44. Zostaw Sky!

26K 1K 171
                                    

Nadeszła wiosna. Koniec z ciągłym śniegiem, z mrozem i z grubymi kurtkami. Nawet nie wiecie jak się ciesze, że teraz będzie coraz cieplej. Wychodząc z domu nie musze poświęcić przynajmniej piętnastu minut na ubranie się, ani nie muszę odśnieżać przed domem. Żegnaj śniegu! 

Mimo, że był maj na zewnątrz było naprawdę ciepło. Jak na początku lata. Miło było wyjść w zwykłej bluzie bez konieczności ubierania się na cebulke.

Korzystając z tak ładnej pogody wyszedłem z Codym do knajpy. Coraz rzadziej mieliśmy czas na męskie wyjścia, bo albo ja nie mam czasu, albo on jest zajęty. A ponieważ Maddie wyciągnęła Sky na jakieś zakupy ja postanowiłem spotkać się z Codym. Więc skończyliśmy pijąc piwo w naszej ulubionej knajpce. Kiedyś naszą rutyną było też patrzenie na ładne dziewczyny, ocenianie ich nóg, tyłka czy twarzy, albo poprostu flirtowanie. Teraz-gdy sami mamy dziewczyny nie zwracamy uwagę na panoczące się w okół nas paniusie. Nadal nie przyzwyczaiłem się do tego, że jestem zajęty. Że mam dziewczynę i to taką za którą nigdy bym sie nie uganiał. Nie wiem w którym momencie coś do niej poczułem. Wmawiałem sobie, że to nic takiego, że jest jak każda dziewczyna, że nic w niej nie widzę. Ale za każdym razem wracałem do punktu wyjścia. Nie chodzę z nią z litości, jak większość uważa. Nie przez jej przeszłość czy przez jej blizny. Chodzę z nią bo dla mnie jest idealna. Jest piękna taka jaka jest. Nigdy nie zależało mi tak na żadnej kobiecie. Godzina bez niej jest dla mnie męczarnią. Chce ją całować, przytulać i chronić przed złem tego świata. Chce, żeby była tylko moja. Mam ochotę powybijać zęby kretynom którzy patrzą na nią krzywym wzrokiem. Tak strasznie mi na niej zależy. Nie wiem kiedy to się stało. Tak nagle...ja poprostu chce ją codziennie móc pocieszać i zasypiać z nią u boku. Chce codziennie ją całować i poprawiać humor. Chce, żeby poprostu była szczęśliwa...

-Dylan-Cody pstryknął mi palcami przed nosem.-odleciałeś. Gapiłeś się w jeden punkt.

-Wybacz, zamyśliłem się. Co mówiłeś?-pytam upijając troche piwa.

-W sumie nic ciekawego-wzrusza ramionami.-wszystko okej? 

-W jak najlepszym-uśmiecham się.

-Domyślam się, że masz dobry humor. Co jest tego powodem? Albo raczej kto?-rusza dwuznacznie brwiami, a ja lekko uderzam go w brzuch.

-Nikt. Daj spokój.

-Yhym. Wiem o kim myślałeś. Mówiłem ci, że miłość ciebie też złapie.

-Oh zamknij się! 

-Ale miałem racje-parsknął śmiechem i upił trochę piwa.-widzisz? Teraz ty też jesteś zajęty i nie patrzysz na inne laski.

-Skąd to wiesz?

-To widać. Tyle dziewczyn przechodziło obok ciebie i normalnie byś na nie spojrzał i zaczął flirtować.

-Jestem wiernym chłopakiem.

-Szacun. Zwłaszcza, że to twój pierwsyz poważny związek. Muszę jej chyba za to podziękować.

-Wracajmy już-dopijam alkohol i wstaje z wysokiego, barowego krzesła.

-Masz racje-blondyn powtarza moje ruchy.-muszę wrócić do domu, bo matka coś ode mnie chciała.

-Przyznaj poprostu, że chcesz zadzwonić do Lidii-parskam gdy wychodzimy z lokalu.

-Bingo!
***

Wchodzę do domu czując zapach domowego obiadu. Ściągam buty kładając je na szafce w korytarzu i idę do kuchni. Zastaje tam mamę i...Sky które paplają na różne tematy robiąc przy tym obiad. W tle leci jakaś cicha muzyka z radia. Nie mogę się napatrzeć na Sky. Nawet gotując wygląda sekownie. Opinające legginsy tylko pobudzają moją wyobraźnie, a żółta bluzka idealnie opina jej chude ciało. Delikatnie kołysze biodrami w rytm jakiejś muzyki, a ja nie mogę się powstrzymać. Podchodzę do niej i obejmuje ją w talii podnosząc lekko do góry. Szatynka piszczy zaskoczona, a moja mama cicho chichocze.

-Wystraszyłeś mnie-odpowiada gdy z powrotem stawiam ją na podłodze.

-Wybacz nie chciałem-śmieje się cicho i odwracam ją przodem do siebie obejmując ją w talii.-co dzisiaj robiłaś?

-Byłam z Maddie na zakupach-szepcze również cicho.

-Mhm. A poza tym?

-A poza tym...opiekowałem się twoją młodszą siostrą.

-Nie zamęczyła cie?-pytam tuż przy jej ustach.

-Grzeczna jak aniołach-szepcze.

-Boże, ludzie!-krzyczy moja mama przez co odsuwamy się od niej.-ja rozumiem, że amory, miłość i tak dalej, sle idźcie z tym gdzie indziej. Ja tu próbuje gotować.

-Mogę pani pomóc-odpowiada szatynka, a moja mama macha jedynie ręką.

-Myśle, że Dylan cie już nie puści. Idźcie do pokoju. Tylko grzecznie mi tam-grozi palcem.

-Słyszałaś? Idziemy do pokoju-mówie tuż przy jej uchu, a następnie biore ją na ręce.

-Dylan, puść!-piszczy śmiejąc się. Posyłam jej jedynie całusa w powietrzu i idę z nią po schodach.

-Dlaczego Sky krzyczy? I czemu nosisz ją na rękach?-z pokoju jak poparzona wybiegła Judie ze strojem jednorożca, dwoma warkoczykami i pluszakiem w ręku.

-Kradnę ją-żartuje. Oczy mojej siostry rozszerzają się, po czym do mnie podbiega i bije małymi piąstkami moje udo.

-Puść ją ty kradzieju! Zostaw Sky!

-Judie, spokojnie-Sky na moich rękach wybucha śmiechem.-on żartował. Idziemy tylko do pokoju.

-To dlaczego nie idziesz sama?-pyta zakłądając ręce na biodra.

-Ponieważ muszę trenować i Sky służy mi za sztange-odpowiadam w końcu i idę do swojego pokoju. Tam kłade dziewczynę na łóżku, a ta wybucha śmiechem.

-Z czego się znowu śmiejesz?-pytam kładąc swoje kolana po bokach jej ciała i nachylam się nad zielonooką.

-Z ciebie-dźga mnie palcem w nos.-i z twojej siostry. To było śmieszne.

-Dla mnie wkurzające-mrucze.

-A dla mnie śmieszne-ponownie wybucha śmiechem, na szczęście uciszam ją gwałtowym pocałunkiem.

Poprostu mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz