52.Nie bój się księżniczko

24.5K 980 127
                                    

Następnego dnia głównie zwiedzaliśmy. Sky była zachwycona i cały czas robiła zdjęcia, a ja cieszyłem się z jej szczęścia. Jeździliśmy pożyczonym samochodem z turystą który oprowadzał nas i pokazywał uroki Tunezji. Zatrzymaliśmy się też w pizzeri, a później wróciliśmy do pokoju hotelowego gdzie przebraliśmy się i ruszyliśmy na basen. Scarlett coraz mniej się wstydziła. Cały czas jej pilnowałem, aby ktoś nie powiedział o słowa za dużo. Przez jakieś trzy godziny przesiedziliśmy nas hotelowymi basenami. Troche popływaliśmy i oczywiście pozjeżdżalniśmy na zjeżdżalniach. Wieczorem zaczęliśmy szykować się na imprezę. Sky rano powiedziała mi, że Maddie kazała jej wziąć jakąś wieczorową sukienkę więc nie musiałem chodzić z nią po sklepach. Ja założyłem na siebie zwykłe jeansy do kolan i białą koszulkę. Czekałem na Sky jakieś pół godziny co i tak nie jest długo w przeciwieństwie do innych dziewczyn. Po chwili wyszła, a mnie zatkało. Miała na sobie piękną czarną sukienkę mojej siostry. Była na ramiączkach, a dół miała rozkloszowany. Na stopach miała srebrne sandały. Jej włosy opadały swobodnie na ramiona, a lekki makijaż dodawał jej uroku. Muszę przyznać, że sukienka odsłaniała bardzo mało. Kiedyś może bym się przejął, ale Sky wyglądąła w tej kreacji tak pięknie, że aż zabrakło mi słów. Widziałem jednak, że ma na sobie czarne rajstopy, aby ukryć blizny na nogach. Ręce jednak miała gołe i widziałem dużo, czerwonych szram które dla mnie były nierozłącznym elementem Scarlett.

-Wyglądasz pięknie-mówie i podchodzę do niej.

-Wezmę tylko sweter i możemy iść.

-Sweter? O tej porze jest upał-marszcze brwi.

-Chodzi o...no wiesz-szepcze.

-Sky-staje naprzeciwko niej i chwytam jej drobne dłonie.-nie zakrywaj tego. Są piękne-całuje ją w nadgarstek; w sam środek czerwonej blizny.-po drugie tam będzie ciemno. Nikt nie będzie na ciebie patrzył. A gdy ktoś spojrzy będzie miał ze mną doczynienia.

-Zgoda-śmieje się cicho.-możemy iść.

-I to rozumiem. Chodź, taksówka już czeka.
***

Wchodząc do budynku uderzyła we mnie głośna muzyka, a do nozdrzy wdarł się zapach potu i alkoholu. Sky cały czas kurczowo trzymała się mojej ręki. Nic dziwnego. Bała się, że się zgubi. Nigdy nie była w takim miejscu.

-Chodź, zamówimy coś-mówie prowadząc ją do baru i przeciskając się przez tłum ludzi.

-Ja nie piję-kręci głową.

-Zamówie ci coś słabego-odpowiadam i mówie do barmana nazwy drinków. Ten chwile potem podaje nam alkohol. Dla mnie oczywiście drink bardzo mocny, dla Sky; z ledwo wyczuwalnym alkoholem. Szatynka bierze do swoich kuszących ust słomkę i delikatnie wciąga napój, a po chwili oblizuje usta.

-Całkiem dobre.

-Widzisz-uśmiecham się.-jak na początek dobre i to. Ja tego nie lubie, bo za słabe, ale ty pij śmiało.

Sky ponownie bierze duży łyk i znowu oblizuje usta, a ja obserwuje ją popijając swój alkohol.

-Chcesz zatańczyć?-pytam przekrzykując dudniącą muzyke.

-Nie umiem-odkrzykuje.

-Ja też nie. Chodź.

-Nie chce-kręci głową.-może...jeszcze się napijemy?

-Napijemy się po tańcu-mówie chwytając ją za dłoń.-to klub. Tu się tańczy. Zobaczysz. Odnajdziesz rytm-ciągne ją delikatnie w stronę dużej sali gdzie ludzie jedynie tańczą. Zajmujemy wolne miejsce. Chwytam Sky w talii, a ta zarzuca mi ręce na szyje. Widzę jak się niepewnie rozgląda. Nic dziwnego. Pary na parkietach albo pożerają się nawzajem, albo tańczą jakby zaraz mieli uprawiać seks. Kiedyś tańczyłbym podobnie do nich, ale teraz postanowiłem być grzeczny. Delikatnie kołyszę Scarlett która na początku niepewnie zaczyna tańczyć. Obracam ją dookoła i ponownie przyciągam bliżej siebie. Muzyka jest energiczna więc staram się dopasować ruchy. Przy pierwszej piosence SKy była niesamowicie sztywna. Dopiero po chwili zauważyłem zmianę. Pewnie zaczęła ruszać biodrami, a nawet się uśmiechać. 

Na parkiecie było jednak duszno, więc po paru długich kawałkach z powrotem prowadzę szatynke do baru i zamawiam dla nas drinka. Dla Sky oczywiście tego co ostatnio. Dziewczyna siedzi na wysokim stołku barowym i popija drinka, a ja stoję obok niej trzymając ręke na jej kolanie, aby dać jej do zrozumienia, że jest moja. Niektórzy faceci patrzą się na nią, ale gdy dochodzi do nich, że jest moja szybko odchodzą. 

-Muszę iść do toalety-mówie a Sky na chwile sztywnieje.-wróce najszybciej jak mogę. Siedź tutaj, nie zostawiaj drinka bez opieki i czekaj.

-Uhm-przytakuje, a ja całuje ją w skroń i szepcze:

-Nie bój się księżniczko.

Jak najsyzbciej odnajduje toalete, załatwiam sprawę i idę z powrotem do Sky. Bałem się zastać ją w towarzystwie podrywającego ją chłopaka. Zdziwiłem się gdy obok niej na stołku barowym dostrzegłem szczupłą, jasną blondynkę która starała się zagadać Sky. Szatynka popija delikatnie drinka i z rozbawieniem patrzy na blondynke która o czymś energicznie mówi. Sztywnieje gdy widze obok MOJEJ Sky jakiegoś chłopaka który jest zbyt blisko niej i cały czas na nią patrze. Podchodzę szybkim krokiem do szatynki i kładę jej dłoń na udzie.

-Nie kłamałaś mówiąc, że masz chłopaka-śmieje się blondynka i wyciąga z moją stronę dłoń z długimi, czerwonymi paznokciami.-jestem Trixie.

-Dylan-mówie cicho odwzajemniając uścisk.

-Ja jestem Eliot-odpowiada blondyn, a ja mierze go wzrokiem i cicho prycham. Czy jestem zazdrosny o Sky? Tak. I to bardzo. Eliot najwyraźniej zauważa moje wrogie nastawienie po prycha cicho.-nie musisz być zazdrosny kolego. Nie odbije ci jej.

-Jasne-fukam.-każdy facet tak mówi. 

-Fiu...jaki zazdrośnik się znalazł-gwizda Trixie.-Eliot woli kutasy.

Otwieram szeroko oczy i patrze najpierw na blondynke, a potem na jego przyjaciela.

-Zgadza się-przytakuje.-jestem gejem.

-Oh-bąkam.-to...dobrze.

-Ale jesteś zazdrosny-szepta Sky tuż przy mojej twarzy.

-Mam o kogo-mówie i szybko cmokam ją w usta, a potem zamawiam kolejne drinki.

-Nie za dużo? Będe pijana?

-Skarbie. Po takich drinkach jak ty pijesz nie ma szans, żebyś była pijana. Chyba, że wypijesz wiadro tych drinków. Chcesz spróbować mojego?-pytam podając jej szklanke. Sky bierze do ręki i wypija duży łyk. Zaraz potem jej twarz robi się czerwone. Przełyka wszystko i zaczyna kaszleć, a ja parskam śmiechem.

-Boże, ale siekiera. Tu jest tylko wódka.

-Prawie-wzruszam ramionami.-twojego za to chyba nie da się nazwać drinkiem.

-Ja tam go lubie-mówie sącząc swój "alkohol" z rurki. 
***

Godzina trzecia nad ranem. Razem ze Sky cały czas tańczyliśmy i siedzieliśmy przy barze. Jednak widziałem po jakimś czasie, że dziewczyna robi się już senna i najchętniej to zostałaby w łóżku. 

-Chodź, wracamy do domu-mówie ściągając ją z krzesła.

-Mhm. Spać-mruczy wtulając się w mój tors. Śmieje się i pomagam jej wyjść z klubu.

Poprostu mi zaufajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz