12

22 5 0
                                    

Po wejściu do domu zobaczyłam mamę, która całowała się z "moim tatusiem". Nie rozumiem jak ona w ogóle może go dotykać. Spotykają się tylko kilka razy w przeciągu trzech, czterech lat. Z tego co wiem, poznali się w pracy - przyjechał po swoją żonę, która pracowała z moją mamą w firmie. Dziewięć lat temu żona Philipa zginęła w wypadku samochodowym i moja mama zaczęła go wspierać, pocieszać, prawdopodobnie też wpłacała mu pieniądze na konto.

Trzy lata po śmierci mamy Max'a, mój tata został oskarżony o morderstwo, a miesiąc później moi rodzice wzięli rozwód. Po trzynastu latach wspaniałego małżeństwa moja kochana mamusia po prostu uwierzyła, że mój tata kogoś zabił, rok po rozwodzie mama wyszła za Philipa. Jak miałam dwanaście lat wyjechała.

Po chwili rozmyślania zorientowałam się, że się popłakałam, a moja rodzicielka i ojczym się na mnie patrzą. Otarłam łzy i zdjęłam buty. Chciałam przejść obok nich, ale mama złapała mnie za rękę.

- Coś się stało kochanie? - zapytała żartobliwie.

- Piłaś?

- Jest dorosła, chyba jej wolno? - powiedział "tatuś"

- Właśnie - powiedziała z uśmiechem na ustach mama.

- Skoro piłaś, to nie mamy o czym gadać.

- Nawet jak nie piję to nie mamy o czym gadać. Na szczęście jutro wyjeżdżam, więc nie będę się z tobą użerać.

- Skoro tak, to ja już pójdę.

- Najlepiej wyjdź z domu i nie wracaj - zaśmiał się Philip, a mama też zaczęła się śmiać.

- Z wielką chęcią to zrobię - uśmiechnęłam się przez łzy, ubrałam buty i wyszłam z domu.

Mama ma strasznie słabą głowę, ale nie mogę jej zmusić do nie picia. Szłam chodnikiem ze spuszczoną głową, w pewnym momencie wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i zobaczyłam Matt'a. Wtuliłam się w niego, a on mnie obiął. Staliśmy tak z 10 minut, mogłabym tak wiecznie. Znam go krótko, ale czuję się przy nim bezpiecznie.

- Madie, co się dzieje? - zapytał przejęty.

- Długa historia - oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.

- Opowiadaj, mam czas.

- Okej, usiądziemy gdzieś?

- Dobra, może pójdziemy do parku czy coś? - pokiwałam głową.

Poszliśmy do parku i usiedliśmy na jakiejś ławce.

- No to, co się stało? - zapytał Matthew.

- Moja mama pracuję w firmie i często wyjeżdża za granicę, a jej mąż, z którym mieszkam jest alkoholikiem. Dzisiaj moja mama się z nim napiła, a ma słabą głowę do alkoholu i powiedziała, że dobrze, że jutro gdzieś jedzie, bo nie będzie musiała się ze mną użerać. Wtedy powiedziałam, że już pójdę, a ojczym powiedział, że najlepiej żebym wyszła i nie wracała.

- Okropnie ci współczuję - objął mnie.

- Nie musisz - uśmiechnęłam się przez łzy.

- Nie płacz, nie warto. Ona była pod wpływem alkoholu i dlatego tak powiedziała - otarł mi łzę z policzka.

- Wiem, to moja matka. To boli, gdy usłyszysz coś takiego od osoby, która cię urodziła.

- Będzie dobrze, teraz o tym nie myśl - wtuliłam się w niego.

- Dziękuję - spojrzałam mu w oczy.

- To naprawdę nic wielkiego - uśmiechnął się.

- Niby nie, ale rozmowa pomaga.

- To czysta przyjemność - pocałował mnie w czoło.

Sprawdziłam godzinę - 18:43. Szybko zleciło, jesteśmy tu godzinę, a ja się czuję jakby minęło 5 minut.

- Idziemy gdzieś? - zapytałam.

- No, możemy.

- To gdzie idziemy?

- Jak chcesz to możemy iść do mnie. Rodziców nie ma w domu, a z tego co wiem to mama zrobiła ciasto czekoladowe - uśmiechnął się.

- Okej.

Matt wstał z ławki stanął przede mną i się odwrócił.

- Co ty robisz?

- Droga pani, Wehikuł Matt-Mobil zaprasza na przejażdżkę, gotowa do drogi?

- Gotowa - zaśmiałam się i weszłam mu na plecy. - Nie jestem za ciężka?

- Jezu, ty ważysz z tonę - ugiął kolana.

- Aż tak? To może ja zejdę?

- Żartuję sobie - zaśmiał się. - Jesteś leciutka.

- Bardzo. Śmieszny. Żart. Ha. Ha. Ha - powiedziałam każde słowo oddzielnie.

- Oj nie obrażaj się.

- Nie obraziłam się.

- Jak nie? Przecież widzę.

- Jestem ciekawa co? Jest tak ciemno, że nawet nie widzę twojej twarzy.

- Dzięki tamtej lampie wszystko widzę - wskazał palcem na jedyne jasne miejsce.

- To faktycznie dużo widzisz - zaśmiałam się.

- Gotowa do drogi?

- Gotowa.

- Proszę zapiąć pas.

- Już - uśmiechnęłam się i go objęłam.

Matt zaczął iść, potem chwilę biegł. Oparłam głowę na jego plecach i zamknęłam oczy. Po chwili "dojechaliśmy" na miejsce. Stanęliśmy przed wysokim, ceglanym blokiem.

- Jesteśmy na końcu trasy, proszę wysiąść z Matt-Mobilu.

- Naturalnie - zaśmiałam się i z niego zeskoczyłam.

Matt otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Przeszedł obok mnie i wszedł na schody, szłam za nim i zaczęłam liczyć piętra. Pierwsze piętro, drugie piętro, trzecie piętro, a potem przestałam liczyć. Na szczęście się zatrzymaliśmy.

- Już?

- Tak - zaśmiał się chłopak.

- Na którym piętrze ty mieszkasz?

- Na siódmym.

- Dobrze, że nie na ostatnim.

- To jest ostatnie piętro - zaśmiał się.

- Ale tu są schody - pokazałam palcem na kolejne stopnie.

- One prowadzą do wejścia na dach.

- I wszystko stało się jasne.

Matthew otworzył drzwi i czekał aż wejdę. Na przeciwko wejścia do mieszkania była kuchnia, z której można przejść do jadalni i salonu. Oprócz tego jest pięć pokoi, wnioskuję że pokój Matt'a, jego rodzicówi, łazienka, ale co do dwóch pozostałych to nie mam pojęcia co tam jest.

- Matt, co jest w tych pokojach?

- To tak. Ten jest mój - wskazał pokój najniżej nas. - Tu jest łazienka - po pokazał pokój naprzeciwko. - Obok pokój rodziców i pokój mojej siostry.

- Masz siostrę?

- Tak. Nazywa się Alice.

- Ile ma lat?

- Nie cały rok - uśmiechnął się.

Poszłam do łazienki umyć ręce, spojrzałam w lustro i zobaczyłam jak strasznie się rozmazałam, więc zmyłam wodą ślady tuszu z policzków i poszłam do kuchni.

*****
Na dzisiaj 882 słowa.
Jestem na wyjeździe, więc nie wiem czy będę mieć dużo czasu na pisanie rozdziałów, ale postaram się wstawiać rozdziały.
Dziękuję wszystkim, którzy czytają.

Oficjalnie informuję, że rozdziały w środy się nie pojawiają.
❤️✨

My First Escape [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz