Rozdział 13

1K 48 0
                                    

Siedziałam oparta o framugę drzwi. Z moich oczu wymknął się potok łez. Z ust wydobywały się ciche wrzaski. W duchu dziękowałam, że rodziców Lucy niema w domu. Jak im wytłumaczę brak córki? Znowu kolejne kłamstwa. A co powiem Harry'emu? Zadzwonić do niego? Nie, nie mogę. Jeśli mu powiem co się stało, nie puści mnie samej. Nie pozwoli mi tam iść. Zabroni. Nawet jakbym zaprzeczyła to i tak nie odstępowałby mnie na krok. Co ja mam zrobić? W głowie rozważyłam wszystkie za i przeciw. Ostatecznie wygrało przeciw. Nie powiem mu. Ugh, kolejne kłamstwo. Teraz trzeba wymyślić plan. Skoro Jerry ma własny to i ja będę taki posiadać. Wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do Harry'ego. Nie kazał mi długo czekać, odebrał po pierwszym sygnale. Rozmowa była krótka, zapytałam się go czy może po mnie przyjechać, oczywiście się zgodził. Podałam odpowiedni adres i zakończyłam połączenie. Wytarłam wierzchem dłoni łzy. Nie mógł wiedzieć, że płakałam. Wysłałam krótkiego sms'a do dziadków, że wrócę później do domu, albo zostanę na noc u Lucy. Na samo wspomnienie o niej ukuło mnie w serce. Biedna, na pewno umiera ze strachu. W końcu nie wie o co chodzi i  gdzie się znajduje. Nadal nie mogę zrozumieć poco mu ona? Czy nie łatwiej było mnie od razu złapać? A może chodzi o coś więcej? Potrząsnęłam głową, odrzucając od siebie te wszystkie myśli. Schowałam karteczkę do tylnej kieszeni spodni. Była bardzo pomięta, ponieważ z całych sił ściskałam ją w rękach. Szybko zleciałam na dół i wyszłam z domu mojej przyjaciółki. Stałam na krawężniku, nadal rozmyślając nad tym czy dobrze robię? Na pewno mam go okłamać? Nie jestem w 100% pewna czy robię dobrze, ale niestety nie mam innego wyjścia. Prawda? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk pojazdu, zatrzymującego się tuż koło mnie. Harry otworzył mi drzwi.

-Wsiadasz?- zapytał. Jego wzrok był utkwiony w moich brązowych tęczówkach. Przytaknęłam lekko głową i wsiadłam. Nie jechał, stał w miejscu. O co mu chodzi? Podniosłam pytająco brwi.

-Nie masz zamiaru zapiąć pasów?- prychnęłam na jego pytanie i odwróciłam głowę w stronę okna. Podirytowany sięgnął swoją ręką do pasów i mnie zapiął. Jakbym była jakimś małym dzieckiem. Przewróciłam oczami.

-Harry, to ciągłe niańczenie zaczyna mnie irytować. Wiesz, że tego nie potrzebuje.- ostatnie zdanie wypowiedziałam cicho. Jego zielone oczy wpatrzone były w moje. Zauważyłam w nich małą iskierkę, która po chwili wygasła.

-Próbuje cię ochronić.-zapadła 30 sekundowa cisza, po chwili kontynuował- Nie chcę, żeby coś ci się stało. - ton głosu miał poważny. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Spuściłam głowę w dół i w zakłopotaniu przygryzłam dolną wargę. Po minucie odpalił silnik. Wzrok utkwiony miałam w palcach, którymi w zdenerwowaniu się bawiłam. Wzdrygnęłam się kiedy Harry położył swoją dłoń na moim udzie. Nie strzepnęłam jej, co ewidentnie przypadło mu do gustu. Na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek. Lekko gładził je kciukiem. Niestety, ale ten delikatny gest bardzo mi się spodobał. Przeklęłam się za to w myślach. Brunet widząc, że mi to odpowiada przesunął rękę nieco wyżej. Chciałam ją odepchnąć, lecz moje ciało w ogóle mnie nie słuchało. Na jego twarzy pojawiły się cudowne dołeczki. Swoją dłoń umiejscowił obok mojej kobiecości. Kiedy przejechał po niej opuszkami palców, moje ciało sparaliżowało, a w dole pleców przebiegł dreszcz.

-Kocham sposób w jaki na ciebie działam.- mruknął wprost do mojego ucha i przygryzł jego płatek. Walczyłam z samą sobą, aby go odepchnąć. Nie potrafiłam. Zaczął składać pocałunki wzdłuż mojej szyi. W pewnej chwili się zatrzymał i mocno wpił w moją skórę. Zacisnęłam dłonie w pięści na jego koszulce, kiedy poczułam jego zęby. Bolało. Tym razem nie było to delikatne, bardziej brutalne. Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale on ani drgnął. Po chwili lekko muskał, zapewne zaczerwienione miejsce. Było to przyjemne uczucie, które minęło szybko. Kiedy kolejny raz przygryzł skórę z moich ust wydobył się jęk. Chociaż nie widziałam jego twarzy mogłam przysiąść, że w tym momencie się uśmiecha. Na samym końcu musnął lekko i przejechał językiem, po pulsującym miejscu. Odsunął się ode mnie i zaczął podziwiać swoje dzieło. Zrobił mi malinkę, która bolała jak cholera. Czułam jak na moje policzki wkrada się czerwień.

Time- Harry Styles FanfictionWhere stories live. Discover now