-Ale sie najadłam-jęczy Sky garpiąc się i wzdychając. Idziemy właśnie przez park starając się chociaż w części zrzucić niezdrowy posiłek.
-Ale przynajmniej jesteś szczęśliwa-klepie ją po plecach, a ta przytakuje.
-Nigdy nie jadłam tak dobrego jedzenia.
-To rodzice nie zabierają cie w takie miejsca?-pytam. Sky zaciska usta w wąską linie a jej wzrok ląduje na chodniku przed nami.
-Nie-odpowiada krótko, a ja wiem, że nie chce o tym rozmawiać.
-Chcesz gofra?-pytam wskazując na budke obok nas.
-Chyba oszalałeś. Zjadłam tyle, a ty jeszcze mnie o gofra pytasz.
-Okej okej-zanosze sie śmiechem po czym zarzucam na jej ramiona kurtkę.-załóż ją. Jest zimno, a ty masz cienką bluzkę.
-Będzie ci zimno.
-Pod tą górą mięśni?-prycham.-nigdy.
-Masz naprawdę duże ego.
-Nie tylko ego skarbie-mrugam do niej, a ta odwraca wzrok i rumieni się, a ja uśmiecham się triumfalnie, więc chyba zakumała o co chodzi.
-Wiesz...musze niedługo wracać-spuszcza wzrok na chodnik.
-Moge cie odwieść.
-Nie trzeba. Naprawdę.
-Powoli się ściemnia. Będzie bezpieczniej jak cie odprowadzę.
-Nie-kręci głową.-lepiej będzie jak pójde sama-powiedziała bardzo cicho, ale niestety to usłyszałem.
-Co masz na myśli?
-Nic. Muszę już iść.
-Sky-warcze i łapie ją za nadgarstek, a szatynka syczy z bólu więc ją puszczam.-przepraszam. Nie chciałem cie skrzywdzić. O co chodzi?
-Poprostu...musze iść-mówi robiąc krok do tyłu.
-Ale Sky. Powiedz chociaż dlaczego?
-Narazie Dylan-mówi a następnie biegiem rusza przed siebie, a ja stoję i patrze się tam gdzie jeszcze przed chwilą stała dziewczyna. Czegoś mi nie mówi. A ja dowiem się czego...
***-Możesz zamknąć jej jadaczkę!?-krzycze do mamy która próbuje uspokoić Judie po tym gdy mama wyłączyła jej telewizor, aby ją wykąpać i teraz próbuje ją dać do wanny.
-To mi pomóż, a nie tylko narzekasz-syczy
-Jem-mrucze wkładając do ust łyżke płatków.
Usłyszałem śmiech mojej siostry, a po chwili wbiegła do kuchni...cała goła i roześmiana.
-Boże Judie-jęcze.-ja chce jeść, a nie oglądać cie nago.
Dziewczyna jedynie zaczyna się śmiać, a po chwili wydała z siebie głośny pisk i zaczęła uciekać gdy przybiegła tu mama.
-Nie wytrzymam z tym dzieckiem-wysapała.-Judie!
Usłyszałem śmiech siostry, a po chwili jej stopy na podłodze. Judie tak ma zawsze. Gdy słyszy słowo "kąpiel" ucieka i mało kto potrafi ją złapać.
Dopiero gdy usłyszałem wrzask dziecka zorientowałem się, że mama ją złapała.
-A teraz do kąpieli-mówi, a dziewczynka głośno krzyki przez co się krzywie. Nienawidze pisków dziecka. Odkładam miske do zmywarki i idę do swojego pokoju gdzie przez półtorej godziny leże i poprostu bawie się telefonem.
-Dylan-do pokoju wchodzi moja mama ubrana w różowy szlafrok i z mokrymi włosami.
-Już się wykąpałaś?-marszcze brwi.
-Kąpałam Judie i tak to się skończyło.
-Co chcesz?-pytam siadając i opierając się o ściane.
-Jest sprawa-wzdycha i drapie sie po głowie.
-Słucham.
-Poprostu...ja i tata jutro wychodzimy i nie będzie nas całą noc. Zaprosili nas na bankiet.
-Dobra. Przecież to normalka-wzruszam ramionami.
-Nie do końca. Bo Maddie wychodzi też do Tysona. I zostaje sprawa...Judie.
-Zabierzcie ją do dziadków, albo do sąsiadki. Lubi się nią przecież zajmować.
-Tak, tylko że dziadkowie wyjechali do Grecji, a pani Grace złamała nogę i nie może się nim opiekować. Więc zostaje nam jedna opcja...
-Nie kończ-przerywam jej machnięciem ręki.-czy ty sugerujesz, że ja...że ja mam...
-Tak-przytakuje.
-Nie ma szans!-wyrzucam ręce w góre.-dajcie ją do żłobka czy gdzieś. Nie będe z nią siedział i się z nią opiekował!
-Dylan, prosze...
-Mamo nie!-krzycze widząc ból w jej oczach.-nie zrobie tego. Nie będe za nią biegał, żeby się wykąpała, nie będe bawić się z nią lalkami i uciszać!
-To twoja siostra Dylan...
-I co z tego?-fukam.-nie chce się nią opiekować i to całą noc! Nie smucicie mnie.
-Dylan, zrozum nas. Ten jeden raz.
-Kompletnie nie umiem zajmować się dziećmi-uspokajam się lekko widząc smutek na twarzy mojej mamy.
-Może znasz kogoś kto umie?-sugeruje. Nikt nie przychodzi mi do głowy. Bow wątpie, żeby Cody albo któryś z moich kumplu umiał opiekować się kulkuletnią dziewczynką.
Gdy już mam odpowiedzieć przychodzi mi do głowy jedna jedyna osoba która mam nadzieje, że się zgodzi.
-Daj mi chwile. Napisze i ci powiem.
-Dziękuje!-piszczy moja mama i wychodzi z pokoju, a ja odblokiwywuje telefon.
Ja-Musisz mi pomóc :/
Odpowiedź przychodzi po jakiś dziesięciu minutach.
Sky-Co się stało?
Ja-Moji rodzice gdzieś jutro idą na całą noc i musze zająć się siostrą. A pamiętam jak mówiłaś, że uwielbiasz dzieci i się nimi opiekowałaś.
Sky-Chcesz, żebym była niańką twojej siostry?
Ja-Poprostu, żebyś mi pomogła. Ja sobie nie poradze, a moja siostra to diabeł!
Sky-Nie może być chyba taka zła ;)
Ja-Jest gorzej niż źle. Uwierz mi
Sky-Jutro o dziewietnastej. Może być?
Ja-Jesteś cudowna! Będe czekać!
Idę na dół i mówie mamie o mojej propozycji, a ta nie może pohamować radości, dlatego zaraz po tym gdy jej to powiedziałem wróciłem do siebie do pokoju, aby przygotować się do spania.
CZYTASZ
Poprostu mi zaufaj
Teen FictionDwudziesto letni Dylan to chłopak dla którego zabawa i panienki do łóżka są na pierwszym miejscu, bo jak sam twierdzi: jest młody i musi się wybawić, dlatego też nikogo nie traktuje poważnie, a myśli jedynie o sobie i swoich zachciankach. Co się sta...