Odrobiłem zadanie domowe na jutro i zszedłem na dół, żeby posprzątać trochę w kuchni.
- Jesteś śmieciem Max - usłyszałem szept z ziemi.
- Tak? Pierwsze słyszę - przykucnąłem obok niego.
- Usłyszysz to jeszcze wiele razy. Jesteś śmieciem, męska dziwką, dupkiem, sukinsynem i tchórzem - zaśmiał się.
- Bardzo mnie obchodzi twoje zdanie, tatusiu - uśmiechnąłem się chamsko po czym walnąłem go w twarz. Niby mnie nie obchodzi, ale to zabolało w końcu to mój ojciec.
Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Włączyłem telewizor, ale po kilku przełączonych kanałach go wyłączyłem. Ojciec mimo iż jest skończony to i tak miał rację i dobrze o tym wiem. Chciałabym się zmienić, ale nie mam po co - lubię jak jest.
Usłyszałem zamykanie drzwi. Wendy wyszła, a to oznacza, że Mad jest na dole. Chciałbym z nią pogadać, ale wiem, że ona nie chce i nawet nie próbuję. Spojrzałem w stronę korytarza i zobaczyłem jej piękne jasnozielone oczy przyglądające mi się. Chociaż do końca nie wiem na co patrzy - nie zwraca na mnie uwagi, czyli o czymś myśli. W kuchni coś się stłukło, a ona jak poparzona pobiegła na górę.
Zrobił się wieczór, więc poszedłem na balkon i wyjąłem z kieszeni moje ulubione papierosy Malboro. Pozwalają mi się zrelaksować, wziąłem jednego i się zaciągnąłem. Potem drugiego, trzeciego i tak skończyłem na piątym. Nie wiem czemu spaliłem ich aż tyle, ale nie czuję się źle.
Ktoś usiadł obok mnie, odwróciłem głowę w prawo i zobaczyłem Madison patrzącą przed siebie ze łzami w oczach.
- Wiesz co się właśnie stało? - odezwała się drżącym głosem.
- Nie wiem - przyznałem.
- Ciocia się wyprowadza - łza spłynęła jej po policzku. Wytarłem ją, a ona się do mnie przytuliła.
Siedzieliśmy tak chwilę i przyszła mi do głowy myśl. Skoro jej ciocia wyjeżdża, mój ojciec ma na nas wyjebane, jej matka w sumie też, to może uciekniemy? Nie, to zły pomysł, ona mnie nienawidzi, więc się nie zgodzi. Z drugiej strony z jakiegoś powodu mnie teraz przytula. Ugh, dlaczego kobiety są tak skomplikowane?
- Mad? - zapytałem cicho, nie uzyskałem odpowiedzi co oznacza, że zasnęła.
Położyłem nas u siebie w łóżku, bo uznałem, że nie będę jej nosić, a dla mnie to bez różnicy.
Madison
Obudziłam się u Max'a w pokoju, spojrzałam na zegar na ścianie - 7:23. Mam 15 minut żeby wyjść z domu. Dobra, trzeba obudzić tego śpiocha, ale najpierw się ubiorę.
Poszłam do mojego pokoju, wzięłam prysznic i zrobiłam delikatny makijaż. Założyłam na siebie ciemnozielony top z Adidasa, czarne legginsy i do tego zieloną bomberkę - jest koniec lutego, więc przydałoby się coś na siebie narzucić.
Otworzyłam drzwi do pokoju Max'a i od razu tego pożałowałam. Stał na środku pokoju w samym ręczniku, zarumieniłam się, on się zaśmiał, a ja zamknęłam drzwi.
Wróciłam do pokoju wzięłam plecak i poszłam na przystanek. Autobus spóźnił się o 3 minuty - faaaajnie spóźnię się do szkoły. Nie lubię tego robić, nie dlatego, że jestem jakąś prymuską, ale muszę mówić przed całą klasą. Po za tym jak przychodzę spóźniona to cała klasa się gapi.
Przyjechałam pod szkołę i przeszłam przez cały parking bardzo szybko. Po wejściu do szkoły skierowałam się pod klasę. Na drugim końcu korytarza zobaczyłam wysokiego czarnowłosego chłopaka, który szedł w moją stronę. Serce zabiło mi szybciej i poczułam motylki w brzuchu - widzę go pierwszy raz, czyli musi być nowy.
- Cześć - przywitał się.
- Hej - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Jestem nowy i szukam sali od geografii. Wiesz gdzie jest?
- Wiem, właściwie to pod nią stoimy - zaśmiałam się. - Nazywam się Madison.
- Miło mi cię poznać. Ja jestem Matthew, ale możesz mówić Matt.
- Czyli teraz będziesz się tu uczyć? - pokiwał głową. - Skąd jesteś?
- Z Kalifornii, a dokładniej z Bakersfield.
Dzwonek, tłok uczniów wchodzi do klasy. Siadam na końcu klasy przy ścianie, jak zwykle obok mnie jest wolne miejsce - nikt ze mną nie siada. Tym razem na mojej ławce pojawił się cień chłopaka. Podniosłam głowę i zobaczyłam Matt'a, uśmiechnął się.
- Mogę usiąść? - zapytał.
- Jasne.
- Jaka jest nauczycielka?
- Całkiem spoko, ale mówi to co ma powiedzieć i nie tłumaczy osobom, które nie rozumieją.
- To czemu jest "całkiem spoko"? - nakreślił cudzysłów w powietrzu.
- Bo nie zadaje nic do domu, a na sprawdziany uczyć się nie trzeba bo są banalne.
- Jak ktoś jest inteligentny to wszytko jest łatwe.
- Znamy się nie dłużej niż pięć minut, a ty już próbujesz mnie poderwać? - zaśmiałam się.
- Parker i Murray! Porozmawiać możecie po lekcji! - wrzasnęła nauczycielka.
Cała klasa ucichła, a pani Parkinson zaczęła pisać temat na tablicy. Po kilkudziesięciu minutach lekcji poczułam jak ktoś mnie szturcha w ramię, więc się obróciłam.
- Co?
- Chcesz iść ze mną do kawiarni po szkole?
- Na randkę?
- Nie, chciałbym cię po prostu lepiej poznać.
- Okej, ale po szkole nie mogę. Zerwijmy się z lekcji.
- Dobra, ale dopiero po matmie.
- Jak tam chcesz.
Wróciłam do notowania. W końcu usłyszałam ten upragniony dźwięk - dzwonek. Wyszłam z klasy przepychając się między uczniami. Cała klasa poszła w stronę klasy od matmy, ja poszłam w drugą stronę. Skręciłam korytarzem lewo i usiadłam na moim ulubionym parapecie. Zwykle tu przesiaduję całe przerwy, dlatego że nikt tu nie chodzi, a szczerze mówiąc jestem introwertykiem. Z nikim w klasie nie mam dobrego kontaktu, ale nie przeszkadza mi to. Mam klasę o profilu technicznym, wszyscy nauczyciele mówią, że "mam talent" - nie uważam, że jestem jakoś szczególnie uzdolniona, ale z nauczycielami się nie dyskutuje.
CZYTASZ
My First Escape [ZAWIESZONE]
AcţiuneOkładkę wykonała: PoProstuQueen Szesnastoletnia Madison Parker po drugim ślubie matki jest bita przez ojczyma, gdy na horyzoncie pojawia się opcja ucieczki postanawia ją wykorzystać. Trudno jest jej zostawić przyjaciół - chociaż ma ich niewielu. Uda...