oczy Sama płonęły tym jasnym blaskiem czystej ciekawości.

Bo o Edenie naprawdę trzeba było mówić całymi dniami, żeby pokryć cały asortyment roślin, stworzeń czy grzybów, które miały tam swój dom, nie mówiąc już o ich rozległości, rozmieszczeniu czy tym, jak anioły lubiły spędzać tam czas. W końcu jednak się udało, informacje zostały też odpowiednio skatalogowane, jako że nigdy nie wiadomo, jaka wiedza okaże się przydatną i wszystko poniekąd rozeszło się po kościach, a oni przeszli do kolejnego tematu.

Tylko że nie, nie tak naprawdę, bo kiedy tylko Sam zobaczył, z jaką pasją Cas opowiada o Edenie, chciał przynajmniej po części zrekompensować mu fakt, że przez niego i jego brata, a także cały apokaliptyczny burdel i to, co przyszło później, ten prawdopodobnie nie będzie miał już okazji prawdziwie cieszyć się tym widokiem. Właściwie to chciał zorganizować coś w stylu szklarni, bo miejsce mieli, jednak natknął się na przeszkodę nie do przebycia, a mianowicie kwestię doprowadzania światła, co było najnormalniej w świecie niemożliwe.

A wkurzało go to cholernie, do tego nawet stopnia, że w końcu sam wyjawił swój zamysł aniołowi, kiedy akurat przechodzili koło sklepu ogrodniczego, następnie przepraszając za fakt, iż nie da się go za Chiny Ludowe zrealizować.

A Castiel, cóż, Cas tylko roześmiał się nieco zaskoczony, po czym stwierdził, że to nic nie szkodzi. No bo, hej, wprawdzie Ogrody pozostawały aktualnie dla niego zamknięte, ale Ziemia też miała swoje uroki i naprawdę świetne sposoby spędzania wolnego czasu.

Przez „uroki" miał właściwie na myśli kogoś bardzo konkretnego, ale to pozostawało wiedzą przeznaczoną wyłącznie dla Sama, ludzie przechodzący akurat koło nich wcale tego wiedzieć nie musieli, co nie?

Sassy headcanons ↠ s p nOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz