- Ja się wyprowadzam.Zamarłam - moja jedyna opcja "legalnej" ucieczki stąd właśnie zniknęła.
- Dokąd? - zapytałam z goryczą.
- Do Kanady.
- Ekstra - spuściłam głowę.
Nie chcę żeby wyjeżdżała, jest jedyną rodziną którą mam blisko. Mama pracuje i nie ma dla mnie czasu. Tata siedzi w więzieniu. W szkole z nikim nie gadam. Ojczym jest okropny, a Max jest dwulicowy. Kanada jest dzień drogi od San Jose, więc z dojazdem kiepsko.
- Gdzie dokładnie? - nie wiem po co zapytałam, ale jeśli będzie opcja odwiedzin to chyba muszę wiedzieć gdzie mam jechać, prawda?
- Calgary. Przepraszam, że mówię ci to teraz, ale praktycznie nie mamy ze sobą kontaktu - oczy jej się zaszkliły.
- Ciociu, przecież to nie twoja wina, a jeszcze nie zapytałam. Kiedy wyjeżdżasz?
- Po jutrze - spłynęła jej łza po policzku, a potem kolejna. Nie lubię jak ludzie płaczą.
- Nie płacz - przytuliłam ją.
- Nie chcę cię zostawiać z tą patologią - znowu poleciało jej kilka łez.
- Radziłam sobie przez ostatnie pięć lat to teraz też sobie poradzę.
Ciocia uśmiechnęła się i mnie objęła.
Ja się w nią wtuliłam, siedziałyśmy tak chwilę. Wiem, że niestety ciocia musi wyjść zanim ktoś ją zobaczy, bo albo mi się dostanie albo w gorszym przypadku oberwie ona.Mogłabym zadzwonić na policję, prawda? Otóż nie. Nie mam ani telefonu, ani komputera, a z domu mogę wychodzić tylko do szkoły. Mama się mną nie przejmuje, bo jest zbyt zapracowana. Szczerze, to nawet nie wiem po co ona wzięła ślub poraz kolejny skoro nawet nie rozmawia ze swoim mężem.
- Ciociu idź już do domu, bo ojczym w każdej chwili może tu przyjść.
- Dobrze kochanie, masz rację. Lepiej jak pójdę, bo to się może źle skończyć - uśmiechnęła się krzywo.
Odprowadziłam ją do drzwi, a gdy skierowałam się w stronę schodów zauważyłam Max'a siedzącego w salonie patrzącego na swoje ręce. Ten chłopak mnie intryguje, nic o nim nie wiem, a mieszkam z nim pięć lat. Jest starszy o rok i trzy miesiące, zawsze się rządził i mi dokuczał, ale z wiekiem był coraz bardziej nieznośny. Od roku zachowuje się normalnie w stosunku do mnie. Nie wiem o co mu chodzi.
Z zastanowień wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła, który wydobywał się z kuchni. Pobiegłam na górę i zamknęłam pokój na klucz. Ojczyma boję się jak ognia - serio boję się ognia i staram się go unikać o ile to możliwe. Usiadłam przy biurku, wzięłam kartkę i ołówek i zaczęłam rysować.
Max
2 godziny wcześniejPo wyczerpującym dniu wracam do domu. Nie lubię tam wracać z jednego powodu - mój ojciec. Od śmierci mamy jest nieznośny, jest okropnym alkoholikiem. Najgorsze w jego nadużyciu alkoholu jest to, że drze ryja i bije Madison. Nie wiem co on do niej ma, traktuje ją jak służącą, bo temu idiocie się nie chce nic robić. Poszedłem dzisiaj na około żeby przyjść późnej.
Wyciągnąłem klucz do domu, ale drzwi były otwarte. Wszedłem po cichu do środka i zauważyłem kobietę w granatowej marynarce wchodząca po schodach. Nie zdziwił mnie ten widok, wiem że Wendy odwiedza od czasu do czasu swoją bratanicę. Nie mam nic przeciwko, w końcu ma prawo, ale ojca to nadmiernie wkurza. Poszedłem do kuchni zrobić sobie kanapkę i poszedłem na górę do mojego pokoju.
Usiadłem na łóżku i gapiłem się w sufit - nie mam co robić. Całymi dniami albo jestem na melanżach albo u znajomych albo sobie dziwki sprowadzam, ale tak okazjonalnie. Jestem ciekawy po co Wendy przyszła, w tym momencie przypomniałem sobie co trzymała w ręce. To oznacza, że Mad ma urodziny. Kurwa muszę jej prezent kupić, okej nie muszę, ale chcę.
Chwyciłem telefon - kilka powiadomień z Facebooka, kilka z YouTube i trzy nieodebrane połączenia od Amandy. Ta dziewczyna naprawdę nie da mi spokoju. Wczoraj dzwoniła sześć razy. Olewam ją, bo już z nią spałem i nie jest jakaś zajebiście dobra, więc nie mam o czym z nią gadać. No wiem, jestem dupkiem.
- Co to kurwa jest za gówno?! - usłyszałem wrzask ojca, to się źle skończy.
Zbiegłem po schodach na dół i zobaczyłem w drzwiach do kuchni trzęsącą się Madison i mojego ojca, który chce jej ostro wpierdolić. Podniósł rękę, a ja złapałem go za pięść. Spojrzał na mnie i chciał uderzyć mnie drugą ręką, ale ją też złapałem. Kilka sekund później pierdolnąłem go pięścią w twarz tak mocno, że upadł na ziemię.
Odwróciłem się w stronę tej drobniutkiej blondyneczki, podszedłem do niej i objąłem ją w talii. Odsunęła się ode mnie i popatrzyła na mnie z wyrzutem.
- Co ty robisz?
- Chciałbym żebyś mi podziękowała - uśmiechnąłem się.
- Dziękuję - uśmiechnęła się chamsko i poszła do pokoju.
Poparzyłem na mojego ojca i pokręciłem głową. Jest mi za niego wstyd, boję się, że Madison nie lubi mnie przez niego. Skierowałem się w stronę schodów, przechodząc obok pokoju mojej przyszywanej siostry usłyszałem jak rozmawia z ciocią.
- Uderzył cię? - zapytała Wendy.
- Nie, Max go powstrzymał w ostatniej chwili.
- Wspaniały z niego chłopak - uśmiechnąłem się do siebie i poszedłem do pokoju.
Odrobiłem zadanie domowe na jutro i zszedłem na dół, żeby posprzątać trochę w kuchni.
CZYTASZ
My First Escape [ZAWIESZONE]
AçãoOkładkę wykonała: PoProstuQueen Szesnastoletnia Madison Parker po drugim ślubie matki jest bita przez ojczyma, gdy na horyzoncie pojawia się opcja ucieczki postanawia ją wykorzystać. Trudno jest jej zostawić przyjaciół - chociaż ma ich niewielu. Uda...